- Mija rok, a jest tylko gorzej. Dużo gorzej. Czas leczy rany? Bzdura. Wielkie kłamstwo. Dla mnie wtedy, 4 stycznia wieczorem, skończyło się życie – tacie Julki łamie się głos. To było piątkowe popołudnie. Jego córka z okazji urodzin zaprosiła cztery koleżanki do escape roomu w rodzinnym Koszalinie. Wybuchł pożar. Nie mogły się wydostać. Karolina, Julia, Wiktoria, Małgorzata i Amelia zostały pochowane obok siebie. Jak udało nam się ustalić, pojawiły się dowody, które mogą doprowadzić do przełomu w śledztwie.