Sąsiedzi Iraku obradują nad przyszłością regionu
Pod wrażeniem szybkiego
zwycięstwa wojsk koalicyjnych w Iraku, w piątek w stolicy Arabii
Saudyjskiej spotykają się szefowie dyplomacji państw
sąsiadujących, by omówić powojenną przyszłość regionu, w tym
kontrowersyjną kwestię zniesienia sankcji ekonomicznych wobec
Bagdadu.
18.04.2003 | aktual.: 18.04.2003 14:14
W regionalnym spotkaniu w Rijadzie, pierwszym tego rodzaju forum po wojnie w Iraku, biorą udział ministrowie spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, Turcji, Iranu, Syrii, Jordanii, Kuwejtu, Egiptu i Bahrajnu.
W momencie, gdy po obaleniu Saddama Husajna główną rolę zaczyna ponownie odgrywać dyplomacja, czołowi politycy ośmiu państw regionu, jak się oczekuje, przedyskutują sprawę kontaktów z przyszłymi władzami w Bagdadzie oraz wyrażą werbalne poparcie dla poddawanej ostatnio silnym presjom amerykańskim Syrii.
Żaden z reprezentowanych w Rijadzie krajów nie miał za rządów Saddama Husajna dobrych kontaktów z Bagdadem, jednak po wytworzeniu się próżni politycznej w sercu narażonego na wstrząsy regionu każdy chciałby mieć coś do powiedzenia o jego przyszłości. "Chcemy określić wspólną politykę w takich kwestiach, jak pomoc humanitarna, odbudowa czy stosunki polityczne [z przyszłym rządem w Bagdadzie]" - powiedział korespondentowi Reutera wyższy rangą saudyjski polityk.
Syryjski minister spraw zagranicznych Faruk esz-Szaraa przewidywał dzień wcześniej w Kairze, że forum w Rijadzie wezwie do "wycofania obcych wojsk z Kairu". Syria była w poprzednich tygodniach obiektem gwałtownych oskarżeń ze strony USA, m.in. o udzielanie schronienia dostojnikom obalonego reżimu Saddama. W ostatnich dniach jednak Waszyngton złagodził swą retorykę, a sekretarz stanu Colin Powell zapowiedział złożenie wizyty w Damaszku, w ramach szerszej podróży do stolic Bliskiego Wschodu.
Nową burzę dyplomatyczną może jednak wywołać środowy apel prezydenta Busha do ONZ o zniesienie sankcji ekonomicznych wobec Bagdadu, po raz pierwszy nałożonych po irackiej inwazji Kuwejtu w 1990 r. Szybkie uchylenie sankcji nie będzie zadaniem łatwym, gdyż z problemem tym, jak pisze Reuter, wiąże się kwestia, kto będzie kontrolował iracką ropę, a tym samym faktycznie sprawował władzę w kraju.
Na ironię zakrawa fakt, że dyplomaci niektórych krajów, do niedawna nalegających na złagodzenie sankcji i sprzeciwiających się inwazji na Irak, obecnie twierdzą, że sankcje powinny obowiązywać dopóty, dopóki ONZ nie stwierdzi, że w Iraku nie ma zakazanej broni. "Aby Rada Bezpieczeństwa mogła podjąć decyzję w tej kwestii, musimy być pewni, czy Irak posiada broń masowej zagłady, czy nie" - twierdzi rosyjski minister spraw zagranicznych Igor Iwanow.(iza)