Trwa ładowanie...
d44zo1f
Temat

chłopi

Pominięta historia chłopów. Tak naprawdę żyli u arcybiskupów
28 sierpnia 2025, 12:14

Pominięta historia chłopów. Tak naprawdę żyli u arcybiskupów

Według podań w rejonie Łowicza żyli przed rozbiorami jedni z najbogatszych i najlepiej traktowanych chłopów w całej Polsce. Cały artykuł przeczytasz na portalu Wielka Historia. Księżaki z Księstwa Łowickiego byli poddanymi nie króla lub szlachty, lecz arcybiskupów.

Poród w chłopskiej chacie. Zaskakujące zwyczaje sprzed 100 lat
27 czerwca 2025, 16:30

Poród w chłopskiej chacie. Zaskakujące zwyczaje sprzed 100 lat

W dawnej wsi znano wyłącznie porody domowe w towarzystwie lokalnej społeczności, a nie lekarzy. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Przy porodzie pomagały matka, siostry i doświadczone sąsiadki. Miały one "sprawiać czary" zapewniające pomyślność. Samozwańcze "doktorki" przychodziły czasami nieproszone, by odmawiać tajemnicze szepty i nakadzanie. W latach 60. XX w. na wsiach wciąż aktywne były jako tzw. "babki". Babka wydalała domowników z izby i szykowała miejsce do porodu. Do pępka przykładała rodzącej cebulę, by "bóle przechodziły". Podawano też napar ziołowy z pietruszki, cebuli lub czosnku. Gdy bóle nie mijały babka zapalała nieco spirytusu w misce, podkadzając części rodne kobiety, w trakcie porodu wydawała też polecenia. Z czasem na wsiach zaczęto wzywać pomoc lekarską, ale długo wciąż korzystano z pomocy tych znachorek. Jeszcze w 1961 r. babki były rutynowo wzywane. Odcinały pępowinę i oznajmiały płeć dziecka, mówiąc: "mocie syna” lub „mocie dziywcze". Do obowiązków babki należała również pierwsza kąpiel. W Wielkopolsce z monetą, "by pieniądze trzymały się dziecka". Wodę z pierwszej kąpieli zawsze wylewała babka lub inna kobieta, nigdy zaś mężczyzna. Tekst na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

Osobliwe fryzury polskich szlachciców. Dlaczego "podgalali łby"?
16 maja 2025, 14:10

Osobliwe fryzury polskich szlachciców. Dlaczego "podgalali łby"?

"Biednych tych Irokezów będę się starał oswoić z cywilizacją europejską"- napisał król Prus Fryderyk II o Polakach. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Ubiór i podgolone głowy polskiej szlachty król Prus po I rozbiorze Rzeczypospolitej porównał do Indian z północnej Ameryki. Podgalanie głowy stało się w Europie znów modne od XIV w. za sprawą Niemców. Na Zachodzie moda ta zanikła po 1450 r., ale w XVI w. Polacy "na wzór Węgrów lub Tatarów dalej podgalali sobie głowy". Wcześniej do Węgier moda ta dotarła z Francji i Turcji. W końcu i "podgalanie łbów" stało się modne w Polsce. W Rzeczypospolitej dominowały dwa style: węgierski – wysoki sposób podgalania i rycersko-burgundzki – dookoła głowy. W XVII w. spopularyzowano kolejny styl podgalania samych skroni. Moda wygolenia głowy powyżej uszu trwała długo. Tekst powstał na podstawie książki Jacka Komudy pt. "Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczypospolita".

Ciężki los chłopów na wsi. "Głód uderzał co roku"
5 maja 2025, 14:59

Ciężki los chłopów na wsi. "Głód uderzał co roku"

- Motorem wszystkiego jest głód. To on rozdaje karty i do niego trzeba się dostosować - stwierdził historyk prof. Mateusz Wyżga o realiach chłopów i ich rodzin podczas dawnego życia na wsi. Przed XIX wiekiem głód w Polsce nie był wyjątkiem, lecz regułą. O życiu chłopów i zagrożeniach jakie na nich czyhały rozmawiał w nowym odcinku programu"Didaskalia" Patrycjusz Wyżga. Nasz gość ocenił, że była to brutalna rzeczywistość, która nie miała litości dla najbiedniejszych - Głód uderzał praktycznie, co roku na przednówku. Przednówek to jest okres, kiedy kończyły się zapasy, zwłaszcza biedniejszych, a nie było nowych warzyw i nowego siewu, więc najbiedniejsi próbowali kraść lub migrować - dodał prof. Mateusz Wyżga. Przednówek (okres od lutego do maja) był dramatycznym czasem, zwłaszcza dla biedniejszych chłopów. Kończyły się zapasy z poprzedniego roku, a jeszcze nie było plonów, co powodowało, że ludzie głodowali. Ratunkiem wówczas była kradzież. Chłopi często uciekali do miast, na folwarki szlacheckie lub za granicę, np. do Prus. Tego typu metody były desperackim środkiem przetrwania trudnego okresu. Więcej w programie "Didaskalia". Obejrzyj cały odcinek programu na platformie YouTube.

