Szkoci zdecydują o niepodległości w referendum
Przywódcy Wielkiej Brytanii i Szkocji podpisali porozumienie, zgodnie z którym historyczne referendum w sprawie niepodległości Szkocji odbędzie się w 2014 roku. Uzgodnienia zapadły podczas spotkania w Edynburgu.
W styczniu premier David Cameron zapowiedział, że referendum odbędzie się w ciągu 18 miesięcy. Według komentatorów, premier Wielkiej Brytanii podjął taką decyzję, ponieważ w sondażach nadal większość Szkotów opowiada się za pozostaniem w ramach Zjednoczonego Królestwa.
Brytyjski premier spotkał się z premierem szkockiego rządu krajowego Alexem Salmondem w Edynburgu. Podpisane porozumienie przewiduje, że szkoccy wyborcy ustosunkują się do pytania, czy chcą niepodległości Szkocji, czy też utrzymania obecnego, zdecentralizowanego systemu rządów.
Brytyjskie media już od soboty informują, że oba rządy dobiły targu w kwestii referendum. Rządzący w Edynburgu szkoccy nacjonaliści uzyskali prawo do przeprowadzenia go, tak jak chcieli, jesienią 2014 roku. Zgodnie z ich postulatami, prawo głosu przysługiwać też będzie 16- i 17-latkom, a treść pytania ustali szkocki parlament, w którym Partia Narodowa Alexa Salmonda posiada bezwzględną większość.
Pytanie musi jednak zaaprobować Komisja Wyborcza. Jeśli w jej ocenie będzie ono niejasne lub stronnicze, to będzie mogła je zmienić. Komisja ustali też pułap wydatków, którego nie będzie można przekroczyć w kampanii poprzedzającej referendum.
Wcześniej obserwatorzy sugerowali, że Szkoci mieliby w referendum również trzecią opcję - tzw. devo max, czyli maksymalnego zwiększenia zakresu autonomii Edynburga wobec Londynu. Zwolennikiem takiego rozwiązania był sam Salmond. Szkocki premier ustąpił jednak w tym względzie Cameronowi, ale za to postawił na swoim, jeśli chodzi o datę referendum. Przeforsował 2014 rok, gdy przypada 700-letnia rocznica zwycięskiej dla Szkotów bitwy pod Bannockburn w 1314 roku, podczas gdy Cameron wolał wcześniejszą datę.
Najnowszy sondaż wskazuje, że za utrzymaniem ponad 300-letniej unii państwowej Szkocji i Anglii jest 53 proc. Szkotów, za jej zerwaniem tylko 28 proc. Według innych sondaży poparcie dla niepodległości deklaruje więcej, bo 37 proc., Szkotów. Odroczenie referendum jest więc na rękę nacjonalistom, którzy zyskują dwa lata na swoją kampanię.
W ocenie komentatorów Wielka Brytania wchodzi w fazę przygotowań do jednego z najdłuższych i najważniejszych referendów w historii. Większość obserwatorów sądzi, że zwolennikom niepodległości trudno będzie przekonać szkocką opinię co do tego, że Szkocja gospodarczo nie straci na niepodległości. Potencjalnie sporne kwestie dotyczą kontroli zasobów ropy i gazu u wybrzeży Szkocji, polityki obronnej (szkoccy nacjonaliści chcą neutralności) i zagranicznej.
- Umowa (podpisana w Edynburgu) jest początkiem ważnego rozdziału w historii Szkocji zapoczątkowującego merytoryczną debatę. Umożliwia rozstrzygnięcie najważniejszej kwestii (czyli statusu prawno-politycznego Szkocji). Jeśli o mnie chodzi, będę wysuwał pozytywne argumenty za utrzymaniem Zjednoczonego Królestwa - powiedział w Edynburgu Cameron.
Szkocja i Anglia są połączone unią od 305 lat. Od 1998 roku Szkocja posiada szeroką autonomię. Parlament i rząd Szkocji w Edynburgu mogą decydować między innymi o rolnictwie, służbie zdrowia, edukacji czy wymiarze sprawiedliwości. Po zwycięstwie w wyborach w maju 2011 r. w Szkocji samodzielną władzę sprawuje tam Szkocka Partia Narodowa (SNP).