W Moskwie wciąż bez prądu
Rano nadal ponad tysiąc domów
mieszkalnych w Moskwie nie miało prądu. Bez stałego źródła
zasilania był m.in. szpital położniczy, nie kursowały niektóre
linie tramwajowe i trolejbusowe. Wszystko to jest skutkiem
środowej awarii energetycznej.
Jak poinformowało Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, bez zasilania pozostawało w stolicy Rosji 1100 domów mieszkalnych, głównie w południowo - wschodniej części rosyjskiej stolicy.
Prądu nie miało też 219 obiektów oświatowych. Z agregatów prądotwórczych zasilanie czerpał m.in. szpital położniczy i podstacja pogotowia.
Bez zakłóceń w czwartek działa moskiewskie metro, natomiast nieczynne są niektóre linie trolejbusowe i tramwajowe na południu miasta. Na liniach tych ma kursować zastępcza komunikacja autobusowa.
Największa od wielu lat awaria w rosyjskim systemie energetycznym doprowadziła w środę przed południem do chaosu w Moskwie. Na kilka godzin stanęła komunikacja miejska. Około 20 tys. osób utknęło w metrze, a ponad 1,5 tys. w windach. Na ulicach tworzyły się gigantyczne korki. Dopiero w godzinach wieczornych sytuacja zaczęła wracać do normy.
Minister przemysłu i energetyki Wiktor Christienko poinformował, że przyczyną awarii był wybuch, a następnie pożar w podstacji energetycznej "Czagino", w dzielnicy Kapotnia, na południowo-wschodnich obrzeżach stolicy.
W najgorszej sytuacji znaleźli się pasażerowie metra. 43 pociągi na sześciu liniach stanęły w tunelach. W zatłoczonych wagonach było duszno. Ludzie musieli czekać na włączenie awaryjnego zasilania. W tunelach metra utknęło ok. 20 tys. osób, ich ewakuacja trwała prawie dwie godziny.
Bez prądu przez kilka godzin było też kilka instytucji o strategicznym znaczeniu, m.in. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Pogłębiło to chaos, gdyż milicja nie była w stanie przekazać obywatelom podstawowych informacji.
Krzysztof Klinkosz