Koszalin pochował ofiary tragedii. "Miną miesiące, nim się otrząśniemy"
Setki mieszkańców miasta uczestniczyły w pogrzebie pięciu dziewczynek, które umarły w pożarze escape roomu. - To największa tragedia, jaką tu pamiętam. Musiałam tu być - mówi Wirtualnej Polsce mieszkanka Koszalina.
10.01.2019 15:49
Tego dnia zamknięte było gimnazjum, w którym uczuły się dziewczyny. - Odbędą się uroczystości pogrzebowe tragicznie zmarłych uczennic - informowała tylko kartka na drzwiach. Gdy szkoła była pusta, zapewniały się jednak okolice kościoła pw. świętego Kazimierza. Mszę poprowadził ks. Wojciech Pawlak, który w gimnazjum uczył dziewczyny religii.
Ksiądz opowiadał, że cała piątka mocno się ze sobą przyjaźniła, mimo, że dziewczyny mocno się od siebie różniły. - Wielu jej tej przyjaźni zazdrościło. Ale teraz możemy się od nich tej przyjaźni uczyć - dodał ksiądz przypominając, że dziewczyny spoczną w jednym grobie.
Ks. Pawlak podkreślił też, że tragedią w Koszalinie jest wstrząśnięty Ojciec Święty, który wysłał do parafii kondolencje.
Rodziny apelowały do mediów
Rodzinie bardzo zależało na prywatnym charakterze uroczystości. Miejsca dla mediów były ściśle wyznaczone, uroczystości kościelne były zamknięte tylko dla najbliższej rodziny. Inne osoby, w tym uczniowie i nauczyciele ze szkoły, pozostały na zewnątrz kościoła. Mogły jednak uczestniczyć we mszy dzięki wystawionemu telebimowi.
Nie było też VIP-ów, za wyjątkiem prezydenta Koszalina i Pawła Muchy z Kancelarii Prezydenta. Ten drugi przyjechał dyskretnie na uroczystości i szybko wmieszał się w tłum.
Jeszcze więcej osób niż przed kościołem wzięło udział w kondukcie pogrzebowym i uroczystościach na cmentarzu. Głos podczas uroczystości na cmentarzu zabrał ojciec jednej z dziewczynek. - Nasza rodzina ma 5 osób - i zawsze będzie miała 5 osób. I Ty będziesz jedną z nich - mówił. Wspominał wspólne wyjazdy, gry planszowe, ale i "te wspólne momenty, które nie były do końca udane".
Piosenka zmarłej Wiktorii
W czasie składania dziewczynek do grobów odtworzona została piosenka jednej z nich - Wiktorii. Ta od dłuższego czasu pasjonowała się śpiewaniem. Na koniec pogrzebu odczytano apel, by dzisiaj jeszcze nie składać rodzinie kondolencji. Uczestnicy uroczystości przyjęli to ze zrozumieniem. - Chcą się najpierw sami uporać z tą tragedią. Musimy to uszanować - słyszę od jednego z uczestników pogrzebu.
- To największa tragedia w mieście od kiedy pamiętam - mówi nam młoda mieszkanka miasta. - Po prostu musiałam tu być - dodała. Jej zdaniem Koszalin jeszcze długo będzie żył tragedią. - Na pewno żałoba u nas potrwa miesiące, a kto wie, może i dłużej - zaznacza.
- Trudno w takim dniu o cokolwiek optymistycznego, ale muszę powiedzieć, że organizacja pogrzebu jest doskonała. Z kościoła na cmentarz dotarliśmy bez problemu specjalnymi autobusami, które podstawiła komunikacja miejska. Kondukt był godny i piękny, choć oczywiście trudno było mi opanować łzy. Koszalin stanął na wysokości zadania - mówi nam z kolei starsza mieszkanka miasta.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl