Trwa ładowanie...
d3uw5cn
Temat

wielka historia

W to ubierali się polscy chłopi. Jeden z największych mitów
28-11-2024 20:58

W to ubierali się polscy chłopi. Jeden z największych mitów

Muzea i skanseny sugerują, że polscy chłopi nosili piękne, wielobarwne oraz wyjątkowo złożone stroje. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Rzeczywistość była jednak wprost sprzeczna z powielaną i znaną powszechnie wizją. Do końca XIX w. chłopi ubierali się skromnie i niemal wyłącznie w to, co sami stworzyli z wełny, lnu czy konopi. Odzież powstawała w warunkach domowych. Odświętne stroje kupowano jedynie na szczególne okazje. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Walenty Kunysz z Podkarpacia na początku XX w. wspominał, że do odzienia "nie przykładano uwagi byleby tylko grzyszne ciało zakryć". Bardziej zamożni chłopi nosili ubrania mniej przetarte, ale nadal nieokazałe. Jak podaje WielkaHistoria.pl. istnieje niewiele tak fałszywych wyobrażeń o polskiej wsi, jak te, które dotyczą ubioru chłopów. To co oglądamy w muzeach i nazywamy strojem ludowym było odświętnym i rzadkim strojem jedynie elity. W XIX w. panowie folwarczni "znakowali" chłopów niczym bydło, nakazując im noszenie kołnierzy w danym kolorze. Dopiero gdy pańszczyzna została zniesiona, wiejskie stroje zaczęły nabierać różnorodności i eksplodować barwami. Co ciekawe, zanim na wieś trafiły sklepowe elementy ubioru, to np. na Kujawach męską odzież nazywano "łachami", a kobiecą "smatami". Nie były to absolutnie określenia o charakterze prześmiewczym czy negatywnym.

Dziwne szlacheckie porady. Zaskakujące, czym leczono 300 lat temu
15-11-2024 15:39

Dziwne szlacheckie porady. Zaskakujące, czym leczono 300 lat temu

"Skład albo skarbiec znakomitych sekretów ekonomii ziemiańskiej" Jakuba Haura to zbiór autentycznych porad z XVII w. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Książka Haura to kompendium osobliwych porad dla szlachty żyjącej ponad 300 lat temu. Na aż 540 stronach zapisano porady dot. zdrowia, gospodarstwa, rodziny, zarządzania majątkiem czy ludźmi. Haur, wykształcony i światowy, wierzył mocno przesądy i "we wpływ sił piekielnych na losy śmiertelników". Przestrzegał przed kontaktami z "nieszczęsnymi ludźmi", co słyszał z ambony i wplótł do swojego dzieła. Autor wierzył też w moc przedmiotów. Odnalezioną podkowę nakazywał przybić na drzwiach domu niczym amulet. Na chore zęby zalecał użycie… innych zębów, najlepiej ze szczęki nieboszczyka. Potarty takim zębem ten bolący obumrze wtedy i sam wypadnie bezboleśnie. Z kolei receptą przeciw zatorom czy miażdżycy miała być "krew żywego człowieka na proch ususzona” - opisywał. Szlachcic sugerował też swój sposób na melancholię, zalecając, by "z ludźmi wesołymi przystojnie konwersować". Pomóc jego czytelnikom miała również muzyka, przechadzki oraz słuchanie i czytanie czegoś "uciesznego". Autor poradnika miał swoje metody także na "przykre cuchnięcie z ust" - goździki w całości gryzione na czczo. Inną promowaną przez niego metodą było codzienne płukanie ust "czystą wodą" z dodatkiem soli.

Tak szlachcic miał trakować żonę i dzieci. Osobliwe porady z XVII w.
08-11-2024 15:46

Tak szlachcic miał trakować żonę i dzieci. Osobliwe porady z XVII w.

Szlachcic Jan Kazimierz Haur wydał w 1689 r. książkę "Skład albo skarbiec", opisując traktowanie żony i dzieci. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Dzieło Haura stało się spisanymi poradami opisującymi zachowania z XVII wieku. Jego poglądy trudno nazwać postępowymi, ale wpisały się one w normy epoki. Haur nie uznawał równości w związku. Autor twierdził bowiem, że gospodarz jest "głową i panem, a gospodyni tylko pomocnicą albo towarzyszem". Żonie nie wolno było sprzeciwiać się mężowi, wymagana była również "zgodna jedność" w małżeństwie. Autor krytycznie wypowiadał się też o nadmiernym zażywaniu uciech cielesnych (nawet w ramach małżeństwa). Uważał, że od "używania Wenery" natura mężczyzny "słabnie", a nałóg może prowadzić do "nagłej śmierci". XVII-wieczny pisarz uważał także, że dzieciom nie należy okazywać miłości, bo to "podważa autorytet i powagę rodzica". Kontrowersyjne dziś poglądy były jednak zgodne z ówczesnym duchem epoki i surowym podejściem do rodzicielstwa.

