Ta ustawa miała zlikwidować widok worków śmieci w lasach. Problem trwa

Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku, która miała gwarantować efektywną gospodarkę odpadami, nie spełnia swojego założenia. Śmieci w dalszym ciągu są wywożone do lasów albo grzebane pod ziemią. - Dbania o środowisko nie da się wyliczyć pieniężnie – mówi ekspert w rozmowie z WP.

Ta ustawa miała zlikwidować widok worków śmieci w lasach. Problem trwa
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz

Zachodnie społeczeństwo stoi przed problemem, co robić ze śmieciami, które generują nasz współczesny styl życia. Grzebanie ich w ziemi czy wysyłanie do wód ma katastrofalny wpływ na środowisko. Państwami, które są czołówce, jeżeli chodzi o zarządzanie odpadami, są głównie kraje skandynawskie, jak Szwecja i Dania, a także Holandia.

W Polsce od 1 lipca śmieci są segregowane w nowy sposób. W ramach Wspólnego Systemu Segregacji Odpadów (WSSO) trafiają do jednego z czterech specjalnie wyglądających pojemników. Zmiana obowiązuje na terenie całej Polski, dotychczasowo to gminy decydowały o tym, jak chcą segregować śmieci.

Bruksela wymaga zmian. Polska chce dotacji

Zmiany mają za zadanie dostosować polskie przepisy do tych, które obowiązują w Unii Europejskiej. Musimy zwiększyć m.in. poziom recyklingu z 26 proc. do 50 proc. Nowelizacja ma także za zadanie poprawienie poprzedniej ustawy z 2013 roku. Ta nie zdała egzaminu i w dalszym ciągu musimy stawać naprzeciwko wyzwań takich, jak zaśmiecanie polskich lasów.

Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską oceniają, że dotychczasowa uchwała nie rozwiązuje problemu. Prof. Andrzej Kraszewski uważa, że system nie do końca działa. – Samorządy zbijają cenę za śmieci, a także przymykają oko na niewłaściwe zagospodarowanie odpadów, co skutkuje nielegalnymi wysypiskami – mówi były minister środowiska.

Polska plasuje się w środku stawki, jeśli chodzi o działania na rzecz segregacji śmieci. Mamy świadomość, jak dużo brakuje nam do europejskiej czołówki i co musimy poprawiać. Poprzednie przepisy o utrzymaniu czystości i porządku weszły w życie po ponad dekadzie przygotowań.

Obraz
© Archiwum prywatne | Dominik Dobrowolski

Lata zaniedbań na tym polu sprawiły, że o poprawę nie będzie łatwo, ale i w takiej sytuacji można doszukać się plusów. Jak twierdzi ekolog i podróżnik Dominik Dobrowolski, teraz możemy korzystać z najnowocześniejszych rozwiązań, przez co możemy być lepsi technologicznie.

Stosowanie prawa wymaga aparatu przymusu

Przykładem może być Zakład Utylizacji w Elblągu czy zakład gospodarki odpadami w Giżycku założony przez 12 gmin. – Takie inicjatywy pozwalają na unifikację zbiórek, co prowadzi do ich optymalizacji, dzięki czemu tego typu porozumienia mogą przyczynić się do likwidacji nielegalnych wysypisk – uważa specjalista ds. recyklingu i edukacji ekologicznej.

Obraz
© Materiały prasowe | recykling-rejs.pl

To właśnie niekontrolowane zostawianie śmieci np. w lasach czy żwirowniach specjaliści uważają za poważny problem. Taki stan rzeczy wynika z braku zainteresowania odpowiednich służb, które posiadają możliwość egzekwowania przepisów do walki z takimi zachowaniami. – Dbanie o środowisko jest jednym z elementów, którego nie da przekuć się na wyliczenia pieniężne. Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska nie mają dostatecznych środków, dla policji jest to nieważne, politycy również nie mają w tym interesu. Jedynie dziennikarze ścigają tego typu zachowania – wyjaśnia prof. Kraszewski.

Dobrowolski dodaje do tego, że w rozwiązywaniu takich zachowań kluczowe są akcje informacyjno-edukacyjne dla ludzi. – Sądy i policja nie mogą używać publicznie sformułowania, że zaśmiecanie środowiska jest "czynem mało szkodliwym społecznie" – dodaje redaktor serwisu cycling-recycling.eu.

Edukacja poprzez kieszeń

Wskazuje też na konkretne rozwiązania, dzięki którym z polskich lasów zniknąłby widok pozostawionych pustych butelek. – Wprowadźmy system depozytowy z odpowiednio wysoką kaucją, jak to jest np. w Niemczech. Nawet jeśli jedna osoba wyrzuci taką butelkę, to ktoś inny może na tym zarobić – kontynuuje Dobrowolski.

Takie działania mogą pomóc w przeciwstawieniu się "zgrozie", za jaką prof. Kraszewski uważa różnego typu dzikie wysypiska. – Trzeba pamiętać, że samym recyklingiem nie da się załatwić wszystkiego. Sprawę należy przedstawić pod wieloma kryteriami, ale z dala od polityki. Nawet rozmowa z ludźmi np. w sprawie lokalizacji spalarni, nie da 100 proc. porozumienia – dopowiada wykładowca Politechniki Warszawskiej.

Źródło: DW/WP/PR

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)