Polscy chłopi przez wieki nie myli zębów. To robili zamiast tego
29 kwietnia 2025, 15:00

Polscy chłopi przez wieki nie myli zębów. To robili zamiast tego

Współczesne szczoteczki na większą skalę produkowano w XIX wieku. Rozpowszechniono je dużo później. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Mało kto wie, jak rzeczywiście późno szczoteczki do zębów weszły w Polsce do użytku. Szczególnie poza miastami. Jeszcze na przełomie lat 50. i 60. XX w., czyli zaledwie 7 dekad temu większość ludzi na wsi w ogóle nie szczotkowała zębów. Po wojnie szczoteczek na wsi używali głównie ludzie młodzi, otwarci na miejskie nowinki, które zaczęły docierać na polską wieś. Do higieny jamy ustnej podchodzono wedle odwiecznych obyczajów. Używano jabłek i lnianych woreczków. Tradycyjnie stan zębów sprawdzano gryząc twarde jabłka, a biały kolor zębów miał być efektem pocierania o nie solą w lnianym woreczku. Forma szczoteczek w obecnym kształcie nie była jeszcze przyjęta w międzywojniu. Zaczęły powstawać różne wersje. Problem stanowiło m.in. włosie. Nie było syntetycznego. Na początku zęby szczotkowano włosiem zwierzęcym - u nas głównie sierścią świńską. W końcu i Polacy zaczęli tworzyć patenty na szczoteczki. Zgłoszono wersję poprzeczną, myjącą zęby ze wszystkich stron czy ze skrobakiem do języka. Więcej o życiu chłopskich przodków przeczytasz w książce Kamila Janickiego "Życie w chłopskiej chacie".

d44zo1f
Tak biesiadowała polska szlachta. Sztućce przynoszono ze sobą
17 kwietnia 2025, 15:06

Tak biesiadowała polska szlachta. Sztućce przynoszono ze sobą

W Rzeczpospolitej Obojga Narodów przywiązywano dużą wagę do zachowań przy stole – uczy i biesiady były ważne. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkaHistoria.pl. Królewskie i magnackie uczty wyprawiano jednak według ścisłych zasad. O kolejności zasiadania przy stole decydowała hierarchia gości lub urzędów - im ważniejszy, tym bliżej gospodarza. Zajęcie cudzego miejsca mogło doprowadzić do potężnej awantury, dlatego z czasem stosowano karteczki z nazwiskami. Kobiety były sadzane razem – często po jednej stronie stołu. Służba i czeladź mogły zasiąść jedynie przy osobnym stole. Czapki przy stole przysługiwały jedynie najdojniejszym. Często jadano z odkrytymi głowami, wiele też zależało od decyzji gospodarza. Przed posiłkiem myto ręce. W czasie uczty każdy miał za sobą sługę, który dolewał do kielicha lub czyścił talerze po posiłkach. Na duże przyjęcia w Polsce każdy z gości przynosił ze sobą nóż, widelec i łyżkę, by nie musieć dotykać potraw rękami. Co zaskakujące, sztućce należało przywieźć ze sobą, nie oczekiwano ich na miejscu. Każdy szlachcic nosił ze sobą tzw. nożenki - etui na nóż, grabki na widelec i osobno łyżkę. Materiał powstał na podstawie książki Jacka Komudy pt. "Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą".

Najcenniejsza rzecz w polskiej chacie. Niewiarygodne, co w XIX w. było skarbem
28 marca 2025, 15:35

Najcenniejsza rzecz w polskiej chacie. Niewiarygodne, co w XIX w. było skarbem

W 1766 r. zmarła M. Hanczugowa, bogata wdowa ze wsi pod Poznaniem. Pozostawiła po sobie spory dobytek. Cały artykuł przeczytasz na portalu WielkaHistoria.pl. Członkowie wiejskiej starszyzny dokonali wyceny majątku kobiety, ustalając przedmioty na sprzedaż. Trzecie miejsce wśród wartości majątku zajął zbiór mebli wyceniony na 11 złotych polskich (dziś równowartość ok. 880 zł). Na drugim miejscu znalazły się święte obrazy (za równowartość ok. 1100 zł). Najcenniejszą rzeczą w chacie zmarłej była… pościel z pierza z poduszkami, warta ponad dwa razy więcej od mebli (dziś ok. 1900 zł). Pierzyna, zwykle wypełniona gęsim pierzem, okazywała się być niedocenionym chłopskim skarbem. I to dosłownie. Nowoczesna pościel dotarła na wieś dopiero w XIX w. Czysta, najpierw wypełniona słomą, później pierzem była dumą gospodyń. Na przełomie XVIII i XIX w. pościel była w pojedynkę najkosztowniejszym przedmiotem, jaki chłopi posiadali w chacie. Pościel z pierza stała się podstawową częścią majątku. Stała się też prezentem ślubnym przekazywanym dzieciom. Za dnia pościel wynoszono, by przewietrzyć. Jak podaje wielkahistoria.pl. w rzeczywistości chodziło też o pochwalenie się przed sąsiadami swoim majątkiem. Marzenia o miękkiej i ciepłej pierzynie mogły nawet zadecydować o wyborze narzeczonej. Wartość pierzyn była wówczas ogromna. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

