Wpadają tylko narkomani
Zamiast dilerów w więzieniach siedzą
głównie ich ofiary - narkomani. Wiele wskazuje na to, że taki
właśnie jest skutek karania za posiadanie każdej ilości narkotyku.
Karanie za posiadanie narkotyków wprowadzono cztery lata temu z
inicjatywy policji, przy sprzeciwie specjalistów od leczenia
narkomanii. Przedtem karalny był tylko handel narkotykami i
posiadanie narkotyku w ilości handlowej. Posiadanie niewielkiej
ilości było co prawda nielegalne, ale nie podlegało karze - pisze
"Gazeta Wyborcza".
To - zdaniem policji - powodowało, że nie można było ścigać drobnych dilerów sprzedających narkotyki pod szkołami. Policjanci zabierali im co prawda "towar", ale musieli puszczać wolno, bo były to niewielkie ilości "na własny użytek". Pracownicy socjalni zajmujący się narkomanami, lekarze i terapeuci z oddziałów detoksykacyjnych i ośrodków readaptacji ostrzegali, że przepis uderzy głównie w narkomanów, których łatwiej złapać, i utrudni pomaganie uzależnionym, którzy będą bali się ujawnić w obawie przed policją - podaje dziennik.
Olbrzymia większość zatrzymywanych przez policję to dilerzy, którzy mają przy sobie większą, niż jednorazowa, porcję narkotyku - zapewnia Alicja Hytrek, rzecznik komendanta głównego policji. Ale policja nie ma danych, czy osoby zatrzymywane są uzależnione, czy nie. Czyli czy są to dilerzy, okazjonalni konsumenci, czy narkomani. A kto trafił do więzień za posiadanie narkotyków? Narkomani czy nieuzależnieni dilerzy? - pyta gazeta. Raczej ci pierwsi - mówi Kajetan Dubiel, dyrektor Biura Penitencjarnego Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Jak pisze dziennik, można to wnioskować po kolejce oczekujących na miejsce w więziennych oddziałach leczenia narkomanii. Mamy dziesięć takich oddziałów, a na nich 379 miejsc. Kolejka na koniec zeszłego roku wynosiła 835 osób. Musieliśmy skrócić czas pobytu na oddziale o połowę - mówi Dubiel.
Przepis spowodował wzrost o 631% liczby wykrytych przestępstw posiadania narkotyku i blisko sześciokrotny wzrost skazań - mówi Justyna Sobeyko, doktorantka z Uniwersytetu Śląskiego, która analizowała działanie prawa każącego posiadanie narkotyku. Ciekawe, że w tym samym czasie liczba wykrytych przestępstw handlu narkotykami wzrosła tylko o kilkanaście procent. Zaostrzenie prawa spowodowało, że trudniej jest narkomanom pomagać. Unikają pracowników socjalnych, bo boją się być namierzeni przez policję. Trudniej jest zdobyć pieniądze na programy rozdawania czystych strzykawek, które mają powstrzymać epidemie żółtaczki i HIV - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)