Wiceminister sprawiedliwości: niech szef PiS mnie przeprosi
Wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski (PO) oczekuje przeprosin od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jego zdaniem, prezes PiS zarzucił mu współpracę ze służbą bezpieczeństwa.
Jarosław Kaczyński mówił na konferencji prasowej w Olsztynie, że jest zaniepokojony ostatnimi zmianami personalnymi w ministerstwie sprawiedliwości. - Niepokojąca jest nominacja na wiceministra, osoby która ma za sobą współpracę ze służbą bezpieczeństwa - zaznaczył. Nie wymienił jednak nazwiska konkretnej osoby.
Krzysztof Kwiatkowski został powołany na stanowisko wiceministra sprawiedliwości 4 lutego. W czwartek pojawiły się z kolei informacje, że kandydatem na wiceministra sprawiedliwości jest związany z PSL Tadeusz Nalewajk, który od grudnia 2007 do grudnia ub.r. był wiceministrem SWiA.
W 2008 r. Nalewajk podał się do dymisji, składając wniosek o autolustrację. Sąd Okręgowy uznał, że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL.
Według Kwiatkowskiego, zachowanie i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, "to szczyt awanturnictwa i kłamstwa". - Oczekuję sprostowania tych nieprawdziwych informacji i przeprosin - oświadczył Kwiatkowski. Wyraził nadzieję, iż prezes PiS przeprosi go i nie będzie musiał kierować sprawy do sądu.
Zdaniem szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego była skandaliczna i haniebna. - Prezes PiS rzucił bezpodstawne oskarżenie pod adresem jedynego powołanego ostatnio wiceministra, sekretarza stanu Krzysztofa Kwiatkowskiego - zaznaczył.
Chlebowski pytany, czy Jarosławowi Kaczyńskiemu nie chodziło o osobę Nalewajka, a nie Kwiatkowskiego powiedział, że prezes PiS mówił wyraźnie o nominacji na wiceministra. - A jedynym nominowanym jest Krzysztof Kwiatkowski. Nie ma o czym mówić - dodał.
Chlebowski poinformował też, że jeszcze w czwartek klub PO złoży do Komisji Etyki Poselskiej wniosek o ukaranie Kaczyńskiego za jego wypowiedź.
Sekretarz prasowy prezesa PiS i poseł tej partii Jan Dziedziczak powiedział, że Jarosław Kaczyński w najmniejszym stopniu nie odnosił się do osoby pana Krzysztofa Kwiatkowskiego. Jego zdaniem, PO chce wywołać sztuczną awanturę".
- Dla każdego obserwatora sceny politycznej jest to oczywiste - mówił. - Chodziło o pana Nalewajka, który - co chcemy doprecyzować - był wcześniej podejrzewany o współpracę ze służbami - dodał Dziedziczak.