Zgłoszenie o incydencie trafiło do służb tuż przed końcem roku. Jak wynika z relacji osoby zgłaszającej, po przyjeździe do pracy zauważyła ona uszkodzenia w rejonie sklepu, które mogły sugerować włamanie. Na miejscu szybko pojawiła się policjanci, którzy zauważyli mężczyznę wykazującego "nietypowe" zachowanie. Okazało się, że był to 34-letni mieszkaniec sąsiedniej gminy.
W rozmowie z funkcjonariuszami mężczyzna przyznał się do zniszczeń, tłumacząc, że uszkodził drzwi wejściowe oraz drzwi do skrzynki rozdzielczej na tylnej ścianie budynku. Nie potrafił jednak logicznie wyjaśnić swojego działania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukradł bmw, napadł na sklep i stację. 24-latkowi grozi do 20 lat
Z ustaleń policjantów oraz zapisu z monitoringu wynika, że mężczyzna nie próbował wejść do środka sklepu. Uszkodzenia miały miejsce tuż przed otwarciem sklepu, sprawca uderzył w drzwi metalowym elementem znaku informacyjnego.
Straty oszacowane przez właściciela na kwotę 10 tys. zł stały się podstawą do przedstawienia zarzutów mężczyźnie. 34-latek jest znany policji. Zaledwie dwa dni przed tym incydentem trafił do aresztu za stworzenie zagrożenia w stanie nietrzeźwości, narażając siebie oraz innych na niebezpieczeństwo.
Zobacz także: