Ukraińskie jednostki strzelały do siebie nawzajem
W Internecie pojawiło się wideo, które ujawnia szczegóły wczorajszej tragedii pod miasteczkiem Wołnowacha. Widać na nim, jak ukraińskie helikoptery atakują ostrzelany wcześniej przez separatystów posterunek ukraińskiej armii. W tym czasie na pomoc przybyła inna jednostka wojskowa, wraz ze strażą pożarną, aby ugasić ogień. Jednak ukraińskie helikoptery (separatyści ich nie posiadają) nadal ostrzeliwują posterunek, niszcząc technikę, którą nie zniszczyli napastnicy.
23.05.2014 | aktual.: 23.05.2014 09:51
Na wideo słychać, że żołnierze jednostki nie wierzą swoim oczom, pytając siebie nawzajem "To nasi, czy nie nasi?". Pod koniec filmu jeden z żołnierzy przybyłej jednostki prosi swoje dowództwo o skontaktowanie z siłami powietrznymi, ażeby zaprzestali ognia. Pyta, "kogo bombardują? Trupy?". Dodaje, że helikoptery zraniły co najmniej jednego żołnierza.
Czwartkowa tragedia na południu obwodu Donieckiego po raz kolejny ujawniła niezborność ukraińskich sił zbrojnych. Wśród głównych jej przyczyn eksperci wymieniają niedostateczny poziom organizacji posterunku, brak działań wywiadowczych w okolicy, brak łączności i wsparcia bojowego ze strony innych jednostek.
W bitwie pod Wołnowachą ukraińskie wojsko poniosło największe jednorazowe straty za cały czas trwania antyterrorystycznej operacji na wschodzie kraju. W wyniku ataku separatystów według oficjalnych danych zginęło 16 żołnierzy, a ponad 30 zostało rannych, w tym ciężko. Tak dużo ludzi w jednym dniu wojsko ukraińskie nie traciło nigdy w historii niepodległości tego kraju. Przedtem "czarnym czwartkiem" 22 maja za najtragiczniejszy dzień uważano 9 stycznia 2005 roku, kiedy to koło miejscowości El-Suwejra w Iraku w wyniku eksplozji amunicji zginęło 8 ukraińskich żołnierzy.
W związku z wydarzeniami pod Wołnowachą Prokuratura Generalna Ukrainy wszczęła postępowanie z dwóch artykułów kodeksu kryminalnego: atak terrorystyczny oraz "zaniedbanie służbowe".
Aleh Barcewicz i Konrad Żelazowski, Wirtualna Polska