Pierwsze "łazienki" polskich chłopów. W takich warunkach dbano o higienę na wsi
28 lutego 2025, 15:32

Pierwsze "łazienki" polskich chłopów. W takich warunkach dbano o higienę na wsi

Dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym na polskiej wsi upowszechniła się prymitywna forma łazienki – tzw. kącik higieniczny. Cały tekst przeczytasz w serwsie wielkahistoria.pl. W latach 30. XX w. na Mazowszu 28 proc. domostw nie miało żadnej formy łazienki. W innych miejscach taka część izby nie była oddzielona od reszty zasłoną czy parawanem, nie było również przyborów do mycia. Pierwsze łazienki były kątem z miednicą, ręcznikiem, kawałkiem mydła i grzebieniem. Lusterko w domach było często innowacją. Przed II wojną światową chłopi na Mazowszu codziennie myli głównie ręce, wyłącznie jednokrotnie i często bez mydła. Mycie szyi i twarzy nie było obowiązkowe. Inne części ciała były myte "rzadko, zwykle z racji uroczystości lub wydarzeń". Bezpośrednio po wojnie chłopską normą było pełne mycie ciała przed "wielkimi świętami", tj. cztery razy do roku. Poza świętami nogi myto co 2-3 tygodnie. Latem jednak dużo częściej, kiedy to po zagrodzie poruszano się boso. Po wojnie na wsiach zaczęły się pojawiać szczoteczki do zębów. Korzystali z nich głównie młodzi – dla starszych osób był to produkt dość osobliwy. Seniorzy zgodnie z tradycją uważali, że właściwy stan zębów zapewnia gryzienie twardych jabłek, a na biały kolor zębów wystarczy tarcie solą wsypaną do woreczka lnianego. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

Wstydliwy fakt o życiu polskich chłopów. "Piękny mit dobrego szlachcica"
24 lutego 2025, 12:25

Wstydliwy fakt o życiu polskich chłopów. "Piękny mit dobrego szlachcica"

- Po tych wielkich wojnach z połowy XVII wieku normą się staje, że dla chłopa się nic nie należy. To jest piękny mit, tego dobrego szlachcica, który daje wszystko chłopu. Szlachcic jednak niczego nie dawał. Po tych wojnach chłop nie był w stanie odbudować swojej gospodarki. Wtedy dopiero normą się staje, że szlachcic zachęca do stawiana tych chat i pozwala użyć swój materiał do zrobienia ich - wyjaśnił sytuację chłopstwa Kamil Janicki, historyk i twórca kanału ‪Wielka Historia. Po wielkich wojnach w XVII wieku gospodarka Rzeczpospolitej Obojga Narodów była w fatalnym stanie. Szlachta, której majątki były uzależnione od pracy chłopów, zaczęła szukać sposobów na odbudowę swoich dóbr. Wsie zostały spalone, a z tym przepadły plony i majątek chłopów, którzy i tak przed wojną musieli radzić sobie sami. W programie "Didaskalia" Patrycjusz Wyżga zapytał historyka Kamila Janickiego o szczegóły, jak wyglądał wówczas naprawdę los chłopów. Ekspert wyjaśnił, że istniała pewna iluzja o szlachcie, która "opiekuje się" chłopami. W rzeczywistości to chłopi byli całkowicie uzależnieni od feudalnego systemu pańszczyzny. Po wojnach szlachta zaczęła "pozwalać" chłopom odbudowywać swoje gospodarstwa, bo bez nich nie mogła odbudować swojego majątku. Czy to oznacza, że chłopi byli wykorzystywani? Obejrzyj cały odcinek programu "Didaskalia" na YouTube.

Wstydliwa przypadłość polskich chłopów. Walczono z nią jeszcze w XX w.
7 lutego 2025, 16:00

Wstydliwa przypadłość polskich chłopów. Walczono z nią jeszcze w XX w.