Dzieciństwo chłopów na dawnej wsi. Ponury obraz, o którym się nie mówi
27-10-2024 18:35

Dzieciństwo chłopów na dawnej wsi. Ponury obraz, o którym się nie mówi

W sielankowych wizjach dzieciństwo na dawnej polskiej wsi przedstawiano jako okres niemal zupełnej beztroski. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Najpopularniejsze wyobrażenie o dzieciństwie chłopów i chłopek to wersja historyka Włodzimierza Mędrzeckiego o "maskotkach wolnych od obowiązków". Jak wyglądały jednak naprawdę pierwsze lata życia na wsi 150 lat temu? Zupełnie inaczej. Ogromna śmiertelność prowadziła do zobojętnienia na los dzieci. Wiedziano, że co drugi szkrab statystycznie umrze. Śmierć dziecka chorowitego przynosiła ponoć wręcz ulgę. Pierwsze tygodnie życia to był czas przesądów i zaklęć, później następował okres przeczekania i zobojętnienia na los dziecka. Dzieci w tym czasie nagminnie porzucano w izbie bez opieki, w dusznej i ciemnej chacie, najczęściej gołe i płaczące z głodu. Podstawową zasadą było: kto nie pracuje, ten nie je. Trzylatek musiał już wiec rzucać resztki kurom, nosić ziemniaki czy drewno. Czteroletni chłopiec z kolei strugał ziemniaki, szedł z jedzeniem do prosiąt, a nawet uczył się rozpalać ogień. Musiał pracować. Później zaczynała się już praca poza zagrodą - pilnowanie zwierząt. "Żadnego dziecka pasanie nie minęło". To był jednak dopiero początek pracy u najmłodszych. Jak rodzice dalej wychowywali dzieci? O tym w książce "Życie w chłopskiej chacie" Kamila Janickiego.

Zapomniany aspekt życia polskich chłopów. Dzisiaj nikt by tego nie wytrzymał
18-10-2024 15:25

Zapomniany aspekt życia polskich chłopów. Dzisiaj nikt by tego nie wytrzymał

Dawni polscy chłopi niemal zawsze mieszkali ze zwierzętami. Nie chodzi jednak o psy i koty, a o krowy, kury czy owce. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. W ubogich chatach zwierzęta żyły tuż obok ludzkich legowisk, a w bogatszych - w sieni. Tak żyło się jeszcze w połowie XIX w. Rozwiązanie to nie było ewenementem w Europie – stosowali je m.in. Niemcy. Polaków różniło to, że nie stawiali zwierzętom budynków obok, a żyli z nimi w tych samych pomieszczeniach. Bydło zapewniało ciepło zimą. Oprócz odchodów ludziom towarzyszyły też przez to smród, insekty i choroby. Praktyka ta była uciążliwa i szkodliwa. Nie do pomyślenia dzisiaj, tworząc wtedy "nieczystość ogromną". "Różne wyziewy" oraz z "odchodów smrody" doprowadzały do tego, że dzieci narzekały na bóle brzucha i wymioty. Dorośli skarżyli się na duszność, a jednak powszechne było, że chat chłopskich nigdy porządnie nie wietrzono. Materiał powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

d3uw5cn
Kuchnia chłopów w XIX w. Do tego się posuwali, by przetrwać
11-10-2024 15:43

Kuchnia chłopów w XIX w. Do tego się posuwali, by przetrwać

Prawdziwe chłopskie jadło z dawnych czasów zupełnie nie przypominało potraw, które dzisiaj się tak określa. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Jeszcze 100 lat temu na polskiej wsi normą był powracający głód. Konsekwentnie zaciskano pasa od jesieni do późnej wiosny. Zapasy wydzielała zawsze gospodyni. Najbardziej głodzono parobków, dzieci i starców, zgodnie z odwieczną zasadą: kto nie pracuje, ten nie je. Pretekstem do niejedzenia były też posty kościelne – np. głodować należało co piątek, często i co środę. Oszczędzanie zapasów wydłużało tzw. przednówek, czas przed tym, co "nowe" a tym, co dało się zabezpieczyć. Zieleniąca się trawa pozwalała wyprowadzić chociaż krowy, co na początku ułatwiało dostęp do mleka. Żywiono się także grzybami, nawet gdy zachodziło ryzyko, że będą trujące. Popularne były jagody, jedzono różne nasiona, z głodu podkradano nawet jajka ptakom. Gdy tego wszystkiego było za mało za pokarm służyły ostatecznie liście drzew, a tzw. polne zielsko dodawano do mąki. Chwasty dodawano też do zup. Niektóre zielska były "tak ohydne, że nie chciało ich tknąć nawet domowe bydło". W innych zaborach w XIX w. po upowszechnieniu kartofli tak desperackie kroki nie były już potrzebne. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

Średniowieczne chrześcijaństwo. Zaskakujące, czym różniło się od dzisiejszej religii
04-10-2024 15:40

Średniowieczne chrześcijaństwo. Zaskakujące, czym różniło się od dzisiejszej religii

Dla chrześcijan w średniowieczu Bóg nie wydawał się istotą bliską. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Podobnie było z dystansem do Chrystusa, o którym myślano, jako o "groźnym królu świata", a nie miłosiernym pasterzu. Średniowieczny dystans między Bogiem a człowiekiem niwelowali dopiero święci, do których wznoszono wszelkie prośby. "Ludowa mitologia" w postaci kultu świętych, ich szczątków i przedmiotów zastępowała ludziom dawne bożki, w które wcześniej wierzono. Fundamentem ówczesnej religijności była wiara w lokalnych świętych, czczenie ich cudów, dokonań i pobożnych czynów. Najcenniejszym "towarem" epoki były kości i obiekty związane z patronami. Handel nimi rozkwitał od VIII wieku. Relikwie gromadziły wtedy klasztory, kościoły i parafie, a także pojedynczo ludzie, ale tylko ci bogaci i wpływowi. Przykładowo księżna Salomea z Bergu była ponoć posiadaczką "dłoni męczennika Szczepana ze skórą, ciałem i paznokciami, ale bez kciuka". Polska księżna miała posiadać również m.in. ząb Jana Chrzciciela czy św. Cecylii, a także "kroplę krwi Pańskiej". Nie wiemy, ilu dokładnie świętych czczono we wczesnym średniowieczu. Otaczano ich jednak kultem na bazie legend lub opowieści. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Średniowiecze w liczbach". Wydawnictwo Poznańskie.

Znalazł część Bursztynowej Komnaty. Przeleżała przez lata na strychu
27-09-2024 15:28

Znalazł część Bursztynowej Komnaty. Przeleżała przez lata na strychu

Panuje powszechna opinia, że zaginiona Bursztynowa Komnata doszczętnie zaginęła, co nie do końca jest prawdą. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Bursztynową Komnatę, bezcenny skarb carów z pałacu w Carskim Siole pełen złota i bursztynu, rozebrano w 1941 r. i wywieziono. Niewielu wie, że fragmenty komnaty udało się jednak odnaleźć i wykorzystać przy odtwarzaniu zabytku u schyłku XX w. Do ozdób Bursztynowej Komnaty należały m.in. cztery mozaiki z florentyńskiego kamienia. Trzy znalazły się już w 1946 r. Kolejna lata przeleżała na strychu. W odzyskaniu zaginionego skarbu pomógł niemiecki profesor Eichwede, który w 1997 r. otrzymał tajemniczy telefon. Zadzwonił niejaki Hans Achterman, który był synem żołnierza Wehrmachtu, walczącego w Leningradzie w 1941 r. Do 1978 r. mężczyzna nie wiedział, co jego ojciec przywiózł do domu z frontu. Dowiedział się o tym z dokumentu w telewizji. Gdy ojciec zmarł syn po latach stwierdził, że mógłby zarobić na odkrytym zabytku. Achterman żądał 400 tys. marek, ostatecznie zszedł z ceny sprzedaży do 210 tys. marek, wcześniej znikając bez śladu. Kiedy sprawa wyszła na jaw, policja ogłosiła, że Niemiec zostanie aresztowany za przechowywanie skradzionego skarbu. Ostatecznie syna rabusia nie zatrzymano, dostał on też pieniądze za cichym przyzwoleniem niemieckiego rządu. W 2000 r. burmistrz Bremy z władzami krajowymi przekazał mozaikę z Bursztynowej Komnaty Władimirowi Putinowi. Za ten gest Niemcy otrzymali w ramach wymiany 101 grafik zrabowanych przez Sowietów podczas II wojny światowej.

Nowy trop ws. Bursztynowej Komnaty. Co zawierały skrzynie ze skarbem carów?
20-09-2024 16:11

Nowy trop ws. Bursztynowej Komnaty. Co zawierały skrzynie ze skarbem carów?

Bursztynowa komnata, czyli zaginiony skarb carów, warty dziś miliard złotych niezmiennie rozbudza wyobraźnię. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Pomieszczenia pałacu w Carskim Siole zdobione bursztynem, złotem i lustrami zdemontowano w 1941 r. U schyłku wojny wszystko przepadło bez śladu. Pojawiają się jednak nowe teorie na temat jego losów. Jak podaje wielkahistoria.pl, według informacji badaczy z 2004 r., skarb nie przetrwał II wojny światowej. Brytyjscy naukowcy, którzy zbadali rosyjskie archiwa, stwierdzili, że skarb był przewieziony przez Niemców w skrzyniach do Królewca, ale został zniszczony w dniach 9-11.04.1945 r. w ataku Armii Czerwonej na miasto. Ta wersja nie zadowala poszukiwaczy skarbów, którzy liczą, że zachowały się chociaż fragmenty Bursztynowej Komnaty. Ostatni raz o takiej możliwości zrobiło się głośno w 2020 r. z inicjatywy Polaków, którzy namierzyli wrak SS Karlsruhe. Parowiec był ostatnim statkiem, który opuścił Królewiec podczas ewakuacji. Niemiecki statek zawierający 360 ton ładunku zatopili piloci Armii Czerwonej. Wrak spoczął kilkadziesiąt kilometrów na północ od Ustki, na głębokości 88 m. Wyprawa do niego kilka lat temu wywołała sensację. Sfilmowano wówczas tajemnicze zamknięte skrzynie, ale nie próbowano wyciągać żadnej na powierzchnię. Rok później powrócono tam, ale skrzynie były otwarte lub zniszczone. Znaleziono w nich narzędzia, części zamienne i porcelanę. Członkowie grupy płetwonurków w rozmowie z mediami przekazali, że nie otwarto największych skrzyń, które mogą leżeć na dnie. Skarb carów opisał w swojej książce "Gustloff. Tajemnica Bursztynowej Komnaty" Krzysztof Piersa.

