Seksafera Eliota Spitzera
Partia Demokratyczna straciła gwiazdę, Hillary Clinton straciła superdelegata, a Eliot Spitzer stracił twarz. Za to nieznana nikomu dziewczyna z Jersey zyskała możliwość zrobienia kariery.
31.03.2008 | aktual.: 31.03.2008 13:24
To trudny klient, może mieć dziwne pomysły – usłyszała od swojej szefowej Kristen. Trudny klient jest oznaczony numerem 9, ma 48 lat, żonę i trzy córki. Od kilku lat korzysta z usług nielegalnej agencji Emperors Club VIP. Kristen to jedna z ponad 50 dziewcząt, które pracują dla tej agencji w Nowym Jorku, Paryżu i Londynie. Jej praca polega na chodzeniu na randki z klientami. Za spotkanie z Kristen, którą szefowa opisała mu jako „śliczną, drobną 22 letnią brunetkę w typie amerykańskim”, Klient numer 9 zapłacił 4,3 tysiąca dolarów. Spotkanie odbyło się w pokoju ekskluzywnego hotelu Mayflower w rządowej dzielnicy Waszyngtonu w przeddzień Dnia Zakochanych i trwało nieco ponad godzinę. Czyli minuta przyjemności, którą zapewniła mu Kristen, kosztowała Klienta numer 9 około 70 dolarów. Jednak prawdziwy rachunek przyszedł kilka tygodni później i okazał się nieco większy. Za randkę w Mayflower zapłacił swoją świetnie rozwijającą się karierą polityczną.
Poczucie misji
Klient numer 9 naprawdę nazywa się Eliot Spitzer i przez ostatnie 15 miesięcy był gubernatorem stanu Nowy Jork. Kristen to w rzeczywistości Ashley Alexandra Dupré, dziewczyna z Jersey, która od czterech lat starała się przebić w nowojorskim show biz-nesie. Randki miały jej zapewnić utrzymanie, do czasu kiedy kariera nabierze właściwego tempa. Choćby takiego, w jakim swoje polityczne ambicje realizował Eliot Spitzer.
Syn krezusa rynku nieruchomości wychował się w willowej części Bronksu wśród dzieci innych bogaczy. Skończył najlepsze szkoły: najpierw Princeton (gdzie był przewodniczącym samorządu studenckiego), potem Harvard (gdzie był naczelnym uczelnianego periodyku), i został prawnikiem. Z prywatnej firmy adwokackiej trafił do prokuratury okręgowej na Manhattanie, a w 1998 roku, niespełna 10 lat po obronie dyplomu, został prokuratorem generalnym stanu Nowy Jork. Gdy on pracował nad reputacją nieustępliwego stróża prawa, Ashley Alexandra Dupré wyprowadziła się z domu, w którym – jak twierdzi – padała ofiarą przemocy, i ruszyła na podbój Manhattanu. W roku 2006 Spitzer został gubernatorem i ogłosił, że polityka jest dla niego misją społeczną. Dupré od dziecka chciała śpiewać, on od dziecka chciał walczyć ze złem.
Bierz ich!
I walczył. Całkiem skutecznie. Podczas pracy w biurze prokuratora okręgowego Manhattanu błysnął brawurową prowokacją przeciwko mafijnej rodzinie Gambino. Jako prokurator stanowy z wyjątkową zawziętością ścigał oszustów giełdowych. Jego zapał i skuteczność zjednały mu sympatię nowojorczyków, media nadały mu przydomek Eliot Ness od słynnego śledczego z Chicago, który w latach 30. ubiegłego stulecia pogrążył Ala Capone.
Podczas ceremonii zaprzysiężenia na urząd gubernatora zgromadzeni goście zagrzewali go do boju okrzykami „Go get them, Eliot!” („Bierz ich, Eliot!”). Mimo młodego wieku Spitzer był uważany za jednego z najważniejszych polityków Partii Demokratycznej, który w przyszłości niewątpliwie dostąpi zaszczytu reprezentowania jej w wyborach prezydenckich. Dziś media najchętniej przypominają jedno z wielu śledztw, które jako prokurator stanowy zakończył sukcesem.