Cały artykuł przeczytasz w serwisie wielkahistoria.pl. Kołtun przez stulecia trapił chłopów. Za tą nazwą kryła się kępa sklejonych i tak brudnych włosów, że z czasem tworzyły one skorupę. Po miesiącach braku kontaktu z wodą powstawał ciężki warkocz, robiący z czasem wrażenie narośli. Remedium na tę dolegliwość wydaje się proste – odciąć i umyć, ale dawniej na polskiej wsi wierzono, że kołtun to groźna choroba. Już w XVI w. był on opisywany. Powstał nawet termin "plica polonica", czyli dosłownie: kołtun polski. Rektor Akademii Zamojskiej tłumaczył w Padwie, że "kołtun łamie kości, ciało zniekształca i powoduje narośle". Nawet w XIX w., w czasach narodzin nowoczesnej medycyny, obawiano się, że odcięcie kołtuna spowoduje śmierć. W 1870 r. pojawiły się źródła pisane, że to "zestarzały przesąd", ale włościanie nie dawali wiary nowinkom uczonych. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym w niektórych miejscach na wsiach sięgano po magiczne zabobony do walki z nim.

d44zo1f
Higiena polskich chłopów. Dlatego nasi przodkowie tak rzadko się myli
13 grudnia 2024, 16:30

Higiena polskich chłopów. Dlatego nasi przodkowie tak rzadko się myli

O higienie chłopów 150 lat temu wypowiadano się krótko i dosadnie. Twierdzono, że ona w zasadzie nie istniała. Cały artykuł przeczytasz w serwisie wielkahistoria.pl. W XIX w. czynności higieniczne podejmowano najczęściej raz dziennie, "bo myciem w rzeczywistości to nie było". Rano typowy włościanin ograniczał się do spłukania rąk oraz przemycia twarzy. W niektórych regionach chłopi, chcąc się umyć, nabierali wody do ust i spluwali sobie na ręce niczym z słuchawki prysznica. Przez to szczególnie odcinała się szyja - zwykle pokryta "warstwą brudu". Do I wojny światowej (i później) nie używano mydła, a najczęstszym zamiennikiem były piasek, glina czy miąższ roślin. Z perspektywy chłopów rzadkie mycie było plusem - nie zużywali oni dużo wody, a i dostęp do niej w chacie potrafił być utrudniony. Część chłopów płukała ręce również wieczorem – po skończonym dniu pracy - nie była to jednak praktyka zbyt częsta. Etnograf Adam Glapa szacował, że stan higieny chłopów w XVI w. był dwa razy gorszy, a w XVIII w. cztery razy gorszy, niż w XX w. Trend odwrócił się w XIX w. Chłop dalej nigdy nie mył rąk po wyjściu z wychodka, ale już opłukiwał dłonie przed jedzeniem. Do dokładniejszego przepłukania ciała przystępowano najczęściej raz w tygodniu - przed niedzielną mszą świętą. Chłopi myli się głównie w zimnej wodzie, co latem nie było problemem, ale już zimą było nieprzyjemne, a nawet mogło być groźne.

W to ubierali się polscy chłopi. Jeden z największych mitów
28 listopada 2024, 21:05

W to ubierali się polscy chłopi. Jeden z największych mitów

Muzea i skanseny sugerują, że polscy chłopi nosili piękne, wielobarwne oraz wyjątkowo złożone stroje. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Rzeczywistość była jednak wprost sprzeczna z powielaną i znaną powszechnie wizją. Do końca XIX w. chłopi ubierali się skromnie i niemal wyłącznie w to, co sami stworzyli z wełny, lnu czy konopi. Odzież powstawała w warunkach domowych. Odświętne stroje kupowano jedynie na szczególne okazje. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Walenty Kunysz z Podkarpacia na początku XX w. wspominał, że do odzienia "nie przykładano uwagi byleby tylko grzyszne ciało zakryć". Bardziej zamożni chłopi nosili ubrania mniej przetarte, ale nadal nieokazałe. Jak podaje WielkaHistoria.pl. istnieje niewiele tak fałszywych wyobrażeń o polskiej wsi, jak te, które dotyczą ubioru chłopów. To co oglądamy w muzeach i nazywamy strojem ludowym było odświętnym i rzadkim strojem jedynie elity. W XIX w. panowie folwarczni "znakowali" chłopów niczym bydło, nakazując im noszenie kołnierzy w danym kolorze. Dopiero gdy pańszczyzna została zniesiona, wiejskie stroje zaczęły nabierać różnorodności i eksplodować barwami. Co ciekawe, zanim na wieś trafiły sklepowe elementy ubioru, to np. na Kujawach męską odzież nazywano "łachami", a kobiecą "smatami". Nie były to absolutnie określenia o charakterze prześmiewczym czy negatywnym.

Dziwne szlacheckie porady. Zaskakujące, czym leczono 300 lat temu
15 listopada 2024, 15:48