Zmora powstańczej Warszawy. Tak zwalczali niemieckich "gołębiarzy"
06-09-2024 16:27

Zmora powstańczej Warszawy. Tak zwalczali niemieckich "gołębiarzy"

"Gołębiarze” byli plagą warszawskich ulic w czasie Powstania Warszawskiego. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. "Gołębiarzami" nazywano niemieckich dywersantów i snajperów, strzelających z ukrycia z dachów kamienic. Byli oni śmiertelnym zagrożeniem dla żołnierzy AK oraz cywilów powstańczej Warszawy. "Gołębiarzami" byli oficerowie, ale też folksdojcze mówiący po polsku. Kierowała nimi nienawiść. Każdego dnia słyszało się o ich ofiarach. Byli groźni, bo nie wiedziano kiedy i skąd padnie strzał. Po ścianach można było ustalić tor lotu pocisku i miejsce oddania strzału. Strzelcy szybko opuszczali swoje pozycje. Miejsca podstępnych strzałów ciągle się zmieniały, co powodowało trudność w likwidowaniu tej plagi w Warszawie. Często "gołębiarze" nie dawali się zdemaskować, przez co części ulic oznaczano tabliczkami ostrzegawczymi. W pewnym momencie zorganizowano zmasowane obławy na "gołębiarzy". Nie wszystkich schwytano, ale w końcu zapanował spokój. Z czasem strzelcy wpadali w zasadzki lub ginęli w walce, przestając stanowić zagrożenie. "Gołębiarze" sprawiali wrażenie myśliwych, którzy strzelali nie z potrzeby, a często dla sportu, ochoty i z nienawiści.

d3uw5cn
Szukał skarbu w piramidzie Cheopsa. To, co odkrył zapisało się na kartach historii
23-08-2024 16:51

Szukał skarbu w piramidzie Cheopsa. To, co odkrył zapisało się na kartach historii

William Howard Vyse chciał odnaleźć ukrytą komnatę w Wielkiej Piramidzie. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Archeolog-amator chciał trafić na sarkofag z mumią faraona lub starożytny skarb. Tak się nie stało, ale jego odkrycie i tak zmieniło dzieje archeologii. Urodzony w 1784 r. Vyse fascynował się starożytnym Egiptem. Służył w armii, ale z czasem skupił się na archeologii. Wojskowy prowadził badania w Gizie w latach 1837-1839, angażując do pracy setki robotników, a nawet dzieci. Przesuwano masy gruzu i piasku, a także "tworzono" nowe przejścia za pomocą materiałów wybuchowych. Gdy kurz po eksplozji opadł okazało się, że archeolog-amator odkrył w ten sposób cztery niewielkie komory w piramidzie. Komory były puste, zdobione dziesiątkami symboli, które namalowano czerwoną farbą. Pojawiło się tam imię Chufu, czyli Cheops. Był to dowód na to, że Wielką Piramidę faktycznie wzniesiono z rozkazu faraona z IV dynastii, w co niektórzy wątpili. Sceptycy uważali, że Vyse sam pomazał ściany. Z czasem lampami ujawniono farbę daleko w szparach między blokami, co miało potwierdzić autentyczność odkrytych napisów.

Budowali piramidę Cheopsa. Archeolodzy odkryli, jaką cenę zapłacili robotnicy
02-08-2024 16:20

Budowali piramidę Cheopsa. Archeolodzy odkryli, jaką cenę zapłacili robotnicy

Tysiące wykwalifikowanych robotników budowało piramidę Cheopsa przez ok. 30 lat. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Wielka Piramida w Gizie powstała 4,5 tys. lat temu. Już w starożytności została uznana za jeden z cudów świata. Antyczni historycy (m.in. Herodot) uważali, że przy budowie pracowało między 300 a 360 tys. niewolników. Uważano, że do pracy były zmuszane także kobiety. Najnowsze badania archeologiczne obaliły wcześniejszą teorię. Na budowie pracowali bowiem wyłącznie wykwalifikowani robotnicy. Eksperci zbadali ciała ludzi, którzy zginęli w trakcie prac. W grobach odnaleziono nawet po trzy pokolenia. To świadczy o tym, że dzieci dziedziczyły zawody swoich ojców i matek. Przy budowie faktycznie pracowały też kobiety. Badania szkieletów wykazały, że zwykli robotnicy żyli dużo krócej (30-40 lat) w przeciwieństwie do elit (do 60 lat). Harówka zaczynała się przed wschodem i trwała do nocy, odbijając się na zdrowiu - stawach, kręgosłupie, bólu kolan. Częste były urazy kończyn, zdarzały się także urazy czaszek, co świadczy o groźnym charakterze wykonywanej pracy. Robotnicy mogli jednak liczyć na fachową pomoc medyczną. Odnaleziono groby pracownika z amputowaną nogą lub po udanej trepanacji czaszki.

