TOnZ: karpie powinno się zabijać prądem
Najlepszym sposobem uśmiercenia karpia jest
włożenie go do pojemnika z wodą, przez którą przepuszczono prąd
stały - uważa Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami, które apeluje do
sprzedawców o humanitarne traktowanie ryb. Kampanię "Jeszcze żywy karp" przeprowadzili w
kilku miastach Polski ekolodzy z "Klubu Gaja".
22.12.2003 | aktual.: 22.12.2003 17:34
TOnZ zaapelowało o przerwanie "okrutnej tradycji", jaką dla Towarzystwa jest sprzedawanie karpi w pojemnikach bez wody i wkładanie przez sprzedawców żywych ryb do siatek klientów, co powoduje "powolną i nacechowaną wielkimi cierpieniami śmierć".
W centrach miast, m.in. w Bielsku-Białej, Warszawie, Łodzi i Cieszynie, ekolodzy z "Gai" przeprowadzili akcje informacyjne. Namawiali mieszkańców, by kupowali karpie i przekazywali im. Ryby później wypuszczano do jeziora. Ekolodzy zorganizowali tę akcję po raz piąty.
Ekolodzy podkreślają, że ryby często są zabijane z naruszeniem prawa - na oczach przechodniów, także dzieci. Ustawa o ochronie zwierząt zabrania tymczasem "uboju lub uśmiercania zwierząt kręgowych przy udziale dzieci lub w ich obecności".
"Akcja ma charakter symboliczny, bo nie zmienimy tradycji. Chcemy jednak uczulić ludzi, by nie łamano prawa" - powiedział prezes Gai Jacek Bożek.
Ekolodzy rozesłali listy do szefów sieci hipermarketów w Polsce, by zwrócili uwagę sprzedawców na sposób przechowywania i pakowania ryb. "W ubiegłym roku mieliśmy mnóstwo sygnałów, że ryby przetrzymywano w niewielkich pojemnikach. Zdarzały się przypadki pakowania żywych ryb w folię, przez co dusiły się. Apelujemy do szefów sieci, by tak nie robiono, wskazując zarazem, że jest to niezgodne z prawem" - powiedział Bożek.
Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalne "Klub Gaja" powstało na przełomie lat 80- i 90. Zrzesza kilkuset członków. Zainicjowana przez ekologów akcja poparcia wniosku o przyjęcie ustawy "O ochronie zwierząt" zaowocowała zebraniem pod nim 600 tys. podpisów.