Turcja: starcia demonstrantów z policją koło placu Taksim w Stambule
Policja turecka użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić demonstrantów, którzy próbowali przedostać się na zamknięty dla manifestacji plac Taksim w Stambule. Ponad 130 osób zostało zatrzymanych - podała prywatna agencja prasowa Dogan.
Plac Taksim jest tradycyjnym miejscem wieców tureckiej lewicy m.in. w Święto Pracy. W 2013 roku był też centralnym miejscem masowych protestów przeciwko ówczesnemu premierowi, a obecnie prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi.
Demonstranci zebrali się w piątek w dzielnicy Besiktas. Próbowali, mimo wcześniejszego zakazu władz, przemaszerować na Taksim. Policja użyła armatek wodnych, demonstranci odpowiedzieli kamieniami i racami.
Na otoczonym hotelami i kawiarniami placu Taksim, zwykle wypełnionym ludźmi, stały w piątek pojazdy policyjne i karetki pogotowia. Według mediów wokół placu rozlokowano 10 tysięcy policjantów.
Prezydent Erdogan wydał oświadczenie, w którym napisał, że 1 maja powinien być obchodzony "w świątecznym nastroju i bez prowokacji". Partie opozycyjne i związki zawodowe wzywały władze, by cofnęły zakaz wstępu na Taksim. Plac ten jest miejscem symbolicznym od 1977 roku, kiedy podczas pierwszomajowej demonstracji zginęły tam 34 osoby.
- Ludzie chcą informować o swoich problemach, ale rząd nie chce, by o tych problemach mówiło się przed wyborami - powiedział agencji Reutera polityk opozycji Mahmut Tanal, mając na myśli zapowiedziane na czerwiec wybory parlamentarne.
Erdogan liczy na przytłaczające zwycięstwo w wyborach swej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), co umożliwiłoby zmianę konstytucji i wzmocnienie pełnomocnictw prezydenta.