Rośnie bilans ofiar zamachu w Stambule; w szpitalu zmarły dwie osoby
• Kolejne cztery osoby zatrzymane w związku z zamachem w Stambule
• W zamachu w Stambule zginęło 10 obywateli Niemiec
• Dwie osoby ranne zmarły w szpitalu
Do 10 wzrosła liczba obywateli Niemiec, którzy zginęli w zamachu w Stambule. MSZ w Berlinie poinformowało, że dwie osoby ranne w eksplozji zmarły w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. Pięciu Niemców przebywa na oddziale intensywnej terapii. Z kolei premier Turcji Ahmet Davutoglu poinformował, że siły bezpieczeństwa zatrzymały cztery kolejne osoby w związku z zamachem.
Łącznie w związku z samobójczym atakiem w historycznej dzielnicy tureckiej metropolii Sultanahmet zatrzymano już pięć osób. Wcześniej turecki minister spraw wewnętrznych Efkan Ala przekazał informację o aresztowaniu jednego podejrzanego we wtorek wieczorem. Nie podano szczegółów na temat zatrzymanych.
Według Davutoglu napastnik, zidentyfikowany przez władze jako 28-letni Syryjczyk saudyjskiego pochodzenia, przekroczył granicę z Turcją "jako zwykły uchodźca". Jego ruchy nie były monitorowane, gdyż nie znajdował się na czarnej liście - tłumaczył premier.
Wydaje się to potwierdzać doniesienia lokalnej prasy, która twierdzi, że zamachowiec, urodzony w Arabii Saudyjskiej Syryjczyk Nabil Fadli, przekroczył turecko-syryjską granicę i 5 stycznia w Stambule pobrano mu odciski palców. Odciski te pomogły w zidentyfikowaniu go jako zamachowca.
Premier Turcji oświadczył, że w szpitalu nadal przebywa sześciu rannych. Rano hospitalizowanych było 11 ofiar ataku (dziewięciu Niemców, Norweg i Peruwianka).
Tureckie władze twierdzą, że zamachowiec miał powiązania z Państwem Islamskim (IS). Jednak ta dżihadystyczna organizacja nie przyznała się do ataku.
Niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere oświadczył wcześniej, że "żaden z elementów dochodzenia" nie sugeruje, by Niemcy byli w sposób celowy obrani na cel zamachu. Jak dodał, "nie widzi żadnego powodu, by przerwać podróże do Turcji lub zrezygnować z nich", o ile ich celem nie są strefy konfliktu.
Z kolei dziennik "Hurriyet" donosi, że tureckie służby MIT ostatnio dwukrotnie ostrzegały o możliwym ataku w Stambule. 17 grudnia ub.r. poinformowały, że IS przygotowuje samobójcze ataki. Miały być one wymierzone w mieszkające w Turcji osoby, które nie są muzułmanami, oraz w cudzoziemców. Na celowniku terrorystów miały być regiony popularne wśród turystów, obszary chętnie odwiedzane przez obcokrajowców, ambasady, konsulaty i centra NATO.
4 stycznia MIT ostrzegł m.in. Niemcy, Holandię i Francję przed możliwymi atakami i przekazał nazwiska 13 potencjalnych zamachowców samobójców.
Pytany o to, czy w odpowiedzi na zamach Turcja planuje ataki z powietrza na IS, Davutoglu odparł, że władze zareagują w odpowiedni sposób, gdy uznają to za stosowne.
Dodał, że zaangażowanie Rosji w konflikt w Syrii utrudnia tureckim siłom powietrznym przeprowadzanie nalotów na IS oraz że wydaje się, iż rosyjskie lotnictwo ochrania dżihadystów.
Tureckie władze od wtorku zatrzymały 74 osoby podejrzewane o powiązania z IS, ale bez bezpośrednich związków z atakiem w Stambule. W Antalyi zatrzymano m.in. trzech Rosjan podejrzanych o związki z dżihadystami.
Islamistyczno-konserwatywne władze Turcji latem ub.r. przyłączyły się do międzynarodowej koalicji zwalczającej dżihadystów i nasiliły aresztowania domniemanych członków IS.
Na miejscu zamachu w historycznej części Stambułu we wtorek zginęło ośmiu Niemców. Ofiary należały do 33-osobowej grupy turystów z niemieckiego biura podróży zwiedzających miasto.
Oprócz pięciu poważnie rannych dwie dalsze poszkodowane osoby są hospitalizowane.
Zastępczyni rzecznika MSZ Sawsan Chebli poinformowała, że niemieckie władze nie dysponują informacjami wskazującymi na to, że zamach skierowany był świadomie przeciwko Niemcom.
W Stambule przebywa niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere. Odwiedził on rannych w szpitalu i złożył kwiaty w miejscu zamachu. Towarzyszył mu premier Turcji Ahmet Davutoglu.
W zamachu na miejscu zginęło 10 osób, a 15 zostało rannych.