"WP": pozostawiając w Afganistanie wojska Obama ułatwia start następcy
Decydując się na pozostawienie w Afganistanie amerykańskich żołnierzy po 2016 roku prezydent Barack Obama dał Afganistanowi kolejną szansę i być może oszczędził swojemu następcy kłopotów na samym początku kadencji - pisze "Washington Post".
16.10.2015 12:27
Komentuje, że zakończenie amerykańskiej operacji militarnej w Afganistanie było jednym z politycznych celów prezydentury Obamy. Tym bardziej należy docenić, że uznał on afgańskie realia i w czwartek ogłosił rewizję tych planów, zapowiadając utrzymanie "przez prawie cały 2016 rok" obecnej liczby amerykańskich żołnierzy (9,8 tys.), a potem zredukowanie jej do ok. 5,5 tys. - zauważa "WP".
Zarówno "Washington Post", jak i "New York Times" odnotowują postępy talibów, m.in. zajęcie w ubiegłym miesiącu Kunduzu, który ostatecznie udało się odzyskać afgańskim siłom, wspartym ponad 60 amerykańskimi nalotami i pomocą doradców w terenie.
Decyzja amerykańskiej administracji "niemal na pewno jest spowodowana ofensywą radykalnych ugrupowań islamistycznych w Iraku, Syrii, Jemenie i Libii, gdzie skorzystały one na słabości lokalnych rządów, aby zdobyć coraz większe terytoria" - zauważa "NYT". I dodaje, że według amerykańskich władz "Państwo Islamskie, największa i najbrutalniejsza z tych grup, coraz silniej zaznacza swoją obecność w Afganistanie, co umożliwiłoby rebeliantom podłączenie się pod opłacalny handel opium".
W kontekście decyzji o pozostawieniu wojsk w Afganistanie waszyngtoński dziennik ostrzega z kolei przed możliwością powtórki "katastrofy z Iraku, gdzie przedwczesne wycofanie się Amerykanów umożliwiło powstanie Państwa Islamskiego i ostatecznie wymusiło powrót amerykańskich sił".
Według ekspertów przywoływanych przez "NYT" utrzymanie kontyngentu USA w Afganistanie w krótkiej perspektywie może sprawić, że kraj stanie się "mniej atrakcyjny dla Państwa Islamskiego i bojowników zwabionych barbarzyńską ideologią" i pomóc afgańskiej armii w utrzymaniu kontroli nad miastami. Dziennik komentuje, że to są "scenariusze optymistyczne", ale najprawdopodobniej trzeba się spodziewać po prostu utrzymania status quo przez kolejny rok.
"Washington Post" przyznaje, że następca Obamy zastanie w Afganistanie amerykańskie siły zredukowane o 40 proc. wobec stanu na teraz, co może nie wystarczyć do stawienia czoła zagrożeniom zarazem ze strony talibów, Al-Kaidy i Państwa Islamskiego. "Niemniej przyszły prezydent dostanie w spadku czynną amerykańską misję działającą w wielu sferach, której charakter będzie można dostosować do potrzeb. Za to od niej lub od niego należą się Obamie podziękowania" - podsumowuje waszyngtoński dziennik.