Handlowali w Warszawie, sadzili pod Sochaczewem
Policjanci z Mokotowa zlikwidowali dużą plantację marihuany prowadzoną w miejscowości na terenie powiatu sochaczewskiego. Konopie rosły w podziemiach domu rodzinnego i na terenie wokół domu. Po wysuszeniu trafiały na warszawskie ulice.
Marihuana była sprzedawana w warszawskim lokalu będącym rzekomo biurem rachunkowym. Policja zatrzymała tu trzy osoby z zakupionymi tam narkotykami.
Mundurowi zatrzymali w lokalu 47-letnią kobietę i jej syna. W trakcie przeszukania pomieszczenia oraz mężczyzny zabezpieczono prawie 60 gramów marihuany. Wszystko wskazywało na to, że w proceder zamieszany jest również mąż kobiety. Policjanci oraz funkcjonariusze Izby Celnej pojechali do miejsca zamieszkania zatrzymanej rodziny. Okazało się, że budynek znajdujący się w lesie, został zamieniony w domową fabrykę marihuany .
Czytaj też: Miał w torbie 2 kg marihuany!
Funkcjonariusze odkryli w podziemiach domu kilkadziesiąt krzaków konopi w różnej fazie wzrostu. System sterowania elektronicznego zarządzający nawodnieniem, oświetleniem i temperaturą, jaki zamontowali tam plantatorzy, wspomagał uprawę roślin. Sprzęt został zdemontowany i zabezpieczony. Kryminalni znaleźli także pieniądze, elektroniczne wagi, dwa worki z roślinnym suszem oraz różne zawiniątka z podobną substancją. Okazało się, że plantacja prowadzona jest także na powierzchni posesji, gdzie zostało zabezpieczonych 49 sadzonek marihuany.
55-letni mężczyzna podejrzewany o uprawę marihuany, którą dystrybuowała jego żona, został zatrzymany przez policjantów na terenie Warszawy. Funkcjonariusze znaleźli przy nim ponad 25 gramów narkotyków.
Osoby zatrzymane przez policjantów będą odpowiadały za przestępstwa z Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. O ich dalszym losie zadecyduje prokurator i sąd.* Za posiadanie narkotyków grozi kara do 3 lat wiezienia, a za handel nimi nawet 10 lat więzienia.*