45 tysięcy wagonów z łupem. Tak Niemcy w 1944 r. ograbili Warszawę
26-07-2024 15:23

45 tysięcy wagonów z łupem. Tak Niemcy w 1944 r. ograbili Warszawę

Straty Powstania Warszawskiego odnoszą się głównie do ludności oraz całkowitego zniszczenia lewobrzeżnej Warszawy. Więcej przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Nie mówi się jednak wiele o skali rabunków, jakiej dopuścili się Niemcy. O ogromie strat świadczy fakt, że potrzeba było aż 45 tys. wagonów towarowych do wywiezienia skradzionych dóbr. Niemcy rozpoczęli potężną grabież majątku warszawiaków już podczas walk w trakcie powstania. Rabowano indywidualnie, ale także na rozkaz. Specjalne oddziały wyburzając Warszawę, uprzednio "oczyszczały" całe kamienice. Himmler polecił zniszczyć Warszawę, najpierw wywożąc z niej wszystko, co cenne. Ściśle określano dokąd. Pieniądze, monety i złoto skierowano do Banku Rzeszy w Berlinie, a futra i dywany do obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Niemcy kradli wszystko – znaczki, porcelanę, instrumenty, sprzęt medyczny. Czego nie zabrano, to niszczono. Rabowano i ludność cywilną przy masowych egzekucjach i instytucje kultury – muzea, archiwa i biblioteki. W ewidencji łupów wojennych Niemców były też silniki, piece, maszyny rolnicze, metale kolorowe, odzież, kable, papier. Tylko między 11.08 a 15.09 1944 r. do III Rzeszy wyjechało 23 300 wagonów. Straty materialne Warszawy oszacowano, stosując dzisiejszą metodę przeliczenia, na setki miliardów złotych.

Szalone plany "odbudowy" zamku na Wawelu. Niewiarygodne, co chciano zrobić
11-07-2024 13:43

Szalone plany "odbudowy" zamku na Wawelu. Niewiarygodne, co chciano zrobić

W XIX wieku zamek na Wawelu pełnił kilka zaskakujących funkcji. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Był przytułkiem dla bezdomnych, kwaterą milicji, siedzibą szkoły muzycznej, a z czasem koszarami armii austriackiej. W 1911 r. Polacy przejęli wzgórze. Zdewastowane, ze szpecącymi gmachami wymagało gruntownej renowacji. Szybko pojawiły się liczne pomysły dotyczące przebudowy zamku, często wręcz szalone. Jeden z pomysłów zakładał wyburzenie lazaretu i brak budowy nowego gmachu, a pozostawienie w tym miejscu kolumnady z 52 posągami z marmuru. Inny pomysł zakładał w miejscu szpitala powstanie wielkiego panteonu narodowego z mauzoleum i ołtarzem polowym. Pomysł wymagałby sporej przebudowy z miejscem dla trybuny, głowy państwa i zająłby o wiele więcej miejsca. Kolejna szalona wizja zakładała budowę w tym miejscu monstrualnego amfiteatru na tysiące osób. Z kolei wcześniej przymierzano się do budowy na wzgórzu nowej willi dla cesarza Austrii. Ostatecznie nie zdecydowano się na tak radykalne pomysły, a zabezpieczenie tego, co pozostało z dawnej zabudowy zamku - opisuje wielkahistoria.pl. Podczas odnowy Wawelu doszło jednak do licznych błędów i nadużyć. Nietrafne decyzje często podejmowali sami główni konserwatorzy. Popełniano błędy, niszczono zabytki, fałszując obraz dawnego Wawelu. Mimo pomyłek, prace i wysiłek pasjonatów ostatecznie pozwoliły uratować Wawel. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego "Wawel. Biografia" - Wydawnictwo Literackie.

Publiczne łaźnie w średniowieczu. Przemilczana wiedza
05-07-2024 17:06

Publiczne łaźnie w średniowieczu. Przemilczana wiedza

Panuje przekonanie, że łaźnie, stanowiące fundament rzymskiej cywilizacji, zniknęły w średniowieczu. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Ponoć łaźnie zaczęto na nowo budować i prowadzić w XII w., co jest mocno przesadzone – wyjaśnia Kamil Janicki. Dyskusja o powrocie publicznych łaźni dotyczy głównie Zachodu, ale reszta Europy także miała swoje obyczaje związane z higieną. W Europie Środkowo-Wschodniej i w Skandynawii każda osada, nawet wiejska, dysponowała swoją łaźnią. U Skandynawów wizyta w łaźni odbywała się w soboty. Staronordyjski Laugardagr to "dzień kąpieli". Ile łaźni liczyły późnośredniowieczne europejskie stolice? W Paryżu działały 32 publiczne łaźnie, a w Londynie 18. Dużą popularnością cieszyły się również w krajach niemieckich. 29 miał Wiedeń, 29 działało we Frankfurcie, 15 w Bazylei. Jak wypadała na tym tle polska stolica? W Krakowie w XIV w. było 12 łaźni, a w całej aglomeracji przynajmniej 16. Bogaci mieszczanie odwiedzali łaźnie kilka razy w miesiącu. Z trzech powodów. Dla higieny, "w celach towarzyskich i grzesznych". Zwykle klientów i klientek nie rozdzielano. Wszyscy kąpali się w jednym czasie, choć w osobnych baliach. Normą była nagość - nie tak kontrowersyjna przed setkami lat, jak mogłoby się wydawać. Kiedy faktycznie zaczęło zamykać łaźnie? Dopiero po uderzeniu czarnej śmierci. Strach przed dżumą okazał się być wówczas silniejszy dla Europejczyków.

