Higiena polskich chłopów. Dlatego nasi przodkowie tak rzadko się myli
O higienie chłopów 150 lat temu wypowiadano się krótko i dosadnie. Twierdzono, że ona w zasadzie nie istniała. Cały artykuł przeczytasz w serwisie wielkahistoria.pl. W XIX w. czynności higieniczne podejmowano najczęściej raz dziennie, "bo myciem w rzeczywistości to nie było". Rano typowy włościanin ograniczał się do spłukania rąk oraz przemycia twarzy. W niektórych regionach chłopi, chcąc się umyć, nabierali wody do ust i spluwali sobie na ręce niczym z słuchawki prysznica. Przez to szczególnie odcinała się szyja - zwykle pokryta "warstwą brudu". Do I wojny światowej (i później) nie używano mydła, a najczęstszym zamiennikiem były piasek, glina czy miąższ roślin. Z perspektywy chłopów rzadkie mycie było plusem - nie zużywali oni dużo wody, a i dostęp do niej w chacie potrafił być utrudniony. Część chłopów płukała ręce również wieczorem – po skończonym dniu pracy - nie była to jednak praktyka zbyt częsta. Etnograf Adam Glapa szacował, że stan higieny chłopów w XVI w. był dwa razy gorszy, a w XVIII w. cztery razy gorszy, niż w XX w. Trend odwrócił się w XIX w. Chłop dalej nigdy nie mył rąk po wyjściu z wychodka, ale już opłukiwał dłonie przed jedzeniem. Do dokładniejszego przepłukania ciała przystępowano najczęściej raz w tygodniu - przed niedzielną mszą świętą. Chłopi myli się głównie w zimnej wodzie, co latem nie było problemem, ale już zimą było nieprzyjemne, a nawet mogło być groźne.