Skandal wokół PISM. Polityczne gierki wewnątrz PO
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych to najważniejsza instytucja doradcza rządu w sprawie polityki zagranicznej. Od trzech miesięcy pozbawiona jest szefa, bo trwają polityczne gierki między kancelarią premiera a ministrem spraw zagranicznych.
- To jest polityczny skandal - mówi jedna z osób związanych z MSZ. - W obliczu największego europejskiego kryzysu imigracyjnego, wojny na Ukrainie rząd nie jest w stanie wyłonić kierownictwa jedynego ośrodka analitycznego, który mu służy - dodaje.
Nic się nie dzieje
Dyrektor PISM został wskazany 30 czerwca po konkursie przeprowadzonym przez komisję, na czele której stał były doradca prezydenta RP profesor Roman Kuźniar.
- Jako przewodniczący komisji zrobiłem swoje - mówi Kuźniar. - Wyłoniliśmy kandydata, następnego dnia poinformowałem ministra spraw zagranicznych i panią premier, kto wygrał, a potem ze zdziwieniem obserwowałem, że nic się w tej sprawie nie dzieje.
W czerwcu pięcioosobowa komisja uznała, że najlepszym dyrektorem PISM byłby Sławomir Dębski. 40-letni dyrektor rządowego Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu to dużej klasy ponadpartyjny ekspert, od lat związany z rządowym ośrodkiem analitycznym - tak mówią o nim jego współpracownicy. Był już dyrektorem PISM w latach 2007-2010, ale w kwietniu 2010 premier Donald Tusk odwołał go ze stanowiska, a rok później otrzymał stanowisko dyrektora w Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu.
Dębski wygrał głosowanie minimalnie, stosunkiem głosów 3 do 2, i że ostatecznie pokonał wywodzącego się z PISM, faworyzowanego Sebastiana Płóciennika, ale miał znacznie większe od niego doświadczenie. Prawdą jest również to, że zwykle podpis premiera na nominacji dyrektora PISM to zwykła formalność. Zwłaszcza, że w tym konkursie wszystko było podporządkowane terminom. Kadencja ostatniego dyrektora PISM Marcina Zaborowskiego skończyła się pod koniec lipca. Wyłoniony w trakcie konkursu dyrektor miał go płynnie zastąpić.
- To dobry kandydat, powinien zająć to stanowisko, bo ma kompetencje i świetnie sobie radzi jako szef, co już w przeszłości pokazał - mówi profesor Kuźniar.
Dlaczego więc nie zajmuje? - To bardzo niedobra sytuacja, że nie ma tam szefa, bo od tego zależy sprawne funkcjonowanie Instytutu - dodaje profesor. - Wiem, że minister Schetyna miał zabiegać o tę nominację u pani premier, ale dlaczego Ewa Kopacz jej ciągle nie podpisuje, czy ktoś ma jakieś wątpliwości, i o co tam naprawdę chodzi, tego nie wiem - podkreśla.
Obstrukcja, skandal i partyjniactwo
Oficjalnie urzędnicy Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dyplomatyczną elegancją odpowiadają, że resort cierpliwie czeka na decyzję premier i nie będzie komentował tej sprawy. Nieoficjalnie: że to obstrukcja, skandal, granie na nosie ministrowie Schetynie, wewnętrznoplatformerskie gierki, partyjniactwo i osłabianie państwa.
- Tłumaczymy to na dwa sposoby - mówi anonimowo jeden z urzędników MSZ. - Albo oni coś mają na gościa, albo jest tam taki burdel, że nad niczym już nie panują - dodał.
To raczej nie bałagan sprawia, że Dębski jest wciąż niepowoływany na stanowisko dyrektora PISM. W tej sprawie interweniowali u ministra Grzegorza Schetyny szef kancelarii premiera Jacek Cichocki i były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Sikorski proponował nawet, by MSZ unieważnił konkurs, w którym zwyciężył Dębski, rozpisał nowy i wskazał kandydata, który zdaniem resortu powinien ten konkurs wygrać. Jego faworytem był Jakub Wiśniewski, stały przedstawiciela Polski przy OECD w Paryżu. Te działania nie przyniosły rezultatu, minister Schetyna nie dał się przekonać i pat trwa już trzeci miesiąc.
- MSZ zrobił wszystko, żeby stanowiska szefa PISM obsadzić, ale Kancelaria Premiera się zapiera - mówi jeden z urzędników. - To bardzo niezręczna sytuacja, bo dotychczas takiego przypadku nie było, by premier odmówił powołania ministrowi doradcy, którego sobie wybrał. Bo przecież PISM instytucjonalnie taką funkcję pełni, wspierając polską politykę zagraniczną. Premier Kopacz mogłaby odmówić podpisania nominacji, ale wtedy potraktowane by to było jako wotum nieufności dla swojego ministra - dodaje rozmówca WP.