d3uw5cn
Zapomniany symbol kobiet XIX w. To nie gorset był hitem
28-06-2024 16:57

Zapomniany symbol kobiet XIX w. To nie gorset był hitem

Kobieca moda końca XIX w. kojarzy się głównie z gorsetami. Całość przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Zdaniem Heather Radke "symbolem kobiecej sylwetki" była jednak zapomniana dziś turniura. Współcześnie można ją porównać do "sztucznej pupy, zaprojektowanej, by tył kobiety wyglądał na ogromny". Turniura to XIX-wieczny element sukni podkreślający tył bioder i nadający kobiecej sylwetce kształt litery "S". W latach 40. XIX w. modne były ogromne i ciężkie spódnice z halkami - symbol bogactwa według dam. Z czasem stosowano bardziej przewiewne materiały, ale spódnice były już tak duże na szerokość, że często kobiety nie mieściły się w drzwiach. W 1868 r. pojawiły się turniury. Początkowo proste, z czasem również rozbudowane, z konstrukcją składającą się niczym akordeon lub sprężyna. Ten element garderoby był słabo zbadany, ale szybko stał się modowym hitem. Istnieje kilka teorii o popularności turniury. Jedna to, że podkreślała kobietom wąską talię, inna, że była alternatywą do sukni o szerokości drzwi, a jeszcze inna mówi, że zyskała popularność, bo w tym samym czasie wynaleziono maszynę do szycia. Są też sugestie, że nie było żadnej teorii, a element ten stał się hitem, bo "jedno zjawisko zanika, by być zastąpionym przez kolejną modę".

Czarna legenda Cheopsa. Niewielu wie, jak zniszczono wizerunek twórcy piramidy
21-06-2024 16:09

Czarna legenda Cheopsa. Niewielu wie, jak zniszczono wizerunek twórcy piramidy

Żaden władca starożytnego Egiptu nie zapisał się w historii tak trwale, jak Cheops. Więcej przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. O faraonie zachowało się jednak niezwykle mało wiadomości. Czarną legendę Cheopsa stworzył grecki historyk Herodot. Według niego Cheops miał spędzić ludzi z całego kraju do prac w kamieniołomach. Presję budowy Wielkiej Piramidy odczuła też jego rodzina. Cheops miał nawet umieścić córkę w domu publicznym, by starczyło mu środków na ekstrawaganckie zachcianki związane z budową świątyni. To greckiemu historykowi, który żył w V wieku p.n.e. zawdzięczamy zapiski tyrańskich rządów Cheopsa. Skąd ta zła fama? Starożytni Grecy uznali, że tak wielka budowla nie mogła powstać bez zniewolenia i uciemiężenia ludu. Tymczasem najnowsze badania sugerują, że twórcy piramid byli dobrze wykwalifikowani, syci i mieli nawet zapewnioną opieką medyczną. Tyran, a może myśliciel? Cheops był niewątpliwie ambitnym władcą, który stworzył w końcu najsłynniejszą piramidę. Więcej o micie jego bezwzględności i najnowszych badaniach przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl.

Tak chłopi leczyli się jeszcze 150 lat temu. Opłakane skutki wiejskiej praktyki
14-06-2024 16:20

Tak chłopi leczyli się jeszcze 150 lat temu. Opłakane skutki wiejskiej praktyki

Lekarz na galicyjskiej wsi 150 lat temu był rzadkością. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Chłopi wzywali medyków już tylko w ostateczności. Zwykle stan pacjenta był już wtedy beznadziejny i niewiele dało się zrobić – podaje wielkahistoria.pl. Ruch i skromna dieta w XIX w. chroniły przed wieloma dzisiejszymi poważnymi chorobami, jednak realia życia na wsi były też bezwzględne. Czytamy o tym w książce Jakuba Bojki, gdzie galicyjski działacz ludowy opisał m.in. problemy braku higieny na wsi. "Dzieci małe miały główki obrosłe gnojem, którego nie zmywano. (…) Wskutek tego dzieci miały kołtuny, strupy i robactwo". Jedynie ok. połowa chłopskich dzieci osiągała pełnoletność. Problemem były "febry, tyfusy głodowe i puchliny wodne". Jeszcze w drugiej połowie XIX w. chłopi mówili, że "»Pan Bóg najlepszy doktór«". Wierzono też w różnej maści znachorów. Na drewnianej desce do pieca – tak na wsi walczono ze świerzbem. Skutki były opłakane- niejedno dziecko straciło przez tę metodę życie. "Gdy kto cierpiał na bolączkę, sypano mu żarzący ogień zanadrzem i brano go siekaczem, który z osełką miał cudowną moc" - opisywał Jakub Bojko.