Dziwne szlacheckie porady. Zaskakujące, czym leczono 300 lat temu

"Skład albo skarbiec znakomitych sekretów ekonomii ziemiańskiej" Jakuba Haura to zbiór autentycznych porad z XVII w. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Książka Haura to kompendium osobliwych porad dla szlachty żyjącej ponad 300 lat temu. Na aż 540 stronach zapisano porady dot. zdrowia, gospodarstwa, rodziny, zarządzania majątkiem czy ludźmi. Haur, wykształcony i światowy, wierzył mocno przesądy i "we wpływ sił piekielnych na losy śmiertelników". Przestrzegał przed kontaktami z "nieszczęsnymi ludźmi", co słyszał z ambony i wplótł do swojego dzieła. Autor wierzył też w moc przedmiotów. Odnalezioną podkowę nakazywał przybić na drzwiach domu niczym amulet. Na chore zęby zalecał użycie… innych zębów, najlepiej ze szczęki nieboszczyka. Potarty takim zębem ten bolący obumrze wtedy i sam wypadnie bezboleśnie. Z kolei receptą przeciw zatorom czy miażdżycy miała być "krew żywego człowieka na proch ususzona” - opisywał. Szlachcic sugerował też swój sposób na melancholię, zalecając, by "z ludźmi wesołymi przystojnie konwersować". Pomóc jego czytelnikom miała również muzyka, przechadzki oraz słuchanie i czytanie czegoś "uciesznego". Autor poradnika miał swoje metody także na "przykre cuchnięcie z ust" - goździki w całości gryzione na czczo. Inną promowaną przez niego metodą było codzienne płukanie ust "czystą wodą" z dodatkiem soli.

Tak szlachcic miał trakować żonę i dzieci. Osobliwe porady z XVII w.
8 listopada 2024, 15:48

Tak szlachcic miał trakować żonę i dzieci. Osobliwe porady z XVII w.

Szlachcic Jan Kazimierz Haur wydał w 1689 r. książkę "Skład albo skarbiec", opisując traktowanie żony i dzieci. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Dzieło Haura stało się spisanymi poradami opisującymi zachowania z XVII wieku. Jego poglądy trudno nazwać postępowymi, ale wpisały się one w normy epoki. Haur nie uznawał równości w związku. Autor twierdził bowiem, że gospodarz jest "głową i panem, a gospodyni tylko pomocnicą albo towarzyszem". Żonie nie wolno było sprzeciwiać się mężowi, wymagana była również "zgodna jedność" w małżeństwie. Autor krytycznie wypowiadał się też o nadmiernym zażywaniu uciech cielesnych (nawet w ramach małżeństwa). Uważał, że od "używania Wenery" natura mężczyzny "słabnie", a nałóg może prowadzić do "nagłej śmierci". XVII-wieczny pisarz uważał także, że dzieciom nie należy okazywać miłości, bo to "podważa autorytet i powagę rodzica". Kontrowersyjne dziś poglądy były jednak zgodne z ówczesnym duchem epoki i surowym podejściem do rodzicielstwa.

Dzieciństwo chłopów na dawnej wsi. Ponury obraz, o którym się nie mówi
27 października 2024, 18:36

Dzieciństwo chłopów na dawnej wsi. Ponury obraz, o którym się nie mówi

W sielankowych wizjach dzieciństwo na dawnej polskiej wsi przedstawiano jako okres niemal zupełnej beztroski. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Najpopularniejsze wyobrażenie o dzieciństwie chłopów i chłopek to wersja historyka Włodzimierza Mędrzeckiego o "maskotkach wolnych od obowiązków". Jak wyglądały jednak naprawdę pierwsze lata życia na wsi 150 lat temu? Zupełnie inaczej. Ogromna śmiertelność prowadziła do zobojętnienia na los dzieci. Wiedziano, że co drugi szkrab statystycznie umrze. Śmierć dziecka chorowitego przynosiła ponoć wręcz ulgę. Pierwsze tygodnie życia to był czas przesądów i zaklęć, później następował okres przeczekania i zobojętnienia na los dziecka. Dzieci w tym czasie nagminnie porzucano w izbie bez opieki, w dusznej i ciemnej chacie, najczęściej gołe i płaczące z głodu. Podstawową zasadą było: kto nie pracuje, ten nie je. Trzylatek musiał już wiec rzucać resztki kurom, nosić ziemniaki czy drewno. Czteroletni chłopiec z kolei strugał ziemniaki, szedł z jedzeniem do prosiąt, a nawet uczył się rozpalać ogień. Musiał pracować. Później zaczynała się już praca poza zagrodą - pilnowanie zwierząt. "Żadnego dziecka pasanie nie minęło". To był jednak dopiero początek pracy u najmłodszych. Jak rodzice dalej wychowywali dzieci? O tym w książce "Życie w chłopskiej chacie" Kamila Janickiego.

d44zo1f
Zapomniany aspekt życia polskich chłopów. Dzisiaj nikt by tego nie wytrzymał
18 października 2024, 15:27

Zapomniany aspekt życia polskich chłopów. Dzisiaj nikt by tego nie wytrzymał

Dawni polscy chłopi niemal zawsze mieszkali ze zwierzętami. Nie chodzi jednak o psy i koty, a o krowy, kury czy owce. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. W ubogich chatach zwierzęta żyły tuż obok ludzkich legowisk, a w bogatszych - w sieni. Tak żyło się jeszcze w połowie XIX w. Rozwiązanie to nie było ewenementem w Europie – stosowali je m.in. Niemcy. Polaków różniło to, że nie stawiali zwierzętom budynków obok, a żyli z nimi w tych samych pomieszczeniach. Bydło zapewniało ciepło zimą. Oprócz odchodów ludziom towarzyszyły też przez to smród, insekty i choroby. Praktyka ta była uciążliwa i szkodliwa. Nie do pomyślenia dzisiaj, tworząc wtedy "nieczystość ogromną". "Różne wyziewy" oraz z "odchodów smrody" doprowadzały do tego, że dzieci narzekały na bóle brzucha i wymioty. Dorośli skarżyli się na duszność, a jednak powszechne było, że chat chłopskich nigdy porządnie nie wietrzono. Materiał powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

