manewry wojskowe

Zakończyły się wspólne manewry wojsk Polski i Litwy. Piątek był zwieńczeniem ćwiczeń Brave Griffin 24/II na Suwalszczyźnie. Agencja AP udostępniła nagranie z momentu manewrów. Żołnierze NATO uczestniczyli w symulacji obrony przesmyku suwalskiego przed atakiem nieprzyjaciela. W piątek na miejscu byli obecni również prezydenci Andrzej Duda i Gitanas Nauseda, wysyłając jasny sygnał do Moskwy. Przesmyk suwalski jest strategicznie ważnym odcinkiem dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO, w tym Polski i Litwy. Granica o długości prawie 100 kilometrów jest korytarzem lądowym między Białorusią, a rosyjskim obwodem królewieckim u wybrzeży Morza Bałtyckiego. Według polskiej armii, może to być w przyszłości punkt zapalny ewentualnego konfliktu z Rosją, która pozostaje w sojuszniczych relacjach z Mińskiem. Dlatego też siły NATO zaprezentowały pokaz siły, używając w ćwiczeniach ciężkiej artylerii. Łącznie w manewrach wzięło udział 1,5 tys. litewskich żołnierzy piechoty, prawie 200 członków polskiej 15 Brygady Zmechanizowanej, a także personel wojskowy z USA i Portugalii.

Do 20 tys. żołnierzy NATO i ponad tysiąc sztuk wojskowego sprzętu sprowadzono na najbliższe tygodnie do Polski. W poniedziałek wystartowały wielkie manewry NATO pod kryptonimem "Dragon-24". Agencja Reutera udostępniła nagranie z przeprawy przez Wisłę w miejscowości Korzeniewo (woj. pomorskie) w wykonaniu żołnierzy z Polski, Hiszpanii, Francji czy Albanii. W pewnym momencie można zauważyć polskie transportery opancerzone KTO Rosomak czy niemieckie Leopardy 2. We wtorek na Pomorze zawita prezydent Polski Andrzej Duda, a także prezydent Litwy Gitanas Nauseda, którzy przyjrzą się tegorocznym ćwiczeniom sił NATO. Łącznie ćwiczyć będzie ok. 20 tys. żołnierzy i 3500 sztuk sprzętu z 10 państw NATO, w tym około 15 tysięcy polskich żołnierzy. Spośród polskiej armii główne siły do udziału w ćwiczeniu wystawiła 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej, ale zaangażowani w nie są także żołnierze Wojsk Specjalnych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Obrony Terytorialnej.

Grupa Wagnera pochwaliła się "treningiem" nowych najemników. Rosjanie, którzy wstąpili w szeregi organizacji, przystąpili do ćwiczeń ogniowych. Jak zauważyli internauci, na nagraniu nic nie szło zgodnie z planem. Na początku można zauważyć tzw. "bounding", czyli metodę, której używa się na froncie podczas zmiany pozycji w naprzemiennym wzorze. Jak twierdzą Ukraińcy, niewiele brakowało, by doszło do "przypadkowego" postrzelenia jednego z towarzyszy w głowę. Wszystko przez to, że najemnicy Wagnera poruszali się zbyt wolno i stali zbyt blisko siebie. Dalej wagnerowcy przechodzą do ostrzeliwania pozycji wroga. Sęk w tym, że robią to dość ślamazarnie. W realnej sytuacji na froncie tak wyszkoleni najemnicy nie daliby sobie rady. Nagranie z treningu szybko stało się hitem w sieci. Natychmiast pojawiła się fala prześmiewczych i upokarzających komentarzy skierowanych w stronę "wyszkolonych" najemników z grupy Wagnera. "Nigdy nie widziałem czegoś takiego. No poza rosyjskimi nagraniami" - napisał jeden z użytkowników Twittera. "To pierwsze ćwiczenie wygląda, jak dobry sposób na przypadkowe odstrzelenie głowy towarzyszowi" - dodał kolejny internauta. "Nieszczególnie dobry trening", "to jest żart" - podsumowali krótkie nagranie następni komentujący.

W kontrze do częściowej mobilizacji w Rosji, rząd Estonii zarządził przeprowadzenie sześciodniowych manewrów wojskowych, w których szkoleni są rezerwiści. Jak przekazał dowódca 1. Brygady Piechoty i nadzorujący całe ćwiczenia Sanna Raudsik, rezerwiści są szkoleni z obsługi każdego rodzaju broni dostępnego w arsenale, a w ostatnim etapie zostaną wcieleni do plutonu. Wszystko po to, by na wypadek agresji Rosjan, najmniejszy kraj NATO był gotowy do odparcia pierwszych ataków wroga. Według estońskiego MON, celem manewrów jest gotowość obronna i przećwiczenie funkcjonowania armii rezerwowej. Władze podkreśliły przy tym, że Estonii nie grozi "bezpośrednie zagrożenie". "Nie ma bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa dla Estonii. Estoński model obrony oparty na rezerwach wymaga, by rezerwiści byli zawsze gotowi do reakcji i udziału w ćwiczeniach" - brzmiało oświadczenie estońskiego MON.

Korea Południowa rozpoczęła coroczne manewry wojskowe Defense Expo Korea w mieście Pocheon. Udział w nich wzięło południowokoreańskie wojsko, które zaprezentowało najnowsze technologie dostępne w swoim arsenale. Ćwiczenia miały charakter defensywny, wykorzystano m.in samobieżne haubice K9 Thunder, czołgi K2 Black Panther, a także śmigłowce bojowe KAI LAH czy wyrzutnie rakiet Tiger. Według Kima Seong-ha, pułkownika elitarnej brygady Eagle, szkolenia były okazją do zademonstrowania "wyższości armii południowokoreańskiej". Wszystko działo się podczas narastającego napięcia między Koreą Południową a Północną, która w ostatnim czasie militarnie wspiera Rosję, prowadzącą działania zbrojne w Ukrainie. Jak twierdzi agencja Bloomberg, rozpoczynające się manewry w Pocheon są "pokazem siły" wobec niebezpiecznego i nieprzewidywalnego reżimu Kim Dzong Una. Koreańczycy wysyłają jasny sygnał dla potencjalnego wroga.