Śledził manewry Zapad-2025. Polski pułkownik opisał nową taktykę Rosji. "To nie był pokaz"
Podczas Zapad-2025 Rosja testowała atak z wykorzystaniem tysięcy dronów. Mimo oficjalnej narracji o "ćwiczeniach defensywnych", miały one charakter ofensywny, były próbą przetestowania narzędzi ataku na kraje wschodnie NATO - to wnioski ppłk. rez. Macieja Korowaja, który przeanalizował rosyjskie relacje z manewrów.
- Rosja potrafi dziś zalać pole bitwy tysiącami dronów, by przełamać obronę. To największe wyzwanie, przed którym stoimy - mówi Wirtualnej Polsce ppłk rez. Maciej Korowaj, analityk wojskowy i były oficer wywiadu. Na podstawie zebranych relacji o ćwiczeniach Zapad-25 przedstawił analizę, na czym polegało to wydarzenie.
- Rosjanie nie są w stanie przestraszyć Zachodu perspektywą klasycznej wojny konwencjonalnej, za to budują napięcie innymi metodami, przede wszystkim ilością użytych dronów. To rodzaj realnego zagrożenia, bo wiedzą, że Zachód w tej chwili nie ma dobrej odpowiedzi. Kraje NATO wciąż nie wypracowały skutecznych systemów antydronowych ani koncepcji ich użycia - ocenia ekspert.
Ćwiczenia Zapad-2025, które odbyły się we wrześniu na 41 poligonach w Rosji i na Białorusi, a także w obwodzie królewieckim, oficjalnie miały charakter defensywny. Moskwa i Mińsk mówiły o sprawdzianie "ochrony przed agresją zewnętrzną". W praktyce, jak wynika z analizy ppłk. rez. Korowaja, były to manewry przygotowujące do ataku na pełną skalę przeciwko krajom wschodniej flanki NATO.
W Sejmie o nocnej prohibicji. Politycy ocenili pomysł Lewicy
Według danych NATO, w ćwiczeniach brało udział 30 tys. żołnierzy i 10 tys. jednostek sprzętu, w tym czołgi T-90, systemy S-400, drony Orlan-10 i Lancet-3, bombowce Tu-22M3 oraz okręty Floty Bałtyckiej. To mniej więcej tyle, ile Moskwa mogłaby rzucić do pierwszego uderzenia.
Laboratorium nowej wojny
Ppłk rez. Korowaj zwraca uwagę, że manewry były czymś więcej niż pokazem siły. Stały się laboratorium przyszłej wojny wielodomenowej, w której Rosja łączy wojska lądowe, lotnictwo, marynarkę, drony, cyberataki i element nuklearny. Co ważne - testowano nie tylko ciężkie brygady pancerne, lecz także lekkie, mobilne oddziały szturmowe wyposażone w motocykle czy quady, zdolne do szybkiego przenikania w głąb terytorium przeciwnika.
Ćwiczono intensywne wykorzystanie dronów - nawet do 100 lotów na kilometr frontu w ciągu doby. W praktyce oznacza to możliwość sparaliżowania obrony na newralgicznych odcinkach, np. w rejonie Przesmyku Suwalskiego, czyli pasa ziemi łączącego Polskę z Litwą, który w scenariuszu rosyjskim mógłby zostać przecięty w kilka dni. Tempo i sposób działania w tej fazie ma - zdaniem ppłk. rez. Korowaja - sparaliżować reakcję przeciwnika, zanim ten zmobilizuje rezerwy: szturmowo-rozpoznawcze działania prowadzone byłyby w tempie 1-2 dni na głębokość do 30 km (kluczowe punkty do 75 km).
Według ppłk rez. Korowaja, Zapad-2025 pokazał, że po doświadczeniach wojny w Ukrainie w planach rosyjskich dowódców kluczową rolę odgrywają drony. Analityk podkreśla skalę ich użycia.
Według jego analizy, Rosjanie zakładają wykorzystanie dziesiątek tysięcy bezzałogowców w pierwszych dobach operacji. Na przykład 68 tys. dronów i podobnych środków w pierwszych 78 godzinach, co przekłada się na setki celów obsługiwanych na godzinę.
Były oficer wywiadu zaznacza, że ćwiczono manewry szybkimi formacjami szturmowymi: motocyklami, quadami czy lekkimi pojazdami do zajmowania mostów i węzłów komunikacyjnych przed głównym atakiem. - To połączenie prowokacji na granicy, cyberataków i masowego użycia dronów. Chodzi o obniżenie zdolności obrony przeciwnika do reagowania - podkreśla.
- Militarnie było to podsumowanie i sprawdzenie ich możliwości. Wiele rzeczy im nie wyszło, wiemy to również z rosyjskich źródeł wojskowych - podsumowuje ppłk rez. Korowaj. - Rosjanie nie są gotowi do wojny z NATO. Póki są zaangażowani w Ukrainie, możemy czuć się bezpieczni. Jednak kiedy ta wojna się skończy, będą w stanie szybciej niż zakładaliśmy odbudować swoje zdolności - przestrzega.
W opinii analityka, istotną rolę odegrała Białoruś - nie tylko jako miejsce rozmieszczenia wojsk, lecz także platforma dla systemów rakietowych Iskander-M i potencjalnych działań hybrydowych: prowokacji na granicy, cyberataków czy kampanii dezinformacyjnych.
W końcowej fazie ćwiczeń Rosjanie trenowali zabezpieczenie zdobytych terenów, budowę umocnień i szybkie tworzenie zaplecza logistycznego. To doświadczenie z Ukrainy: zamiast liczyć na szybkie zwycięstwo, Moskwa przygotowuje się na długotrwały konflikt, w którym kontrola nad zdobytym obszarem jest kluczowa.
Dlaczego to ważne dla Polski?
Według ppłk. rez. Korowaja, Zapad-2025 to czytelny sygnał: Rosja doskonali zdolności do szybkiego przejścia od prowokacji hybrydowych - takich jak wtargnięcia dronów nad Polskę - do pełnoskalowego ataku. Tempo działań testowanych podczas ćwiczeń sugeruje, że w ciągu 7-10 dni Kreml byłby w stanie przeprowadzić ofensywę i podjąć próbę zajęcia kluczowych punktów w krajach bałtyckich i wschodniej Polsce.
Zdaniem analityka, dla polskich decydentów oznacza to konieczność wzmacniania newralgicznych obszarów, zwłaszcza Przesmyku Suwalskiego, rozwijania obrony przeciwlotniczej i antydronowej oraz ochrony infrastruktury krytycznej - portów, lotnisk i węzłów kolejowych. Ppłk rez. Korowaj podkreśla też znaczenie pełnej gotowości systemów Patriot i Aegis Ashore w Redzikowie, które mogą przeciwdziałać rosyjskim rakietom.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski