Służby imigracyjne USA nasiliły aresztowania nielegalnych imigrantów
W ramach operacji przeprowadzonej w miniony weekend służby imigracyjne USA zatrzymały ponad 680 nielegalnych imigrantów, z których około 75 proc. było skazanych za różne przestępstwa. Do największej liczby aresztowań doszło w stanach Nowy Jork i Kalifornia.
14.02.2017 | aktual.: 14.02.2017 04:47
Funkcjonariusze federalnej agencji imigracyjno-celnej (ICE) zatrzymali też nielegalnych imigrantów w przynajmniej ośmiu innych stanach w tym stanach graniczących w Meksykiem, takich jak np. Teksas.
Przedstawiciele polskich konsulatów w Nowym Jorku i w Los Angeles poinformowali PAP, że wśród aresztowanych w tych dwóch okręgach konsularnych nie było obywateli polskich.
Także na obszarze obejmującym stan Illinois i inne stany podlegające okręgowi konsularnemu w Chicago - jak poinformowali PAP dziennikarze mediów polonijnych - nie doszło do zatrzymania Polaków. Federalna agencja imigracyjno-celna ma obowiązek poinformowania o aresztowaniu nielegalnego imigranta konsulat kraju, którego zatrzymany jest obywatelem - nie zawsze jednak funkcjonariusze skrupulatnie przestrzegają tej zasady.
Rzecznik ICE określił falę aresztów jako "rutynową", podobną do tego typu operacji przeprowadzanych za prezydentury Baracka Obamy. Również zmierzały one do wyłapania tych nielegalnych imigrantów, którzy w przeszłości weszli w konflikt z prawem bądź byli ścigani za popełnienia przestępstw kryminalnych.
Wśród 680. nielegalnych imigrantów aresztowanych podczas weekendu, większość stanowiły osoby, które popełniły poważne przestępstwa - w tym "zabójstwo, czynną napaść seksualną, czyny lubieżne z udziałem dziecka, nieprzyzwoite zachowanie w obecności osoby niepełnoletniej, przemyt narkotyków, pobicie, napaść, jazda pod wpływem narkotyków lub miały zarzuty związane z posiadaniem broni palnej".
Prezydent Donald Trump pochwalił się na Twitterze, że "rutynowa" fala aresztowań imigrantów przebywających w Stanach Zjednoczonych bez ważnych wiz wjazdowych, jest spełnieniem jednej z jego obietnic wyborczych. "Rozprawa z nielegalnymi kryminalistami jest spełnieniem mojej obietnicy wyborczej. Pozbywamy się członków gangów, handlarzy narkotyków i innych" - napisał Trump na Twitterze w niedzielę.
Nielegalni imigranci, którzy byli karani w przeszłości bądź są ścigani za popełnienie poważnych przestępstw kryminalnych, podlegają natychmiastowej deportacji, podczas gdy nielegalni imigranci, którzy nie mieli w przeszłości zatargów z prawem, mogą się odwołać od nakazu deportacji do sądu imigracyjnego. Procedura odwoławcza trwa z reguły kilkanaście miesięcy.
Jak wynika z opracowania niezależnego ośrodka statystycznego TRAC (Transactional Records Access Clearinghouse) działającego, w którym wykorzystano dane ministerstwa sprawiedliwości, w grudniu 2016 roku na rozpatrzenie przed sądami imigracyjnymi na terenie całych Stanów Zjednoczonych czekało prawie pół miliona odwołań od nakazu deportacji; w tym tylko 600 odwołań złożonych przez Polaków.
Dla porównania w grudniu 2016 r. na rozpatrzenie czekało ponad 190 tys. wniosków złożonych przez Meksykanów i ponad 119 tys. odwołań od nakazu deportacji złożonych przez obywateli niewielkiego Salwadoru. Przeciętny okres oczekiwania na rozpatrzenie sprawy w grudniu 2016 roku wynosił prawie dwa lata tj. 674 dni.
