Rosyjska prasa: na Zachodzie trwa "gra w bojowe szachy"
• "Niezawisimaja Gazieta" skomentowała posiedzenie ministerstwa obrony Rosji
• Siergiej Szojgu zapowiedział działania Rosji na zachodniej granicy
• W ocenie dziennika, Rosjanie w tym regionie "wzmacniają obronę"
30.06.2016 | aktual.: 30.06.2016 12:35
Szef ministerstwa obrony Rosji Sergiej Szojgu oświadczył w środę, że NATO nasila aktywność wojskową u granic rosyjskich, czego Rosja nie pozostawi bez odpowiedzi. "Wszystko, co dziś dzieje się przy naszych granicach zachodnich minister obrony uważa za czynnik destabilizujący, na który nie można nie reagować w należyty sposób i Rosja już podejmuje działania w odpowiedzi" - relacjonuje rosyjska "Niezawisimaja Gazieta", dodając, że chodzi o "strategiczne powstrzymywanie".
Według gazety "zachodni kierunek strategiczny przypomina planszę szachową, na której z obu stron zachodzi permanentne przegrupowywanie sił i środków". Przy czym, w ocenie dziennika, Rosjanie w tym regionie "wzmacniają obronę".
"NG" wskazuje w tym kontekście, że w Zachodnim Okręgu Wojskowym odtworzono trzy armie: 1. armię pancerną i ogólnowojskowe - 6. armię i 20. armię. Podkreśla, że w tym roku Zachodni Okręg Wojskowy "otrzyma ponad 10 tys. żołnierzy służby kontraktowej i ponad 2 tys. jednostek nowego i modernizowanego sprzętu". Dosłownie w tych dniach - dodaje gazeta - "przemysł przekazał armii jeszcze jeden komplet zestawów rakietowych Iskander-M wyposażonych w pociski manewrujące i balistyczne". Rosyjski dziennik zauważa, że "zasięg takich rakiet to 500 kilometrów, przy czym nie są one wychwytywane przez istniejące środki obrony przeciwrakietowej".
"NG" pisze, że "na pierwszy rzut oka trzy armie to nieporównanie więcej niż cztery bataliony, którymi popisuje się Bruksela w przededniu szczytu (NATO) w Warszawie". Według "NG" natowskie bataliony "są nie tyle oddziałami bojowymi, ile propagandowymi".
Gazeta podaje, że na razie tylko jedna z armii w Zachodnim Okręgu Wojskowym, 1. armia pancerna, składa się z dwóch dywizji i dwóch brygad. Zauważając, że w czasach ZSRR istniały armie, w skład których wchodziło nawet sześć dywizji, "NG" dodaje, że "dziś nie ma konieczności tworzenia takiego monstrum, ani też pewnie możliwości".
Zdaniem dziennika dymisje w dowództwie Floty Bałtyckiej ogłoszone w środę przez ministerstwo obrony świadczą o tym, że zarówno zamiary dowódców wojskowych, jak i moment są poważne. "NG" konstatuje: "kiedy potencjalny wróg jest u granic, nie ma co się bawić w ceregiele".