Stary spór odżywa
Wybór Sławomira Dębskiego to otwarcie starego sporu miedzy nim, a potężnym przewodniczącym rady PISM, byłym premierem i mentorem Donalda Tuska - Janem Krzysztofem Bieleckim. To właśnie Bielecki wymusił pięć lat temu na Tusku odwołanie Dębskiego i dziś skutecznie blokuje jego nominację. Poszło o wizję rozwoju i filozofię działania Instytutu. Bielecki uważał, że powinien on być bardziej otwarty na biznes i pełnić rolę swatki, łącząc przedsiębiorców z politykami. Dębski takiej wizji się sprzeciwiał. Uważał, że PISM ma być silnym ośrodkiem analitycznym i dostarczać mocnych rekomendacji rządowi i MSZ. Bronił swojej wizji pięć lat temu i broni teraz. Jego wybór jest więc zagrożeniem dla filozofii Bieleckiego.
- Sytuacja, że jakaś firma zainteresowana wydaniem korzystnej dla siebie decyzji przez polski rząd płaci PISM za sporządzenie ekspertyzy dla tego rządu, to niebywały skandal - podkreśla jeden z urzędników MSZ.
Tak właśnie było, gdy PISM otrzymał pół miliona złotych za przygotowanie raportu jądrowego, wykorzystywanego przez rząd, za który zapłacił francuski koncern Areva, zainteresowany budową w Polsce elektrowni atomowej. Dla Instytutu, którego budżet wynosi niecałe 9 mln zł to kwota ogromna. A to nie jedyny taki przypadek działania na rzecz koncernów i lobbystów.
O tych nieprawidłowościach pisał w portalu kulisy24.com Michał Majewski, ujawniając sieć fundacji i firm oplatającą PISM, w których istotną rolę odgrywają były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, jego żona Anna Appelebaum i dotychczasowy dyrektor PISM Marcin Zaborowski. Dzięki temu między firmami i fundacjami - w sposób mało transparentny - krążą ogromne pieniądze.
- Taki sposób działania Instytutu akceptował szef rady Jan Krzysztof Bielecki i nie wykluczam, że chciałby kontynuować te działania. Wybór Dębskiego to zagrożenie dla tej filozofii - mówi urzędnik.
Wirtualna Polska zapytała jednego ze współpracowników premier Ewy Kopacz, dlaczego nie podpisała dotychczas nominacji Dębskiego. "Nie wiem, o co chodzi" - odpisał, poprosił o szczegóły i zamilkł.
Innym wytłumaczeniem braku nominacji może być to, że pismo z MSZ nie trafiło dotychczas na biurko Ewy Kopacz, bo je blokuje szef kancelarii minister Jacek Cichocki. Do czasu powołania nowego dyrektora, Instytutem kieruje tymczasowo współpracowniczka Zaborowskiego Anna Zielińska Rakowicz.
Niepowołany do tej pory Dębski nie wie, jak długo będzie oczekiwał. - Czekam na decyzję. Na razie nie mogę zrobić żadnego ruchu - powiedział w rozmowie z WP
Być może sprawa sama wyjaśni się za miesiąc, gdy po wyborach zmieni się premier.
Cezary Łazarewicz
Sprostowanie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych wiadomości nieprawdziwych zawartych w artykule pt. "Skandal wokół PISM. Polityczne gierki wewnątrz PO" zamieszczonym w dniu 2.10.2015 r. na stronie internetowej www.wiadomosci.wp.pl
- Nieprawda, że "firma zainteresowana korzystną decyzją rządu płaci PISM za sporządzenie ekspertyzy, przedstawianej rządowi". PISM nie przedstawiał opinii rządowi. Raport przygotowany przez analityków Instytutu, był naukowo-badawczą analizą. Analitycy mieli, umownie zagwarantowaną, pełną niezależność.
- Nieprawda, że "PISM działa na rzecz koncernów i lobbystów". Działania i zadania Instytutu są ściśle określone w ustawie i tylko takie są podejmowane.
- Nieprawda, że pomiędzy Instytutem, "firmami i fundacjami" krążą - w sposób mało transparentny - ogromne pieniądze". Instytut pozyskuje i wydatkuje fundusze w sposób legalny i publicznie dostępny.
- Nieprawda, że istnieje "sieć fundacji i firm oplatająca PISM, w których istotną rolę odgrywa R. Sikorski, A. Appelbaum i M. Zaborowski". Instytut na przejrzystych zasadach - określonych w obowiązującym prawie - współpracuje z podmiotami zewnętrznymi. Instytut nie ma żadnych niejasnych ani nieformalnych powiązań z fundacjami czy firmami w/w osób.