Czerwony telefon na biurku prezydenta USA, który ma bezpośrednie połączenie z Moskwą, był pokazywany w wielu filmach Hollywood. Tak naprawdę taki telefon nigdy nie istniał. Był za to dalekopis, który drukował wiadomości jak fax. Nie stał też w Gabinecie Owalnym i nie używał go sam prezydent Stanów Zjednoczonych. Cały artykuł przeczytacie na portalu Wielka Historia.
W 1960 roku redaktor naczelny czasopisma "Parade" Jess Gorkin opublikował list otwarty do prezydenta Eisenhowera i pierwszego sekretarza Nikity Chruszczowa. Namawiał w nim do stworzenia gorącej linii czynnej 24 godziny. "Czy świat jest skazany na zgubę tylko dlatego, że nie odbyła się jedna rozmowa telefoniczna?" - pisał. Podczas kryzysu rakietowego w Kubie kontakt prezydenta Kennedy’ego i sekretarza Chruszczowa był opóźniony. Zdecydowano wtedy zbudować gorącą linię, którą nazwano MOLINK, czyli "łącze z Moskwą".
Pierwsza wiadomość została wysłana przez Amerykanów 30 sierpnia 1963 roku i zawierała wszystkie litery alfabetu i cyfry. Brzmiała: "THE QUICK BROWN FOX JUMPED OVER THE LAZY DOG’S BACK 1234567890". Od sierpnia 1963 roku codziennie wysyłanych było po 12 wiadomości od każdej ze stron. Sowieci nadawali o godzinach nieparzystych, a Amerykanie o parzystych. Każda ze stron wysyłała fragment tekstu literackiego.