Wiesław Gałązka: przez Polskę przechodzi tsunami populizmu
- Każda partia musi mieć swój program. Uprawianie polityki nie jest wzajemnym kołem adoracji i kolesi, którzy powiedzą: fajnie nam się bawi i pije wódeczkę - skomentował w rozmowie z WP Wiesław Gałązka, ekspert ds. kreowania wizerunku. Odniósł się w ten sposób do obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznej.
Zdaniem specjalisty każdą formację powinna łączyć wspólna idea. Jednak w wykonaniu Pawła Kukiza nie jest ona widoczna, ponieważ jego uprawianie polityki przypomina "przewrót Kopernika". Oznacza to, że były kandydat na prezydenta doszedł do wniosku, że wraz ze swoją partią wejdzie do parlamentu bez jakiegokolwiek programu. - Nigdy nie spotkałem się z tak genialnym w swojej prostocie i zarówno absurdalnym pomysłem, czyli: "nigdy nam nie zarzucicie, że nie zrealizowaliśmy ustanowionych założeń, bo ich nie było" - skomentował Gałązka.
Czy partie polityczne powinny mieć program?
Według dr hab. Rafała Chwedoruka z Instytutu Nauk Politycznych Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, każdy program wyborczy jest wpisany w definicję danego ugrupowania. - Jeżeli formacja nie posiadałaby wyraźnie postawionych postulatów, wówczas nie miałaby sensu. Po co mielibyśmy na nią głosować? - dodaje.
Zdaniem politologa w rozwiniętych demokracjach zachodnich wiele czołowych partii politycznych, np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii ma rodowody sięgające ponad 100 lat. - Mimo że wszyscy znają ich wartości, nadal ogłaszają swoje programy wyborcze - ocenił.
W opinii Chwedoruka uprawianie polityki bez programu wyborczego jest bardzo niebezpieczne. - Podobne deklaracje w latach 30. towarzyszyły ruchom skrajnie prawicowym, włącznie z niemieckimi nazistami. Mówiąc w skrócie: partia bez programu, to po prostu Nikodem Dyzma - zaznaczył.
Powrót do wyborów w 2001 roku
Według Wiesława Gałązki na przełomie trzech kadencji mamy do czynienia z eventokracją, czyli wydarzeniami najczęściej sensacyjnymi. - W związku z tym politycy coraz mniej starają się edukować społeczeństwo - ocenił.
Jak twierdzi ekspert ds. kreowania wizerunku, dawniej partie starały się realizować swoje programy wyborcze. - Mało kto pamięta SLD, które w 2001 roku powróciło do władzy po formacji Akcja Wyborcza Solidarność (AWS). Wówczas Miller, dzięki prostemu programowi (zrealizowanemu w ponad 90 proc.), zyskał znaczące poparcie wśród społeczeństwa - poinformował.
Rozmówca WP uważa, że kolejne rządy, po 2001 roku często odchodziły od wcześniej proponowanych założeń wyborczych. - Powiedziałbym, że znakomity program oferował Palikot, który jednak zaczął realizować go w postaci wydarzeń, czyli skupił się na walce z kościołem, marihuanie, kwestiach mniejszości seksualnych, czy gospodarczych - oznajmił.
Sposób przedstawienia programu wyborczego
- Powiedzmy sobie szczerze, nikt nie czyta programów wyborczych - komentuje Gałązka. Według eksperta postulaty danej partii politycznej powinny być przedstawione w sposób syntetyczny, który trafiłby do przeciętnego obywatela z wyjaśnieniem tego, co zyska dana grupa społeczna w momencie oddania głosu właśnie na tę partię. - Prowadzimy polityczne walki w błocie, czyli kto kogo bardziej skrytykuje, poniży i oskarży. W tej chwili przez Polskę przechodzi tsunami populizmu - mówi specjalista.
Paweł Kukiz i jego partia
Zdaniem politologa Paweł Kukiz jest elementem pewnej ewolucji. - Już pojawienie się Ruchu Palikota sygnalizowało powstający problem. Jest nim to, że młodym ludziom, przeczuwającym, że coś dzieje się nie tak w otaczającej rzeczywistości, nie przekazano odpowiedniej wiedzy i instrumentów, aby ich bunt doprowadził do realnej zmiany. Zamiast tego dano im marketing - stwierdził.
W opinii politologa widoczne są zmiany w polskim społeczeństwie. Starsze pokolenie żyjące w cieniu wielkich doświadczeń historycznych nie wybrałoby kandydata, który nie miałby żadnego programu wyborczego. Natomiast teraz pojawiły się nowe generacje wychowujące się w zupełnie innym duchu. Są to pokolenia, które nie kształtowały się w atmosferze narodowych zmian, a bardziej w realiach dzikiego kapitalizmu, wolnego rynku, kultu darwinizmu społecznego, popkultury, czy reklamy - poinformował ekspert.
Według dr hab. Chwedoruka nowe pokolenie traktuje rzeczywistość dużo bardziej dosłownie, jako coś krótkotrwałego i zmiennego. - Można powiedzieć, że młodsza generacja Polaków patrzy w sposób bardziej naiwny na bieżące wydarzenia, przez co można odnieść wrażenie, że oddając głos na daną partię polityczną nie widzą w tym czegoś śmiertelnie poważnego. Te osoby stawiają bardziej na gadające głowy na telewizyjnych ekranach niż na program, który będzie realizowany. Dla tych ludzi wybór piosenkarza może być ciekawszy od znanego i zawodowego polityka. Powiedziałbym, że jedyną na to receptą jest edukacja społeczeństwa - zaznaczył.