Roman Giertych: PiS mnie oszukał
Prawo i Sprawiedliwość oszukało mnie, oszukało moje ugrupowanie, oszukało wyborców przede wszystkim, zapowiadając w swoich planach, szczególnie w exposé premiera, zmianę w kraju, poważne odrodzenie i prokuratury, i zmiany gospodarcze, i poprawę życia emerytów i rencistów, i poprawę życia takich grup społecznych, jak właśnie pielęgniarki. Tymczasem nie zrobiło nic w tych najważniejszych sprawach społecznych - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" Roman Giertych, lider LPR.
23.08.2007 | aktual.: 23.08.2007 10:11
"Sygnały Dnia": Na razie mamy też chaos w polskim Sejmie...
Roman Giertych: Nie mamy żadnego chaosu, panie redaktorze. Bardzo bym prosił, żeby nie powielać opinii z "Faktu" czy z tego typu gazet. Nie ma żadnego chaosu. Jest walka związana z informacjami, które przekazał pan minister Kaczmarek, walka o to, aby powołać komisję śledczą. I Prawo i Sprawiedliwość, które oszukało mnie, oszukało moje ugrupowanie, oszukało wyborców przede wszystkim, zapowiadając w swoich planach, szczególnie w exposé premiera, zmianę w kraju, poważne odrodzenie i prokuratury, i zmiany gospodarcze, i poprawę życia emerytów i rencistów, i poprawę życia takich grup społecznych, jak właśnie pielęgniarki. Tymczasem nie zrobiło nic w tych najważniejszych sprawach społecznych.
Nie zrobiło również nic w sprawach narodowych, jak właśnie obrona interesu narodowego w Brukseli w związku z przyjęciem niemieckiej eurokonstytucji, zajęło się, można powiedzieć, na wewnątrz przede wszystkim intrygowaniem, konfliktowaniem, szukaniem „haków”, teczek, pomówień, plotek.
No, to, co przedstawił wczoraj pan minister Kaczmarek (ja wprawdzie nie byłem na posiedzeniu komisji, ale mam dosyć dobre relacje i dzisiaj środki masowego przekazu szeroko to relacjonują) no to jest to dramat. Jeżeli się to potwierdzi, to mamy do czynienia z przestępstwami popełnionymi przez najważniejszych urzędników państwowych z Prawa i Sprawiedliwości, przestępstwami kryminalnymi, pospolitymi przestępstwami.
Czy to, co piszą media to jest wszystko, co pańskiej wiedzy ma powiedzenia Janusz Kaczmarek? A więc służby interesowały się rodziną prezydenta Kaczyńskiego, inwigilowano prywatne media i dziennikarzy krytykujących Ziobrę, zbierano „haki” na polityków największych partii, szef rządu wiedział o działaniach służb wobec opozycji – tak "Dziennik" relacjonuje to, co Janusz Kaczmarek twierdzi.
- Najważniejszą rzeczą, którą w moim przekonaniu usłyszeliśmy wczoraj – tak donosi jeden dzisiaj z portali internetowych – to jest sprawa domagania się przez pana premiera zatrzymania Andrzeja Leppera już po akcji CBA, domagania się od prokuratury działania w tym kierunku, aby doprowadzić do zatrzymania Andrzeja Leppera, bo w przeciwnym wypadku nie wykaże się układu. Dzisiaj Prawy.pl taką informację przedstawił. Otóż jeżeli tak było, jeżeli mamy do czynienia z naciskami na prokuraturę, aby zatrzymać wicepremiera, szefa jednej z największych partii w Polsce, to mamy do czynienia z próbą usiłowania nielegalnego pozbawienia człowieka wolności, bo... Zresztą na to wskazuje brak zarzutów do dzisiaj postawionych przez prokuraturę. Nie ma żadnych dowodów na to, że w tej całej wymyślonej przez CBA intrydze w Ministerstwie Rolnictwa jakąkolwiek rolę odgrywał Andrzej Lepper. Jeżeli ktoś chciał go koniecznie zamknąć po to, żeby udowodnić swoje racje, po to, żeby pokazać w "Wiadomościach" i w telewizji zatrzymanie
Andrzeja Leppera, to mieliśmy do czynienia z po prostu wykorzystaniem prokuratury i służb specjalnych do aresztowania przeciwników politycznych po to, żeby zabrać im głosy i zabrać im partie.
Ja mogę być dobrym świadkiem też na komisji śledczej (mam nadzieję, że ona powstanie), albowiem pamiętam, jak pan premier spekulował przy mnie o możliwości przejęcia Samoobrony właśnie w momencie, gdy Andrzej Lepper by trafił za kratki. Ale Janusz Kaczmarek powiedział to na komisji pańskim zdaniem, o tym, że premier chciał zatrzymać Andrzeja Leppera, naciskał prokuraturę w tej sprawie?
- Tak. Tak to dzisiaj relacjonuje Prawy.pl i z tego, co wiem, jest to zgodne z prawem. I, panie redaktorze, mamy tutaj do czynienia z czystym przestępstwem kryminalnym. Jeżeli PiS ze strachu przed komisją śledczą robi teraz wszystko, aby odsunąć tę komisję i mówić tylko o wyborach, no to zastanówmy się chwilę. Ja już w tej chwili...
A skąd Janusz Kaczmarek, panie premierze, wie o tym, że premier miał taki zamiar? Była jakaś narada?
- No, z tego, co jest opisane, była narada, w której Janusz Kaczmarek po prostu uczestniczył i był świadkiem tych słów, które padły.
Padają jeszcze inne rzeczy, na przykład że PiS chcąc polepszyć swoją sytuację, prowadził śledztwo przeciwko Platformie i Lidze Polskich Rodzin w sprawie finansów, śledztwo, które niczego nie wykazało, ale miało być prowadzone po to, aby można to ogłaszać, bo używano sformułowań „dla PiS-u jest to wygodne, że się prowadzi tego typu postępowanie”.
Ja chciałem przypomnieć, że w ramach tego postępowania my nie mamy nic do ukrycia, bo Państwowa Komisja Wyborcza nie ma żadnych zastrzeżeń do naszych finansów, ale w ramach tego postępowania Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wzywała działaczy Ligi Polskich Rodzin, którzy pracowali dla nas w kampanii wyborczej, często młodych ludzi, wzywała po to, żeby ich przesłuchiwać. Jak mamy prowadzić kampanię wyborczą, jeżeli kilkuset naszych działaczy wzywa się do prokuratury czy do ABW po to, aby ich przesłuchiwać? Jak rodzice później mają swojemu synowi czy córce pozwolić uczestniczyć w kampanii wyborczej legalnej partii w legalnych wyborach, jeżeli z tego tytułu ma się później problemy, bo się jest wzywanym przez ABW? Przecież to jest regularne, brutalne, bezczelne wykorzystywanie służb specjalnych do tego, aby zwalczać konkurentów politycznych...
Panie premierze...
- I w takiej sytuacji proponować wybory, żeby skończyć wyjaśnianie tej sprawy, to jest zwykła bezczelność. W moim przekonaniu wybory muszą się odbyć przyspieszone, ale musimy dać dwa-trzy miesiące czasu komisji śledczej, aby wyjaśnić do końca tę historię i przedstawić ją opinii publicznej. (js)