"Sąd nad Judaszem" w Pruchniku. Sprawca poszukiwany. Jest postępowanie policji
Słomiana kukła Żyda wisiała na słupie w Pruchniku co najmniej kilkanaście godzin. Nikt nie zgłosił tego policji. - W trakcie incydentu również nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia - mówi WP oficer prasowy z KPP w Jarosławiu. Gmina "potępia paskudną inscenizację", a policja prowadzi postępowanie sprawdzające. Organizator zdarzenia prawdopodobnie nie jest mieszkańcem Pruchnika.
23.04.2019 | aktual.: 23.04.2019 15:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słomiana kukła z dużym nosem i pejsami podpisana "Judasz 2019. Zdrajca" zawisła na słupie przy ul. Jana Pawła II w Pruchniku w nocy z czwartku na piątek. Następnego dnia kukła została przeniesiona pod kościół, gdzie doszło do "sądu nad Judaszem". Ten polegał na uderzaniu kijem za każdego srebrnika, którego Judasz otrzymał za wydanie Chrystusa. W sumie było ich 30. W biciu kukły mężczyzny z pejsami uczestniczyły dzieci zachęcane przez dorosłych.
Po "sądzie" kukłę zaniesiono nad rzekę. Odcięto głowę, a tułów podpalono i wrzucono do wody. Jeden z mężczyzn, prawdopodobnie organizator wydarzenia, głowę kukły spakował do czarnej torby.
Na zdjęciach widać, że incydent obserwowało co najmniej kilkdziesiąt osób.
"Nikt nie pomyślał, by zawiadomić policję"
- Myślę, że to jest jakaś oddolna inicjatywa. Niekoniecznie mieszkańców Pruchnika - wyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Halina Stańko ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Pruchnickiej. Jej zdaniem "główny wykonawca kary" nie należy do pruchnickiej społeczności. - Analizowaliśmy nagrania, próbowaliśmy ustalić personalia. Ten człowiek nie mieszka w Pruchniku. Nikt go nie zna. Sądzimy, że może został poproszony o to, wynajęty. Może przez kogoś, kto pamięta tę tradycję - dodaje kobieta.
- Wszyscy byliśmy zaskoczeni. Tej "tradycji" od wielu lat już przecież nie ma. Jakieś przebłyski były 10 lat temu. I to nawet nie cieszyło się zainteresowaniem. Jesteśmy zniesmaczeni - dodaje. - Nie jesteśmy miasteczkiem o charakterze antysemickim - podkreśla.
Kobieta twierdzi, że mieszkańcy nie wiedzieli o tym, że "sąd nad Judaszem" jest szykowany. Mimo że kukła została zawieszona w nocy i wisiała na słupie z informacją "Sąd godz. 15". - Ludzie, którzy mieszkają w okolicy, byli zaskoczeni. Nikt nie postrzegał tego jako łamanie prawa, kiedy kukła się pojawiła. Kiedyś to była tradycja ludowa. Nikt nie pomyślał, żeby zawiadamiać policję, póki nic się nie działo - dodaje.
Wśród gapiów wicestarosta związany z Solidarną Polską
Jak ustalił portal natemat.pl, w tłumie uczestniczącym w pobiciu i spaleniu kukły w Pruchniku był Mariusz Trojak, wicestarosta jarosławski związany z Solidarną Polską. Widać go na zdjęciu lokalnego "Ekspresu Jarosławskiego", który jako pierwszy opisał sprawę "sądu nad Judaszem". Trojak stoi w garniturze wśród innych gapiów.
Na Facebooku podzielił się komentarzem internauty, który napisał: "mam nadzieję, że za tego "Judasza" Twoja kariera zostanie zaorana". "Święta Zmartwychwstania, Święta miłości, nadziei... ale niektórzy ludzie, wciąż zatwardziali w nienawiści do drugiego człowieka..." - skomentował Trojak.