Kuchnia chłopów w XIX w. Do tego się posuwali, by przetrwać
11 października 2024, 15:46

Kuchnia chłopów w XIX w. Do tego się posuwali, by przetrwać

Prawdziwe chłopskie jadło z dawnych czasów zupełnie nie przypominało potraw, które dzisiaj się tak określa. Cały tekst przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Jeszcze 100 lat temu na polskiej wsi normą był powracający głód. Konsekwentnie zaciskano pasa od jesieni do późnej wiosny. Zapasy wydzielała zawsze gospodyni. Najbardziej głodzono parobków, dzieci i starców, zgodnie z odwieczną zasadą: kto nie pracuje, ten nie je. Pretekstem do niejedzenia były też posty kościelne – np. głodować należało co piątek, często i co środę. Oszczędzanie zapasów wydłużało tzw. przednówek, czas przed tym, co "nowe" a tym, co dało się zabezpieczyć. Zieleniąca się trawa pozwalała wyprowadzić chociaż krowy, co na początku ułatwiało dostęp do mleka. Żywiono się także grzybami, nawet gdy zachodziło ryzyko, że będą trujące. Popularne były jagody, jedzono różne nasiona, z głodu podkradano nawet jajka ptakom. Gdy tego wszystkiego było za mało za pokarm służyły ostatecznie liście drzew, a tzw. polne zielsko dodawano do mąki. Chwasty dodawano też do zup. Niektóre zielska były "tak ohydne, że nie chciało ich tknąć nawet domowe bydło". W innych zaborach w XIX w. po upowszechnieniu kartofli tak desperackie kroki nie były już potrzebne. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Życie w chłopskiej chacie".

Tak chłopi leczyli się jeszcze 150 lat temu. Opłakane skutki wiejskiej praktyki
14 czerwca 2024, 16:23

Tak chłopi leczyli się jeszcze 150 lat temu. Opłakane skutki wiejskiej praktyki

Lekarz na galicyjskiej wsi 150 lat temu był rzadkością. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Chłopi wzywali medyków już tylko w ostateczności. Zwykle stan pacjenta był już wtedy beznadziejny i niewiele dało się zrobić – podaje wielkahistoria.pl. Ruch i skromna dieta w XIX w. chroniły przed wieloma dzisiejszymi poważnymi chorobami, jednak realia życia na wsi były też bezwzględne. Czytamy o tym w książce Jakuba Bojki, gdzie galicyjski działacz ludowy opisał m.in. problemy braku higieny na wsi. "Dzieci małe miały główki obrosłe gnojem, którego nie zmywano. (…) Wskutek tego dzieci miały kołtuny, strupy i robactwo". Jedynie ok. połowa chłopskich dzieci osiągała pełnoletność. Problemem były "febry, tyfusy głodowe i puchliny wodne". Jeszcze w drugiej połowie XIX w. chłopi mówili, że "»Pan Bóg najlepszy doktór«". Wierzono też w różnej maści znachorów. Na drewnianej desce do pieca – tak na wsi walczono ze świerzbem. Skutki były opłakane- niejedno dziecko straciło przez tę metodę życie. "Gdy kto cierpiał na bolączkę, sypano mu żarzący ogień zanadrzem i brano go siekaczem, który z osełką miał cudowną moc" - opisywał Jakub Bojko.

Kurne chaty chłopów z Galicji. Zaskakujące, jak żyli 170 lat temu
12 kwietnia 2024, 15:57

Kurne chaty chłopów z Galicji. Zaskakujące, jak żyli 170 lat temu

Kurne chaty, czyli bez kominów, były normą jeszcze w połowie XIX wieku. Cały artykuł przeczytasz w serwisie wielkahistoria.pl. Dzisiaj ciężko sobie wyobrazić życie z izbach pełnych dymu, jednak to było czymś oczywistym dla chłopów z zaboru austriackiego. "Budy z okrąglaków mało ciosanych, nędznie sklecone, zwykle bez kominów, a często gęsto i z chrustu" – opisywał je Jakub Bojko, działacz ludowy. Gdy palono w piecu drzwi musiały być otwarte na oścież – również mroźną zimą. Brak komina wymuszał inne rozwiązania. W trakcie siarczystych mrozów słoma do połowy ściany chroniła nieco nogi od "zbytniego zimna". W trakcie palenia ludzie w izbie chodzili chyłkiem (schyleni ku ziemi), by unoszący się dym mniej im szkodził. Chatę rzadko przewietrzano. Powietrze było więc duszne i ciężkie, tak, że można byłoby siekierę powiesić. Kto towarzyszył w zadymionych chatach chłopom? "W zimie bydło, świnia z młodymi, kury i króliki pod łóżkiem, a ziemniaki pod piecem" - wyliczał Jakub Bojko. Stała obecność dymu doprowadziła do tego, że ściany bielono do połowy izby, bo góra cała była pokryta sadzą. Jaki był plus chat bez kominów? Drewno było świetnie zakonserwowane, a chłopi nie wiedzieli, co to gruźlica.

