Polska"Winę ponosi pilot, który przeszarżował"

"Winę ponosi pilot, który przeszarżował"

Pilot przeszarżował. To on ponosi winę za katastrofę – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Hypki, sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa. Zapisy z czarnych skrzynek tupolewa zostały upublicznione w internecie. Czy ujawniony stenogram przynosi nową wiedzę na temat tragedii z 10 kwietnia?

"Winę ponosi pilot, który przeszarżował"
Źródło zdjęć: © AP

01.06.2010 | aktual.: 04.01.2011 14:22

"Pull up, Pull up" (do góry, do góry) - ostrzega pilotów system TAWS, potem słychać uderzenie w drzewo i przekleństwo: kur...! - tak wyglądają ostatnie sekundy prezydenckiego Tu-154. Z rozmów w kokpicie wynika, że już 40 minut przed planowanym lądowaniem w Smoleńsku załoga doskonale zdawała sobie sprawę, że warunki na lotnisku będą skrajnie trudne.

O godzinie 8:04 w kabinie pilotów padły słowa: "To będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać". Siedem minut później drugi pilot Robert Grzywna mówi: "Nie, no ziemię widać... Coś tam widać... Może nie będzie tragedii". Na minutę przed katastrofą, system TAWS po raz pierwszy sygnalizował "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą). Dziewięć sekund wcześniej załoga komunikowała, że jest 400 metrów nad ziemią. Ostrzeżenie TAWS powtórzyło się po 25 sekundach i jeszcze raz, po kolejnych 10 sekundach. Piloci informowali, że są 200 i 100 metrów nad ziemią.

- Pilot miał pełną świadomość, że znajduje na wysokości, poniżej której nie powinien schodzić. Nawet gdyby załoga miała złe informacje dotyczące pogody, jeżeli na 120 metrach nie zobaczyła ziemi, powinna poderwać samolot i przerwać lądowanie – tłumaczy Hypki. Jak dodaje to była kluczowa przyczyna katastrofy. - Cała reszta nie ma większego znaczenia, bo na pokładzie wszystko zależało wyłącznie od dowódcy załogi – mówi ekspert ds. lotnictwa.

Ze stenogramu dowiadujemy się także, że w rozmowach dotyczących tego, czy podejmować próbę lądowania, czy nie, brał udział przedstawiciel prezydenta. W transkrypcji znajduje się zdanie dyrektora z MSZ Mariusza Kazany: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić" oraz inna jego niezrozumiała wypowiedź. Zastanawiająca jest także obecność dowódcy Sił Powietrznych generała Andrzeja Błasika. – Jego obecność na pewno nie ułatwiła załodze zadania – komentuje Hypki.

Zdaniem eksperta ds. lotnictwa dobrze się stało, że wreszcie doszło do ujawnienia zapisów z „czarnych skrzynek”. - Tyle narosło wokół tej sprawy kłamstw, emocji i różnego rodzaju teorii spiskowych, że tylko w ten sposób można było przeciąć spekulacje. Ci, którzy twierdzili, że były jakieś inne przyczyny katastrofy poza błędem pilotów, będą mieli teraz problem – konkluduje Hypki.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3929)