Postępowanie policji
Policja przyznaje, że nie otrzymała żadnego zgłoszenia w sprawie "sądu nad Judaszem" ani w czwartkową noc, ani w piątek, kiedy doszło do incydentu.
Teraz prowadzi postępowanie, które wszczęła we wtorek.
- Komenda Powiatowa Policji w Jarosławiu prowadzi w tej sprawie postępowanie sprawdzające pod kątem przestępstwa publicznego znieważenia z powodów narodowościowych. Gromadzimy w tej sprawie materiał dowodowy, ustalamy świadków, analizujemy nagranie. Jeszcze jest za wcześnie, żeby cokolwiek mówić w tej sprawie - poinformowała WP asp. sztab. Anna Długosz z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu.
Działania policji nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Jarosławiu. - Jeszcze nie ma żadnych decyzji w sprawie ewentualnego śledztwa - poinformowała WP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, prokurator Marta Pętkowska.
"Paskudna inscenizacja"
- Nikt nie zgłaszał do urzędu miejskiego takiej informacji, że jest to przygotowywane. My nie wydawaliśmy żadnej zgody na to wydarzenie - mówi WP Agnieszka Wojdyła, zastępca burmistrza Pruchnika. - Pruchnik jest miejscowością mocno chrześcijańską. Takie postępowanie kilku osób oczerniających naszą miejscowość nie licuje z tymi wartościami. Jest nam bardzo przykro i ubolewamy, że coś takiego miało miejsce - dodaje. - To paskudna inscenizacja - ocenia.
W sprawie oświadczenie wydał także sam burmistrz, Wacław Szkoła. "W związku z zaistniałym w Wielki Piątek zdarzeniem, polegającym na zorganizowaniu tzw.: "Sądu nad Judaszem” przez niewielką grupę osób, informuję że nikt z Urzędu Miejskiego nie organizował ani nie wydawał zgody na jego przeprowadzenie" - czytamy w oświadczeniu.
- Faktem jest, że w przeszłości odbywał się taki "Sąd", jednak kilkanaście lat temu został zaniechany. W obecnych czasach, gdy próbuje się przypisać Polakom zbrodnie dokonane przez okupantów podczas II wojny światowej, podobne inscenizacje mogą zostać wykorzystane przez wrogów naszej Ojczyzny jako przykłady rzekomego antysemityzmu Polaków - informuje Szkoła.
"Żałosne i skrajnie nieodpowiedzialne"
Burmistrz zapewnia, że społeczność Pruchnika "przez dziesięciolecia żyła zgodnie ze społecznością Żydowską, niejednokrotnie ukrywając sąsiadów przed hitlerowskimi prześladowaniami podczas II wojny światowej, a na naszych terenach występowały liczne przykłady odwagi, poświęcenia i bohaterstwa w przeciwstawianiu się zbrodni Holokaustu".
"Pragnę wyrazić ubolewanie z powodu zaistniałego zdarzenia. Wręcz żałosnym i skrajnie nieodpowiedzialnym jest fakt, iż do inscenizacji zaangażowano dzieci. Odczytuję to wręcz jako prowokację niektórych środowisk lub osób, które – nie wiedzieć dlaczego – za nic mają dobre imię Pruchnika jak i całej naszej Ojczyzny.
Zapewniam, iż zostaną podjęte wszelkie możliwe działania, aby w przyszłości podobne wydarzenia nie miały miejsca" - podsumowuje.
"Sąd nad Judaszem"
Według witryny "Wirtualny Skansen" rytuał "Sądu nad Judaszem" stanowi połączenie ceremonii niszczenia kukły symbolizującej śmierć i odchodzącą zimę z tradycją wielkanocną. To swego rodzaju połączanie "topienia Marzanny" z sądem nad zdrajcą, który wydał Chrystusa na śmierć.
Jednak już pod koniec XIX w. władze carskie zabroniły praktyk, które prowadziły do antyżydowskich wystąpień. Tradycja przetrwała jeszcze w południowo-wschodniej Polsce do okresu międzywojennego, a następnie stopniowo gasła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl