Starcia i wybuchy w Bagdadzie
W ciężkich walkach, które wybuchły w centrum Bagdadu, zginęło co najmniej 22 ludzi, a kilkudziesięciu zostało rannych. W zamachu bombowym w dzielnicy Amarija zginął wysoki rangą funkcjonariusz irackiego MSW i policjant.
Gwałtowne starcia wybuchły o świcie na ulicy Haifa, znanej jako twierdza irackich powstańców. Ostrzelali oni ogniem moździerzowym centrum Bagdadu, w pobliżu pilnie chronionej przez Amerykanów Zielonej Strefy, mieszczącej ambasady USA i innych państw zachodnich, a także wiele amerykańskich obiektów wojskowych.
Atak na Bradleya
Powstańcy podjęli następnie walkę z jednostkami amerykańskimi, niszcząc amerykański transporter opancerzony typu Bradley, który stanął w płomieniach. Co najmniej czterech amerykańskich żołnierzy zostało lekko rannych - poinformowały źródła w armii USA. Wokół trafionego bradleya zebrał się tłumek okolicznych mieszkańców, którzy tańczyli z radości.
W odpowiedzi na atak Amerykanie zaczęli strzelać zza muru, oddzielającego Zieloną Strefę od ulicy Haifa. Amerykańskie śmigłowce ostrzelały powstańcze cele.
W trakcie ostrych starć śródmieściem irackiej stolicy wstrząsnęło co najmniej kilkanaście silnych eksplozji. Gęsta wymiana ognia, której towarzyszył ryk syren i słupy dymu trwała trzy godziny.
Ofiary i ranni
Według irackiego Ministerstwa Zdrowia w walkach zginęło pięć osób, a 45 zostało rannych. Źródła policyjne twierdzą, że zabici to funkcjonariusze irackich sił specjalnych.
Tymczasem na autostradzie w dzielnicy Amarija, w zachodniej części Bagdadu, eksplodował samochód wypełniony materiałami wybuchowymi. Irackie MSW podało, że w wybuchu samochodu-pułapki zginął płk Ala Baszir z dyrekcji ministerstwa. Według naocznych świadków śmierć poniosło dwóch policjantów.
W nocy w Bagdadzie też nie było spokojnie. Cztery pociski moździerzowe spadły na kompleks mieszkalny, w którym znajduje się hotel "Palestine", gdzie mieszkają zagraniczni dziennikarze i pracownicy zachodnich firm.