USA. Pierwsze spotkanie Mike Pence-Donald Trump po ataku na Kapitol
Po 5 dniach od szturmu na amerykański parlament wiceprezydent USA Mike Pence spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem - przekazują media za Oceanem. Obaj politycy potępili zamieszki w Waszyngtonie, jednak gubernator Indiany nie omieszkał dorzucić swojej krytycznej oceny sytuacji.
Jak donosi NBC News wiceprezydent USA miał stwierdzić w rozmowie ze swoimi współpracownikami oraz prezydentem, że Donald Trump był "dobrym partnerem przez lata, a przywódca porzucił go z powodu jednej małej sprawy". Ta mała sprawa to próba nacisku ze strony nowojorczyka, który domagał się od swojego zastępcy przerwania procedury zatwierdzania wyników wyborów prezydenckich. Pence w ten sposób złamałby konstytucję USA.
Podczas rozmowy Pence i Trump mieli zgodnie potępić środowy atak na Kapitol. "Powtórzyli, że ci, którzy w zeszłym tygodniu złamali prawo i zaatakowali Kapitol, nie reprezentują ruchu 'America First', wspieranego przez 75 milionów Amerykanów, oraz zobowiązali się kontynuować pracę dla kraju do końca ich kadencji" - przekazał telewizji CNN wysokiej rangą urzędnik w Białym Domu.
Nadal nie wiadomo, czy Donalda Trumpa zdoła się usunąć przed końcem kadencji (ta upływa 20 stycznia). W nadchodzącym tygodniu Izba Reprezentantów zamierza zagłosować "za" takim wnioskiem i poprosić wiceprezydenta USA o uruchomienie procedury impeachmentu z 25 poprawki do konstytucji. Nieoficjalnie mówi się, że Mike Pence odrzuca taką możliwość, choć wiadomo że szturm na Kapitol wywołał u niego wściekłość.
Tymczasem w Białym Domu panuje przygnębienie po tym, jak 5 osób zginęło w ataku na amerykański parlament. Na niewiele ponad tydzień z administracji Donalda Trumpa odchodzą kolejne osoby - jako pierwsza swoją rezygnację złożyła sekretarz ds. transportu Elanie Chao (żona lidera senackiej większości Mitcha McConnella) oraz sekretarz ds. edukacji Betsy DeVos. "Wall Street Journal" pisze, że krąg doradców Trumpa "nigdy nie był węższy" oraz dodaje, że przed końcem kadencji Trumpa może opuścić także doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu Robert O'Brien.