Prawdziwy rarytas dla chłopców z Galicji. Odmawiali sobie go miesiącami
5 kwietnia 2024, 16:25

Prawdziwy rarytas dla chłopców z Galicji. Odmawiali sobie go miesiącami

Chleb wydawał się być podstawą jadłospisu chłopów z Galicji. Jednak 130 lat temu dla połowy mieszkańców wsi to był rarytas. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Trudno sobie wyobrazić, jak wielka nędza panowała na galicyjskiej wsi w drugiej połowie XIX wieku. Głód i skrajna bieda do czasu I wojny światowej doprowadziły do emigracji z zaboru austriackiego 400 tys. chłopów. Chleb żytni jadali tylko najzamożniejsi - ok. 10 proc. Dla najuboższych marzeniem było zjedzenie chleba jęczmiennego lub owsianego. Chłop mógł zjeść chleba tylko, gdy był "na zarobku", lub gdy "dostał chleba od bogatszych na odrobek". W podtarnowskiej wsi Zaczernia chleb był przysmakiem tylko na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Czym ratowali się więc chłopi? Różnego rodzaju plackami z mąki z wodą, często półsurowymi lub zjadanymi na wpół z popiołem. Chleba nie jadano nawet przez pół roku. Ratunkiem przed śmiercią głodową dla najbiedniejszych chłopców były ziemniaki i kapusta. Tekst na podstawie książki prof. Napoleona Cybulskiego "Próba badań nad żywieniem się ludu wiejskiego w Galicji".

d44zo1f
Niewdzięczne zajęcie chłopek na polskiej wsi. Przykry obowiązek sprzed 150 lat
29 marca 2024, 15:37

Niewdzięczne zajęcie chłopek na polskiej wsi. Przykry obowiązek sprzed 150 lat

Polscy chłopi nie byli czyściochami. Ich kobiety miały od świtu do nocy pełne ręce roboty. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. 150 lat temu, gdy w chatach nikt nie myślał o bieżącej wodzie, najbardziej czasochłonnym obowiązkiem było pranie. Niezależnie, czy panował siarczysty mróz czy z nieba lał się żar – bielizna musiała być uprana. Kobiety zajmowały się tym co tydzień. Brak bieżącej wody oraz sprzętów powodował, że było to dla chłopek zajęcie męczące i czasochłonne, często zajmowało dwa dni. Moczenie w ługu (woda i węgiel drzewny) odbywało się w chacie, a właściwe pranie nad rzeką, jeziorem lub stawem. Po namydleniu, tarciu i praniu drewnianymi kijankami konieczne było wyparzenie i krochmalenie w domu. Prania odbywały się w piątki, często też w soboty – niezależnie od pogody i pory roku – prano także na mrozach. Chłopki w XIX w. dźwigały często pranie np. przez kilometr, przemieszczając się po kolana w śniegu i z ryzykiem zapalenia płuc, za co 150 lat temu mogły przypłacić nie tylko zdrowiem, ale i życiem.

Tego chłopi nie mieli w domach. 150 lat temu to była "pańska zachcianka"
15 marca 2024, 16:14

Tego chłopi nie mieli w domach. 150 lat temu to była "pańska zachcianka"

Chaty polskich chłopów z XIX w. mocno odbiegały od współczesnych domów. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Standardem wtedy w domach były drzwi, okna, stropy czy kominy. Rolnicy nie posiadali jednak w chatach podłóg. Chłopi chodzili w domu po klepisku - ubitej ziemi lub glinie. Co zaskakujące, brak podłóg nie wynikał z biedy, a wiejskiej mentalności i tradycji. Chłopi uznali drewniane podłogi za "pański wynalazek", zachciankę znaną we dworach. Idealnym przykładem są wspomnienia Wincentego Witosa z rodzinnej wsi. W sąsiednim domu córki namówiły ojca na podłogę, nie chcąc brnąć po błocie. Sąsiedzi wytłumaczyli ojcu, że "jego córkom poprzewracało się w głowie". "Nie chcąc się narażać "na śmiech całej wsi", pozdzierał także z okien firanki, które córki zawiesiły" – napisał Witos. Niechęć chłopów do wykonanych z drewna podłóg utrzymywała się na polskiej wsi jeszcze przez wiele dziesięcioleci. Dopiero w połowie XX w. klepisko zaczęto wykładać linoleum, a w chatach zaczęły się pojawiać podłogi zbite z desek.