Fragment piramidy Cheopsa w Polsce? "Może leżeć na poddaszu"
07-06-2024 19:07

Fragment piramidy Cheopsa w Polsce? "Może leżeć na poddaszu"

W 2019 r. doszło do skandalu w relacjach Egipt-Szkocja, po ujawnieniu muzealnego eksponatu. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Wywieziony kamienny blok uznano za rzekomy fragment piramidy w Gizie. Okazuje się, że takich ułamków piramidy wywieziono sporo. Jeden miał nawet trafić do Polski. XIX-wieczni eksperci nie dbali bowiem o zachowanie badanych zabytków, a piramidę wielokrotnie przetrząsano. Potężny blok skalny ujawniono w Szkocji po upływie kilkuset lat. To jedyny tak duży element piramidy znajdujący się poza Egiptem. Także Polak odłamał fragment piramidy Cheopsa. Podróżnik Karol Drzewiecki "odbił sobie kawał granitu" i prawdopodobnie wrócił z nim do Polski. "Możemy tylko zgadywać, z której części odłupał kamień i gdzie się teraz on znajduje" - napisał Szymon Zdziebłowski, autor książki "Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności". Jak podkreśla wielkahistoria.pl, owy fragment może leżeć dziś "na jakimś poddaszu lub być ukryty gdzieś w starej szafie".

Mickiewicz stracił dla niej głowę. Po latach wypowiedziała się o poecie jednoznacznie
24-05-2024 17:19

Mickiewicz stracił dla niej głowę. Po latach wypowiedziała się o poecie jednoznacznie

W 1825 r. młody Adam Mickiewicz został zesłany na Odessę. Tam poznał Karolinę z Rzewuskich Sobańską. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Arystokratka zawróciła w głowie poecie. Kulisty ich burzliwej relacji opisał portal wielkahistoria.pl. Mickiewicza skazano w 1824 r. na zesłanie za udział w działalności wileńskiego Towarzystwa Filomatów. Nie wygnano go na mroźną Syberię, a do słonecznej Odessy, gdzie w ciągu dziewięciu miesięcy powstały Sonety krymskie. Mickiewicza szybko opętała miłość do Karoliny z Rzewuskich Sobańskiej, mężatki, której został kochankiem. Karolina wdała się w romans z poetą, ale nie darzyła go uczuciem, o czym świadczą spisane wspomnienia. "Lubił bardzo grać w szachy, gadał do rymu i pół godziny czasu bez przerwy […] golić się nie lubił, trzy dni pod rząd, lulkę kurzył na krótkim cybuchu, ale ten jego tytoń okropnie śmierdział […]". Jak wspominała, Mickiewicz używał zawsze wody brzozowej, która "kręciła, w nosie tak, że nie mogła wytrzymać". Zakochany Mickiewicz napisał ukochanej liczne wiersze erotyczne, mimo jej stosunku do niego. Tekst powstał na podstawie książki Violetty Wiernickiej "Polacy w Ukrainie. Czasy carskie" (wyd. Bellona 2024).

d3uw5cn
Zaginione obrazy Jana Matejki. Dzisiaj odzyskane warte byłyby miliony
10-05-2024 16:20

Zaginione obrazy Jana Matejki. Dzisiaj odzyskane warte byłyby miliony

W ostatnich latach sensacją były informacje o odnalezionych dziełach Jana Matejki wartych miliony złotych. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Większość z zaginionych dzieł mistrza odnaleziono na początku XX wieku. Z czasem zaczęły one trafiać na aukcje. Do rekordowej licytacji doszło w 2020 roku, kiedy to "Portret prof. dr Karola Gilewskiego" pędzla Matejki sprzedano za blisko 7 mln zł. Obraz przez lata był uznawany za zaginiony. Wystawiono go w 1915 r. w Wiedniu, a pojawił się on w 2015 r. u prywatnego kolekcjonera. Szczególnie zawiłe były z kolei losy "Chrztu Warneńczyka". Na ich kanwie powstała powieść Macieja Siembiedy pt. "444". Do dziś nie wyjaśniono kto i kiedy przejmował to dzieło. Obraz znajduje się obecnie w depozycie Muzeum Narodowego w Warszawie. Wiele dzieł Jana Matejki wciąż czeka na odnalezienie. Część z nich zagrabiono podczas II wojny światowej. Oficjalny katalog Wydziału Restytucji Dóbr Kultury, zawiera 18 pozycji Matejki w katalogu strat wojennych. Baza dzieł utraconych zawiera 9 malowideł. Wszystkie uzyskałyby milionowe wyceny - łącznie na ponad 50 mln zł - szacuje wielkahistoria.pl. Liczne dzieła Jana Matejki znajdują się w nieokreślonych zbiorach prywatnych. Być może trafią na aukcje lub do muzeów, gdy umrą ich obecni właściciele.

Zapomniana monarchini. Król Polski po nikim tak nie płakał, jak po niej
26-04-2024 15:36

Zapomniana monarchini. Król Polski po nikim tak nie płakał, jak po niej

Barbara Zápolya zmarła młodo, mając między 19 a 25 lat. Nosiła koronę królowej od 1512 do 1515 r. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Barbara prawdopodobnie została żoną króla Polski Zygmunta Starego jako 17-latka. Kulisy związku nie są w pełni znane. Zygmunt Stary wstąpił na tron dość późno, odprawiając konkubinę i dzieci. Król potrzebował żony. Zdecydował się na potomkinię węgierskich Zápolyów - wpływowego i szlacheckiego rodu. Relacja była polityczną transakcją, ale i nielicznym przykładem tego, że król autentycznie pokochał królową. O wybrance króla mówiono, że "była piękna, cicha, delikatna jak polny kwiat i urzekająco naiwna". Miłość była tak silna, że król nie miał nawet żalu, gdy Barbara urodziła mu córkę. Niezmiennie była "jego najmilszą". Zápolya zmarła wkrótce po urodzeniu drugiej córki. Zygmunt Stary pogrążył się wtedy w letargu i żałobie. Tęsknota była tak wielka i szczera, że król zaczął zaniedbywać dynastyczne interesy. To pomogło grupie manipulatorów podsunąć mu kolejną kandydatkę na królową – Bonę Sforzę z Włoch. Burzliwe losy Zygmunta Starego przybliża Anna Szepielak w książce "Piąty król. Serce w koronie".

