Utrwala historię
27-latek chce ocalić od zapomnienia wałbrzyskich górników Paweł Sokołowski, młody artysta z Wałbrzycha, przez cztery lata fotografował byłych górników. Jako tło wybrał resztki murów, które pozostały po kopalniach.
25.03.2005 | aktual.: 25.03.2005 08:06
"Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska": – Skąd u młodego człowieka taki sentyment do ludzi i miejsc, które odchodzą?
– Ja bardzo dobrze pamiętam górniczy Wałbrzych. Mój dziadek fedrował na Mieszku. Chciałem, by to był taki swoisty pomnik dla tych ludzi i miasta, które odeszło. To był ostatni moment ku temu, by to utrwalić.
To było także przeżycie dla bohaterów zdjęć. Pozują w galowych mundurach na tle ruin po swoich kopalniach...
– Emocje były po obu stronach. W górnikach ożyły wspomnienia. Pięknie opowiadali o dawnych czasach. Te miejsca kiedyś tętniły życiem. Oni mieli poważanie u ludzi. Z niektórymi górnikami zaprzyjaźniłem się. Byłem zapraszany na rodzinne obiady.
Na pierwszej fotografii jest twój dziadek. A kim są następni górnicy?
– Zacząłem robić te zdjęcia cztery lata temu. Dziadek, który już dziś nie żyje, poznał mnie z kolegami z kopalni. Oni z następnymi i tak powstało kilkanaście zdjęć. Praca jednak nie jest skończona.
No właśnie, projekt powinien się rozwijać. W Wałbrzychu nie ma przecież zbyt wielu takich pamiątek.
– Chciałbym, aby tak było. Ale żeby go swobodnie zrobić, pojechałem na cztery miesiące do Irlandii, by zapracować na materiały. Te zdjęcia przetrwają nawet 100 lat. Pomogli mi także bardzo Maciek Hnatiuk, fotografik oraz Piotr Jonek, prowadzący w Wałbrzychu księgarnię językową, a w niej galerię. Ale to wciąż mało.
Sądziłam, że do takiego projektu upamiętniającego ludzi i miejsca, które odchodzą w niebyt, dołoży się wałbrzyskie muzeum i władze...
– Miasto wspomogło mnie niewielką sumą, ale to nie wystarczy. Na razie nie ma innych propozycji pomocy, a chciałbym, aby na fotografiach pojawiło się około 30 osób.
Kiedy się poznaliśmy, byłeś licealistą z pasją robiącym zdjęcia. Minęło kilka lat, wyjechałeś z Wałbrzycha, co robiłeś przez ten czas?
– Skończyłem szkołę w Krośnie dla animatorów kultury. Potem poszedłem do poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych na wydział fotografiki. Niedawno zrobiłem tam licencjat. Podczas studiów zorganizowałem w Muzeum Przemysłu i Techniki w Wałbrzychu warsztaty dla kolegów z roku. Przyjechało ponad 200 młodych artystów. Były pokazy multimedialne, koncerty, wystawy. To była próba ożywienia przemysłowych murów. Niestety, bez odzewu ze strony miasta i muzealników.
Ze sprzedaży fotografii artystycznej chyba nie da się wyżyć?
– Na świecie jest to uznana gałąź sztuki. U nas jeszcze nie, ale wierzę, że tak kiedyś będzie. Wiele nadziei wiążę z projektem górniczym, są już renomowane galerie, które chciałyby wystawić zdjęcia u siebie. Ale najpierw muszę ten projekt skończyć.
Alina Gierak