Pożar w koszalińskim escape roomie. Prokuratura zakończyła śledztwo
Po ponad dwuletnim śledztwie Prokuratura Okręgowa w Koszalinie uznała, że dysponuje odpowiednim materiałem dowodowym i zamknęła postępowanie. Teraz lokalny prokurator ma czternaście dni na sporządzenie aktu oskarżenia.
Do tragicznego pożaru w koszalińskim escape roomie doszło na początku stycznia 2019 r. Na skutek zatrucia tlenkiem węgla zginęło w nim pięć 15-letnich dziewcząt. Nastolatki nie mogły wydostać się z pomieszczenia, a oddelegowany pracownik nie był w stanie ich ewakuować. Sprawa szerokim echem odbiła się w ogólnopolskich mediach.
Na polecenie ówczesnego szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego PSP przeprowadziło wówczas liczne kontrole. W lokalach tego typu strażacy wykryli łącznie ponad 1100 nieprawidłowości.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prokuratura: koniec śledztwa
Postanowienie o zamknięciu postępowania datowane jest na 1 kwietnia 2021. - Obecnie prowadzona jest analiza całokształtu materiału dowodowego. Prokurator będzie się także odnosiła do ewentualnych uwag i wniosków, które mogą wnieść strony postępowania - zapowiada Ryszard Gąsiorowski, rzecznik koszalińskich śledczych.
W trwającym ponad dwa lata śledztwie zarzuty przedstawiono czterem osobom.
Pierwszym podejrzanym był Miłosz S. z Poznania, organizator escape roomu. Przez rok przebywał w areszcie. Mężczyzna usłyszał zarzut o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziewcząt.
Podobne zarzuty usłyszały w październiku 2019 roku jeszcze kolejne osoby: Małgorzata W. - babcia organizatora escape roomu, która rejestrowała działalność, Beata W. - matka podejrzanego, która współprowadziła działalność i Radosław D. - jeden z pracowników escape roomu.
Wszystkim podejrzanym grozi do 8 lat pozbawienia wolności. O ich losie - po sporządzeniu aktu oskarżenia - zdecyduje sąd.