Kurne chaty chłopów z Galicji. Zaskakujące, jak żyli 170 lat temu
12-04-2024 15:54

Kurne chaty chłopów z Galicji. Zaskakujące, jak żyli 170 lat temu

Kurne chaty, czyli bez kominów, były normą jeszcze w połowie XIX wieku. Cały artykuł przeczytasz w serwisie wielkahistoria.pl. Dzisiaj ciężko sobie wyobrazić życie z izbach pełnych dymu, jednak to było czymś oczywistym dla chłopów z zaboru austriackiego. "Budy z okrąglaków mało ciosanych, nędznie sklecone, zwykle bez kominów, a często gęsto i z chrustu" – opisywał je Jakub Bojko, działacz ludowy. Gdy palono w piecu drzwi musiały być otwarte na oścież – również mroźną zimą. Brak komina wymuszał inne rozwiązania. W trakcie siarczystych mrozów słoma do połowy ściany chroniła nieco nogi od "zbytniego zimna". W trakcie palenia ludzie w izbie chodzili chyłkiem (schyleni ku ziemi), by unoszący się dym mniej im szkodził. Chatę rzadko przewietrzano. Powietrze było więc duszne i ciężkie, tak, że można byłoby siekierę powiesić. Kto towarzyszył w zadymionych chatach chłopom? "W zimie bydło, świnia z młodymi, kury i króliki pod łóżkiem, a ziemniaki pod piecem" - wyliczał Jakub Bojko. Stała obecność dymu doprowadziła do tego, że ściany bielono do połowy izby, bo góra cała była pokryta sadzą. Jaki był plus chat bez kominów? Drewno było świetnie zakonserwowane, a chłopi nie wiedzieli, co to gruźlica.

Prawdziwy rarytas dla chłopców z Galicji. Odmawiali sobie go miesiącami
05-04-2024 16:22

Prawdziwy rarytas dla chłopców z Galicji. Odmawiali sobie go miesiącami

Chleb wydawał się być podstawą jadłospisu chłopów z Galicji. Jednak 130 lat temu dla połowy mieszkańców wsi to był rarytas. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Trudno sobie wyobrazić, jak wielka nędza panowała na galicyjskiej wsi w drugiej połowie XIX wieku. Głód i skrajna bieda do czasu I wojny światowej doprowadziły do emigracji z zaboru austriackiego 400 tys. chłopów. Chleb żytni jadali tylko najzamożniejsi - ok. 10 proc. Dla najuboższych marzeniem było zjedzenie chleba jęczmiennego lub owsianego. Chłop mógł zjeść chleba tylko, gdy był "na zarobku", lub gdy "dostał chleba od bogatszych na odrobek". W podtarnowskiej wsi Zaczernia chleb był przysmakiem tylko na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Czym ratowali się więc chłopi? Różnego rodzaju plackami z mąki z wodą, często półsurowymi lub zjadanymi na wpół z popiołem. Chleba nie jadano nawet przez pół roku. Ratunkiem przed śmiercią głodową dla najbiedniejszych chłopców były ziemniaki i kapusta. Tekst na podstawie książki prof. Napoleona Cybulskiego "Próba badań nad żywieniem się ludu wiejskiego w Galicji".

Niewdzięczne zajęcie chłopek na polskiej wsi. Przykry obowiązek sprzed 150 lat
29-03-2024 15:34

Niewdzięczne zajęcie chłopek na polskiej wsi. Przykry obowiązek sprzed 150 lat

Polscy chłopi nie byli czyściochami. Ich kobiety miały od świtu do nocy pełne ręce roboty. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. 150 lat temu, gdy w chatach nikt nie myślał o bieżącej wodzie, najbardziej czasochłonnym obowiązkiem było pranie. Niezależnie, czy panował siarczysty mróz czy z nieba lał się żar – bielizna musiała być uprana. Kobiety zajmowały się tym co tydzień. Brak bieżącej wody oraz sprzętów powodował, że było to dla chłopek zajęcie męczące i czasochłonne, często zajmowało dwa dni. Moczenie w ługu (woda i węgiel drzewny) odbywało się w chacie, a właściwe pranie nad rzeką, jeziorem lub stawem. Po namydleniu, tarciu i praniu drewnianymi kijankami konieczne było wyparzenie i krochmalenie w domu. Prania odbywały się w piątki, często też w soboty – niezależnie od pogody i pory roku – prano także na mrozach. Chłopki w XIX w. dźwigały często pranie np. przez kilometr, przemieszczając się po kolana w śniegu i z ryzykiem zapalenia płuc, za co 150 lat temu mogły przypłacić nie tylko zdrowiem, ale i życiem.

d3uw5cn
d3uw5cn
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj