Strażacy: nie jesteśmy żaroodporni
Tchórze, amatorzy, sztucznie wykreowani bohaterowie - takich opinii na temat pracy ratowników ze straży pożarnej nie brak pod doniesieniami z Kamienia Pomorskiego. - Staliśmy się obiektem ataku medialnego - żalą się strażacy.
"Strażak nie umiał rozłożyć drabiny – dwóch świadków mu ją rozłożyło”, „strażacy nie ratowali ludzi - tylko się przyglądali”, „strażacy nie umieli odkręcić hydrantu”, „żaden strażak nie wszedł do płonącego budynku”. Na forach internetowych strażaków zagotowało się, w związku z oskarżeniami, jakie pojawiały się po tragedii w mediach.
Jak przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik prasowy Komendanta Głównego Straży Pożarnej st. bryg. mgr Paweł Frątczak, w niektórych stacjach telewizyjnych rzeczywiście pojawiły się krzywdzące dla strażaków głosy. – Niektóre relacje świadków i uczestników zdarzenia były bardzo subiektywne, wypowiadające się osoby były pod wpływem szoku, nie były w stanie racjonalnie ocenić działań ratowników – zauważa rzecznik. Jednocześnie – jak mówi - na straż pożarną próbowano przerzucić odpowiedzialność za stan budynku, który spłonął. - A trzeba pamiętać, że my nie przeprowadzamy kontroli budynków mieszkalnych, za ich stan odpowiada właściciel lub zarządca – podkreśla Frątczak.
Strażak z 21-letnim doświadczeniem bulwersuje się: - Brak ciśnienia w hydrantach to normalka, ale nie straż za to odpowiada. Zamknięte drzwi ewakuacyjne to również norma, okna na klatkach schodowych zabezpieczone kratami, wyjścia na dach - zdarzają się i zaspawane - za to wszystko odpowiada właściciel budynku, ale jest i wina mieszkańców. W tej chwili strażak ma być panaceum na każde zło. Każdy chce zrzucić z siebie odpowiedzialność, dlaczego jednak my mamy za wszystko odpowiadać? – pyta.
- Zauważyłem, że w Polsce strażak musi być żaroodporny, nieomylny i jeszcze odważniejszy niż filmowi strażacy amerykańscy. Jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji dla niego to wejść do płonącego budynku i zginąć. Wtedy wyniosą go na piedestał bohaterstwa, a jak przeżyje to niestety musi być skopany i zmieszany z błotem – ironizuje inny strażak. I dodaje: - Strażacy to też są ludzie, a nie niepalące się roboty! Żaden człowiek nie wejdzie do budynku, który jest objęty w 80% ogniem. Tam panują temperatury rzędu 700 - 900 stopni Celsjusza!
Dobry strażak to żywy strażak
- Jak masz przed sobą budynek cały w ogniu, to tylko w amerykańskich filmach strażacy wchodzą wszędzie. Obserwatorzy z pewnością oczekiwali właśnie takich spektakularnych zachowań. Życie jednak wygląda inaczej i praca strażaka musi być prowadzona z rozwagą, a nie na żywioł. Bo co za pożytek z martwego strażaka? – pyta Aleksander. – Jeśli ten budynek, jak to opisują, płonął jak pochodnia to wejście tam równałoby się samobójstwu. Tam było samo drewno. Niepewny strop, podłoga, i temperatura, której nie wytrzymałby nawet NUMEX strażacki – zauważa strażak. - W straży jest takie powiedzenie, że dobry ratownik to żywy ratownik. Wiec proszę wszystkich "specjalistów" o nie wypowiadanie się - dodaje.
- Ładnie to wszystko wygląda z daleka, jest pożar - jest ciepło i miło. Ci, którzy myślą, że zakładając "maski tlenowe" będą widzieli w dymie i będą schładzani, niech spróbują pooddychać we wrzącej wodzie choćby przez 3 sekundy – pisze interneuta. - Podczas pożaru widoczność wewnątrz budynku często wynosi 10-20 cm. Ogromna temperatura i ciemność mogą dać do myślenia laikom, jak wygląda praca strażaka. Do tego czas i pośpiech, a mimo to strażacy wchodzą do środka bez wahania, żeby zlokalizować źródło pożaru i ratować ludzi – dodaje inny strażak.
Kogo zdaniem strażaków należałoby winić za tragiczny bilans akcji? W ich opinii błędy popełniono na etapie decyzji w ministerstwie spraw wewnętrznych: - Siedmiu strażaków na tak wielki obiekt to kropla w morzu potrzeb. Brak ludzi i podstawowego sprzętu, takiego jak skokochrony, drabiny automatyczne itp. to wina cięć budżetowych. Bardzo łatwo tnie koszty utrzymania wystarczającej obsady jednostek strażackich, zakupu sprzętu. Potem tylko nie wiadomo skąd wziąć miliony na zapomogi dla ofiar.
- Strażacy z Kamienia Pomorskiego, trzymajcie się! Ktoś, kto nie poparzył się ratując innych, nie zrozumie, co zrobiliście – zwracają się do kolegów z Pomorza ratownicy.
Masz temat dla reportera Wirtualnej Polski? Napisz do nas: reporter@serwis.wp.pl