Prawda o chatach chłopów z XIX wieku. Skutki były opłakane
8 marca 2024, 15:19

Prawda o chatach chłopów z XIX wieku. Skutki były opłakane

Niemal wszystkie domy chłopów z Galicji i Kongresówki w XIX w. budowane były nadal z drewna. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Zachowane dziś skanseny stwarzają pozory przestronnych i widnych chat. Należały one bowiem do najbogatszych gospodarzy. W rzeczywistości większość chat była mała, duszna i ciemna, co miało fatalne skutki dla zdrowia mieszkańców. Izby budowano w zbliżony sposób. Najpierw sień, później część mieszkalna, a na końcu komora np. na zboże. Gospodarze najbardziej bali się jednego - zimna. Chłopi 150 lat temu budowali małe i niskie chaty z dużym piecem. Jak podaje wielkahistoria.pl, chaty wystawiano do południa, a do izby czasem brano bydło, by grzało. Okna były malutkie, szyb nie dało się wymienić, więc zatykano je słomą lub materiałem – było ciemno i duszno. Jeszcze w XIX w. chłopi w chatach nie wstawiali podłóg. Ubita ziemia na podmokłych obszarach tworzyła błoto. W takim środowisku i nieczystościach na ziemi tkwiły dzieci, które często umierały w wyniku wielu chorób. Skutki mieszkania w takich warunkach były często opłakane.

Unikatowy wytwór polskiej szlachty. Europa czegoś takiego nie widziała
9 lutego 2024, 14:09

Unikatowy wytwór polskiej szlachty. Europa czegoś takiego nie widziała

Portrety trumienne i okazałe pogrzeby to symbol unikatowej obyczajowości szlacheckiej, sarmackiej kultury. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Wizualna otoczka ziemiańskich pogrzebów wyróżniała Polskę na tle całej Europy. Chłopi chowali zmarłych od razu, wśród panów ciało wystawiano na pokaz, zapraszając krewnych i bliskich. Pogrzeby szlachciców były wielodniową ceremonią, często teatralną. Czasami czekano miesiące, aż wszyscy przyjadą z daleka. Oficjalne stypy trwały 2 dni. Od przełomu XVI w. i XVII w. obowiązkiem stały się portrety trumienne. Był to wytwór kultury nieznany tak w Europie. W Polsce zmarłych malowano bardzo realistycznie, nawet brutalnie. Na portretach nie ukrywano blizn czy połamanego nosa. Anonimowo malowano na blachach z cyny lub miedzi, które montowano na czas ceremonii zwykle w nogach zmarłego. Po pogrzebie portrety zostawiano w kościele. W świątyniach z kolei ogrywano też spektakle żałobne. Pompa funebris były przesadne – pełne aranżacji, przepychu, herbów, świec i drogich tkanin. Czasami aktor odgrywający zmarłego wjeżdżał do kościoła na koniu, upadając na posadzkę tuż przed katafalkiem. Spłoszone konie potrafiły stratować widzów. Tekst powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty".

"Sprawiedliwość" według szlachty. Tak karano chłopów w dawnej Polsce
12 stycznia 2024, 16:10

"Sprawiedliwość" według szlachty. Tak karano chłopów w dawnej Polsce

Prawdziwe kary były tylko dla chłopów, szlachta miała swoje prawo. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Areszt trwał tylko do czasu procesu. Po skazaniu przestępca najczęściej tracił rękę, nos lub uszy - w ramach kary - i był wypuszczany. W przypadkach najcięższych przestępstw lub recydywy stosowano karę śmierci. To oczywiście dotyczyło plebejuszy, nie szlachty. Jeśli to szlachcic kogoś okradł lub zranił nie obowiązywała zasada "oko za oko" a "grzywna za oko, grzywna za ząb". Jak podaje portal wielkahistoria.pl, szlachciców niemal nie karano cieleśnie. Inaczej wymierzano sprawiedliwość. Kara miecza wobec szlachcica? Tylko gdy ten został przyłapany na gorącym uczynku, nie miał znajomości lub nie wykazał skruchy. Czasami morderców skazywano na więzienie, ale dodatkowo i maksymalnie na rok i 6 tyg., często w superwarunkach. Szlachciców zawsze osadzano wtedy w wieży przy siedzibie starostwa. Starosta odpowiadał za jej utrzymanie. Od wyroków ważniejsze były pieniądze i znajomości. Kary były więc łagodne, a warunki odsiadki w przypadku łapówek - luksusowe. Szlachta nie obawiała się kar fizycznych lub finansowych – obawiała się tylko jednego - utraty majątku ziemskiego. Za ignorowanie wyroków, najcięższe przestępstwa publiczne karano m.in. konfiskatą majątku czy wygnaniem. Dla waćpanów utrata tytułu, majątku, i praw publicznych były zdecydowanie czymś najgorszym. Materiał powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. "Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty".

d44zo1f
d44zo1f
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj