26. rocznica Porozumień Jastrzębskich
Każdy z nas miał wtedy silne przekonanie, że
tym razem już nie wolno się cofnąć. Że teraz wygramy, tylko trzeba
przetrwać - przypomina dziś Leopold Sobczyński, członek
Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, który doprowadził do
podpisania słynnych Porozumień Jastrzębskich w cechowni kopalni
"Manifest Lipcowy" (dzisiejsza "Zofiówka"), które otworzyły drzwi
do demokratycznych przemian w Polsce. Wcześniej ugody społeczne
podpisano w Szczecinie i Gdańsku - przypomina "Dziennik Zachodni".
02.09.2006 | aktual.: 02.09.2006 00:57
Sobczyński był jednym z kilkuset górników, którzy siedzieli w wypełnionej po brzegi kopalnianej cechowni 3 września 1980 roku. Spontaniczny strajk trwał sześć dni, a ostatnia tura wyczerpujących rozmów z delegacją rządową ciągnęła się nieprzerwanie przez kilkadziesiąt godzin. Ostateczny tekst porozumień podpisano o godzinie 5.40 nad ranem. W poparciu dla prowadzonego strajku na Śląsku stanęło wówczas 28 kopalń, a komitet reprezentował łącznie 56 śląskich zakładów pracy.
Najważniejsze zapisy dotyczyły wolnych sobót i niedziel, a także zniesienia niszczącego więzi rodzinne czterobrygadowego systemu pracy i powstania wolnych związków zawodowych - przypomina Sobczyński.
Ludzi ogarnęła wtedy prawdziwa euforia, jednak zderzenie z rzeczywistością było bardzo bolesne, bo wkrótce komunistyczna władza pokazała swoje prawdziwe oblicze. Już w następnym roku w tej samej kopalni podczas strajku padły strzały, a wielu górników trafiło do więzień. (PAP)