Kurne chaty chłopów z Galicji. Zaskakujące, jak żyli 170 lat temu
Kurne chaty, czyli bez kominów, były normą jeszcze w połowie XIX wieku. Cały artykuł przeczytasz w serwisie wielkahistoria.pl. Dzisiaj ciężko sobie wyobrazić życie z izbach pełnych dymu, jednak to było czymś oczywistym dla chłopów z zaboru austriackiego. "Budy z okrąglaków mało ciosanych, nędznie sklecone, zwykle bez kominów, a często gęsto i z chrustu" – opisywał je Jakub Bojko, działacz ludowy. Gdy palono w piecu drzwi musiały być otwarte na oścież – również mroźną zimą. Brak komina wymuszał inne rozwiązania. W trakcie siarczystych mrozów słoma do połowy ściany chroniła nieco nogi od "zbytniego zimna". W trakcie palenia ludzie w izbie chodzili chyłkiem (schyleni ku ziemi), by unoszący się dym mniej im szkodził. Chatę rzadko przewietrzano. Powietrze było więc duszne i ciężkie, tak, że można byłoby siekierę powiesić. Kto towarzyszył w zadymionych chatach chłopom? "W zimie bydło, świnia z młodymi, kury i króliki pod łóżkiem, a ziemniaki pod piecem" - wyliczał Jakub Bojko. Stała obecność dymu doprowadziła do tego, że ściany bielono do połowy izby, bo góra cała była pokryta sadzą. Jaki był plus chat bez kominów? Drewno było świetnie zakonserwowane, a chłopi nie wiedzieli, co to gruźlica.