W kwietniu 2004 roku poinformował o aresztowaniu 18 osób w związku z rozbiciem luksusowej agencji towarzyskiej. „To była wyrafinowana organizacja czerpiąca zyski z prostytucji. Jej właściciele i zarządcy poniosą odpowiedzialność” – chełpił się wówczas Spitzer. Głównymi narzędziami śledczych były podsłuchy telefoniczne i monitorowanie korespondencji internetowej. Gdy niespełna cztery lata później inspektorów policji podatkowej zainteresowały duże i częste przelewy z prywatnego konta gubernatora na podejrzane rachunki zagraniczne, właśnie dzięki podsłuchom i przeglądaniu e maili wszystko wyszło na jaw. Spitzer wprawdzie nie złamał prawa podatkowego, ale regularnie umawiał się z młodymi pięknościami pracującymi dla wyrafinowanej organizacji czerpiącej zyski z prostytucji. „W całej tej sprawie uderzające są paradoks, hipokryzja i pycha” – podsumował w komentarzu dla agencji prasowej AP adwokat w przeszłości zmagający się ze Spitzerem na sądowej wokandzie.
Grzesznik numer 18
Eliot Spitzer nie jest pierwszym politykiem, który padł ofiarą swojej chuci. Na liście 20 największych skandali łóżkowych w historii amerykańskiej polityki przygotowanej przez witrynę Poli-ticker.com jest trzech prezydentów, sześciu senatorów i trzech gubernatorów. Niekwestionowany lider zestawienia prezydent Bill Clinton omal nie stracił posady, kiedy skłamał na temat swoich zabaw ze stażystką w gabinecie owalnym. „I did not have sexual relations with that woman” („Nie miałem seksualnych kontaktów z tą kobietą”) – zapewnił obywateli w styczniu 1998 roku. Jego wystąpienie przerwało programy wszystkich najważniejszych stacji telewizyjnych i radiowych w USA, co najmniej jakby ogłaszał wybuch trzeciej wojny światowej. Niestety, niedługo potem „that woman”, czyli Monica Lewinsky, przyparta do muru przez niezależnego prokuratora szczegółowo opowiedziała o schadzkach ze swoim szefem. W 2004 roku Jim McGreevey, ówczesny gubernator stanu New Jersey, dwukrotnie żonaty, ojciec dwóch córek, zrezygnował z polityki, gdy
wyjawił, że jest gejem i od dawna ma romans z jednym ze swych doradców. Na tym tle występek Spitzera wypada raczej blado. Nic dziwnego, że na liście Politicker.com wylądował dopiero na 18.
miejscu. – Nigdy nie pozbędę się wyrzutów sumienia – powiedział gubernator w wystąpieniu, kiedy ogłosił swoją rezygnację.
Jego żona stała obok i ciężkimi oczyma patrzyła w kartkę, z której Spitzer odczytywał swój żal za grzechy. W tym samym czasie Ashley Alexandra Dupré chowała się przed światem w swoim mieszkaniu. Ale kariera, o której marzyła, może teraz stać się faktem. Jej stronę na MySpace odwiedziło w ciągu kilku dni ponad pięć milionów internautów. Fachowcy z branży rozrywkowej prorokują, że zarobi krocie na sprzedaży praw do swojej historii, a jeśli ma choćby odrobinę talentu, może liczyć na kontrakt płytowy. „Gdybym nie przetrwała ciężkich czasów, nie umiałabym docenić tych dobrych” – napisała Dupré na swojej stronie. Wydaje się, że dla niej prawdziwie dobre czasy dopiero nadchodzą.
Tymczasem Eliot Spitzer, który marzył o tym, żeby ścigać złoczyńców, teraz sam będzie ścigany. Grożą mu zarzuty o złamanie prawa zabraniającego podróży między stanami w „celach nieprzyzwoitych”. Dla niego dobre czasy skończyły się bezpowrotnie. Przynajmniej w polityce.
Maciej Jarkowiec