Po tym, jak Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację, Rosjanie zaczęli szturmować lotniska i lądowe przejścia graniczne, chcąc uciec z kraju. Podróż niektórych trwała nie tylko kilkanaście godzin, ale nawet kilka dni. Rosyjscy pogranicznicy nie ułatwiali nikomu wyjazdu z kraju. - Mówili, że jesteśmy szczurami, mówili, że jak wrócimy, to przywitają nas z automatami - relacjonuje Aleksiej, który przekroczył z przyjacielem granicę z Kazachstanem.