Poważne nieprawidłowości w kolejnych escape roomach Miłosza S.
Poza lokalem, w którym doszło do tragedii, Miłosz S. prowadził też inne placówki typu escape room - np. w Poznaniu. Jak udało się ustalić, w każdej z nich służby wykryły szereg nieprawidłowości.
Miłosz S. to pierwsza osoba zatrzymana w związku z tragedią w koszalińskim escape roomie, gdzie zginęło pięć 15-latek.
Wirtualna Polska donosiła już, że oprócz tego gdzie doszło do wypadku, mężczyzna prowadził kilka podobnych lokali. Informacje o tym miał przekazać śledczym, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Teraz onet.pl ustalił, że kolejne dwa escape roomy znajdowały się w Kaliszu oraz w Poznaniu. Ten zlokalizowany w stolicy Wielkopolski nie miał m.i. oznakowania drogi ewakuacyjnej.
"Nie przyznaje się do postawionych zarzutów"
Przypomnijmy, że Miłosz S. usłyszał już zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze.
Nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. Jak mówią jego obrońcy, Wiesław Breliński i Wojciech Janus, mężczyzna jest zrozpaczony tym, co się stało. Dodają, że Miłosz S. "nie był w stanie odnieść się do niczego, co jest podstawą do postawionego mu zarzutu”. Podkreślili, że ich klient złożył głębokie kondolencje rodzinom ofiar. Miał także powiedzieć, że jest mu ogromnie przykro.
Julia, Amelia, Gosia, Karolina i Wiktoria zginęły tragicznie. Miały po 15-lat i chodziły do jednej klasy w Gimnazjum nr 9 w Koszalinie. W escape roomie chciały spędzić wolny czas z okazji urodzin jednej z nich.