USA nie potrzebują nowej rezolucji
Stany Zjednoczone nie potrzebują nowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, upoważniającej je do użycia siły wobec Iraku, gdyż akcja ta byłaby działaniem w samoobronie - uważa prof. Eugeniusz Piontek z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
10.03.2003 21:05
Według profesora, z chwilą pojawienia się zorganizowanego terroryzmu międzynarodowego pojęcie napaści zbrojnej, o której mówi art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, należy interpretować nie tylko jako napaść jednego państwa na drugie, ale napaść na jedno państwo ze strony jakiejkolwiek grupy zorganizowanej mającej oparcie (np. finansowe czy logistyczne) w innym państwie lub państwach.
W takim rozumieniu - tłumaczył prof. Piontek - Stany Zjednoczone zostały zaatakowane 11 września 2001 r. "Od tego czasu mają prawo użycia siły w celu odparcia zbrojnej napaści przy użyciu środków, jakie uważają za właściwe, i powiadamiają o tym Radę Bezpieczeństwa. Następnie powinny podporządkować się - jak każde państwo, które użyje środków w samoobronie - decyzjom Rady" - wyjaśnił.
Przypomniał, że po ataku terrorystycznym w 2001 r. i ustaleniu, kto za nim stoi, podjęto środki odwetowe przeciwko rządowi talibów w Afganistanie. Ciągiem dalszym tych działań może być akcja wobec reżimu w Iraku, który również jest - zdaniem profesora - "ośrodkiem wspierającym terroryzm międzynarodowy i stwarzającym bezpośrednie zagrożenie dla pokoju i międzynarodowego bezpieczeństwa".
"Rezolucja nr 1441 w istocie nie wymaga dalszego ciągu i jest wystarczającym tytułem (do operacji w Iraku). Problem polega tylko na interpretacji raportu inspektorów rozbrojeniowych: czy współpraca Iraku z inspektorami jest wystarczająca oraz czy działania w zakresie rozbrojenia z broni masowego rażenia są skuteczne" - tłumaczył Piontek.
Jego zdaniem, "nie ulega wątpliwości, że postępy rozbrojeniowe Iraku są symboliczne", a kraj ten podejmuje "poszczególne kroki w ostatniej chwili, w granicach niezbędnych do uzyskania następnego alibi".(ck)