Pracownicy serwisu dźwigowego w nieoficjalnej rozmowie przyznają, że to był cud. W windzie zerwała się lina nośna, nie zadziałały hamulce i kabina spadła z półtorapiętrowej wysokości. Nikomu nic się nie stało.
Cztery osoby trafiły do szpitala wyłącznie na obserwację. Prezes spółdzielni na razie jest nieuchwytny. Sprawą zajęła się policja, a windę zabezpieczono do przyjazdu ekspertów.