Przy obecnej przewlekłej procedurze, z sądami imigracyjnymi przytłoczonymi lawiną odwołań od nakazu deportacji, "pozbycie się" milionów nielegalnych imigrantów jest praktycznie niemożliwe. Zdaniem powiązanego z Partią Demokratyczną Ośrodka na rzecz Amerykańskiego Postępu masowa deportacja nielegalnych imigrantów kosztowałaby amerykańskiego podatnika ponad 206 mld dolarów w ciągu następnych 5 lat (ponad 41 mld rocznie)
Podobnego zdania jest Republikanin Tom Ridge b. szef resortu bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta George'a W. Busha. "Deportacja wszystkich nielegalnych imigrantów, nawet zakładając, że żaden nowy nielegalny imigrant nie przedostanie się przez nasze granice, zabrałaby nam 70 lat" - ocenił.
Organizacje broniące praw imigrantów twierdzą, że ostatnie działania służb imigracyjnych prowadzone w sposób brutalniejszy niż wcześniej w ramach dekretu podpisanego w styczniu przez nowego prezydenta USA Donalda Trumpa.
Za prezydentury Baracka Obamy rząd skupiał się na deportacji imigrantów przebywających w kraju nielegalnie i stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz tych, którzy nielegalnie przekroczyli granicę w ostatnim czasie. Mimo węższych kryteriów niż w przypadku dekretu Trumpa, za czasów Obamy deportowano ponad 2 mln osób, w tym 409 tys. osób w rekordowym pod tym względem 2012 roku - pisze agencja AP.
Zdaniem większości Republikanów, którzy sprzeciwiają się jakiejkolwiek, nawet skromnej (np. bez możliwości uzyskania obywatelstwa amerykańskiego) amnestii dla nielegalnych imigrantów argumenty przeciwników masowej deportacji oparte są na błędnych założeniach - twierdzi Ronald Mortensen, ekspert imigracyjny z Ośrodka Studiów Imigracyjnych (The Center for Immigration Studies), cytowany w konserwatywnym portalu Breitbart.
Mortensen uważa, że nieegzekwowanie prawa imigracyjnego prowadzi do "erozji" całego systemu prawnego Stanów Zjednoczonych. Wskazuje też, że jedno z postanowień wydanego przez prezydenta Trumpa 25 stycznia br. rozporządzenia wykonawczego nr 13768 przewiduje rozszerzenie warunków wystarczających do natychmiastowej deportacji i obejmuje osoby, które nie mają kryminalnej przeszłości. Na mocy rozporządzenia Trumpa, natychmiastowej deportacji mają bowiem podlegać osoby, które używały skradzionych bądź sfałszowanych dokumentów.
Zdaniem Mortensena przy zastosowaniu warunków tego rozporządzenia wykonawczego Trumpa, ok. 8 mln, tj. 75 proc. nielegalnych imigrantów mieszkających w Stanach Zjednoczonych mogłoby podlegać deportacji.
Zastosowanie kryterium posługiwania się fałszywymi bądź skradzionymi dokumentami kupionymi na czarnym rynku - argumentuje w programie radia NPR " Democracy Now !" demokrata Kevin de Leon, przewodniczący Senatu stanowego sejmiku Kalifornii, spowoduje, że każdy nielegalny imigrant będzie przestępcą kryminalnym i będzie podlegał deportacji.
Odmiennego zdania jest cytowany wyżej Mortensen. "Używanie fałszywych dokumentów w czasach, kiedy kradzież danych osobowych jest jednym z najczęstszych przestępstw w Stanach Zjednoczonych nie powinno być bagatelizowane" - twierdzi.
"Zawodowi politycy - dodał Mortensen - biznes, media, organizacje religijne byli bezczynni, kiedy warunki finansowe ich wyborców zostały zniszczone przez nielegalnych imigrantów, a informacje o ich przestępstwach zostały powiązane z numerami Social Security ciężko pracujących Amerykanów".
Zobacz także: Zniesienie wiz do USA. Politycy o obietnicy Trumpa