Schroeder o konstytucji i budżecie UE
Kanclerz Niemiec Gerhard
Schroeder oświadczył, że proces ratyfikacji konstytucji Unii Europejskiej musi być kontynuowany. Oświadczył też, że jego
kraj jest gotów pójść na kompromis w kwestii finansowania Unii
Europejskiej i podkreślił, że wszystkie kraje UE muszą się tu
wyzbyć egoizmu.
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 19:45
Schroeder wypowiedział się po spotkaniu z premierem sprawującego przewodnictwo w UE Luksemburga Jean-Claude'em Junckerem.
29 maja konstytucję UE odrzucili w referendum Francuzi, a 1 czerwca Holendrzy. Wywołało to w Unii Europejskiej kryzys i pytania, co dalej.
Musimy zdecydować, co robić na końcu tego procesu (ratyfikacji) - powiedział Schroeder, postulując kontynuowanie procedur ratyfikacyjnych konstytucji UE. Przestrzegł też przed przesadą w reagowaniu na decyzje Francuzów i Holendrów, uznając, że wszelka przesada byłaby błędem na obecnym etapie.
W środę wieczorem brytyjska agencja Press Association doniosła, powołując się na dobrze poinformowane źródła w Brukseli, że Schroeder wystąpił w rozmowie telefonicznej z premierem Holandii Janem-Peterem Balkenende z inicjatywą utworzenia unijnego "twardego jądra", złożonego z sześciu krajów - założycieli UE, czyli Francji, Niemiec, Włoch, Holandii, Belgii i Luksemburga.
Poproszony o komentarz przedstawiciel biura prasowego niemieckiego rządu powiedział w czwartek, że spekulacje zawarte w depeszy Press Association "nie mają żadnej realnej postawy". Jednoznacznie zaprzeczam - dodał.
Nie wierzę, by dziś był moment na tworzenie "wzmocnionej współpracy" w ramach UE - oświadczyła z kolei polska komisarz ds. polityki regionalnej, Danuta Huebner.
Nie wierzę, żeby dziś ktoś chciał dzielić Europę w momencie, kiedy potrzebna jest jedność - powiedziała Huebner proszona o komentarz do pojawiających się głosów, że po odrzuceniu unijnej konstytucji przez Francję i Holandię, niektóre kraje będą chciały nawiązać taką "wzmocnioną współpracę".
W sobotę w Berlinie sytuację w Unii Europejskiej będzie omawiać ze Schroederem prezydent Francji Jacques Chirac.
Schroeder oświadczył też w czwartek w Luksemburgu, że jego kraj jest gotów pójść na kompromis w kwestii finansowania Unii Europejskiej. Podkreślił też, że wszystkie kraje UE muszą się tu wyzbyć egoizmu.
Luksemburczycy, usilnie dążący do osiągnięcia w czerwcu porozumienia w sprawie budżetu UE na lata 2007-13, przedstawili w czwartek kolejną propozycję, potwierdzającą cięcia w unijnych wydatkach w celu zyskania aprobaty Niemiec, Holandii i innych płatników netto.
Premier od poniedziałku codziennie spotyka się z kilkoma przywódcami państw UE, by osiągnąć porozumienie budżetowe. W czwartek spotyka się też z polskim premierem Markiem Belką.
Najnowsza propozycja kompromisowa, wysłana w czwartek przez Luksemburg do stolic "25", jest potwierdzeniem zapowiadanych cięć. Zakłada, że budżet Unii (liczony w tzw. zobowiązaniach) wyniesie w ciągu siedmiu lat 1,06 proc. dochodu narodowego brutto (DNB), czyli około 875 mld euro. Poprzednia propozycja, sprzed dwóch tygodni, mówiła o 1,06 - 1,09 DNB.
Widać z tego, że Luksemburg szuka kompromisu z tworzoną przez Niemcy, Wielką Brytanię, Austrię, Szwecję, Holandię i Francję tzw. grupą sześciu. Kraje te domagają się oszczędności i redukcji budżetu do poziomu 1 proc. DNB (czyli około 815 mld euro). Tymczasem Komisja europejska obstaje wciąż przy budżecie na poziomie 930 mld euro w wydatkach, co w zobowiązaniach oznacza jeszcze więcej - 1 bilion 25 mld euro.
W propozycji Luksemburga cięcia dotyczą wydatków na wzrost konkurencyjności i funduszy regionalnych. Zamiast proponowanego przez KE 0,41% DNB, na politykę spójności do podziału byłoby 0,37% DNB (w poprzedniej propozycji mówiło się o 0,37 - 0,38).
Bez zmian w stosunku do kompromisu sprzed kilku tygodni pozostały propozycje obliczania limitu absorpcji unijnych funduszy strukturalnych dla poszczególnych krajów, co jest głównym przedmiotem starań polskich negocjatorów. Dla Polski limit ten wynosiłby 3,9% PKB, czyli o 0,1 mniej niż przewidują obowiązujące obecnie zasady (4% PKB).
Znalezienie kompromisu w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 jest głównym wyzwaniem szczytu przywódców państw Unii 16 i 17 czerwca.
Luksemburg potwierdza też wolę, by przy jednoczesnych cięciach wydatków na politykę regionalną skoncentrować je na pomocy dla najbiedniejszych regionów, których PKB jest niższy niż 75% średniej unijnej. Zalicza się do nich wszystkie regiony Polski. Luksemburg proponuje zwiększenie udziału tych środków do 82%, przy obniżeniu do 15% udziału funduszy dla bogatszych regionów, głównie z nowych krajów (na wzrost konkurencyjności), i 3% na współpracę międzyregionalną.
Propozycja, podobnie jak poprzednia, przewiduje jednocześnie zmniejszenie tzw. rabatu brytyjskiego (wywalczonej w 1984 roku redukcji składki), dlatego tak ważne jest, by porozumienie budżetowe zawarto jeszcze w tym półroczu, zanim przewodnictwo w UE przejmie Wielka Brytania. Luksemburg proponuje "zamrożenie" rabatu w 2007 roku na poziomie 4,6 mld euro (sprzed rozszerzenia UE) i stopniowe zmniejszanie go w kolejnych latach.
Znalezienie kompromisu w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 jest głównym wyzwaniem szczytu przywódców państw Unii 16 i 17 czerwca.
Musimy pokazać, że Europa funkcjonuje i że bierzemy pod uwagę zmartwienia obywateli, które ujawniły się podczas kampanii (w sprawie konstytucji we Francji i w Holandii). Musimy kontynuować politykę na rzecz wzrostu i tworzenia nowych miejsc pracy - powiedziała Danuta Huebner, podkreślając potrzebę zawarcia porozumienia w czerwcu. Jej zdaniem "za mały budżet" będzie jednak nowym "źródłem frustracji".
Zdaniem dyplomatów coraz więcej krajów jest gotowych zaakceptować propozycje Luksemburga, mimo że - jak mówił niedawno minister Jarosław Pietras - "nikt nie jest z niech zadowolony".
Nieoficjalnie mówi się, że w czerwcu Hiszpania nie będzie już blokować porozumienia. Zależy jej na jak najszybszym określeniu wydatków na najbliższe siedem lat, bo w miarę upływu czasu jej regiony bogacą się i tym samym przystają spełniać kryteria ubiegania się o unijne fundusze.