Radny PiS ma koronawirusa. "Leczyłem się na grypę, moja narzeczona też może być chora"
- Jestem w szpitalu, mam kaszel. Czuję się dobrze, no może poza tym, że jest oczywiście stres, bo to jednak śmiertelna choroba. Niestety, ale moja narzeczona prawdopodobnie będzie również zarażona koronawirusem - mówi Wirtualnej Polsce radny klubu PiS w Szczecinie i szef lokalnych struktur Solidarnej Polski Dariusz Matecki. Polityk mógł zakazić się od ministra Michała Wosia.
Jako pierwszy informację podał szczeciński portal gs24.pl. Według portalu Matecki prawdopodobnie zakaził się od ministra środowiska Michała Wosia.
- Jestem w szpitalu, mam kaszel. Czuję się dobrze, no może poza tym, że jest oczywiście stres, bo to jednak śmiertelna choroba. Teraz nie mam podwyższonej temperatury, zbijam ją paracetamolem. Mam bardzo dobre warunki w szczecińskim szpitalu, są zachowane wszelkie epidemiologiczne procedury. Jest czysto, są maseczki, żele dezynfekujące - mówi WP Dariusz Matecki.
- Zgłosiłem się do szpitala w poniedziałek wieczorem, żeby zrobić test, po tym, jak minister środowiska Michał Woś ujawnił, że ma koronawirusa. Byłem na spotkaniu 5 marca w Warszawie z udziałem ministra. Było to spotkanie ze znajomymi, typowo towarzyskie. Z tego co wiem, wszyscy przebywają na kwarantannie, zgłosili się również na badania - mówi nam radny Matecki.
- Czy na spotkaniu byli politycy? Można powiedzieć, że to znajomi powiązani z Solidarną Polską. Ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry nie było. Polityków z pierwszych stron gazet nie było. To raczej spotkanie ludzi w naszym wieku - ujawnia Matecki.
Matecki: nie mam pretensji do lekarza
- Wszystko zaczęło się w połowie ubiegłego tygodnia. Lekarz pierwszego kontaktu, u którego byłem powiedział mi, że to grypa. Dał mi leki i kazał siedzieć w domu. W najkrytyczniejszym momencie miałem gorączkę ok. 39,5 stopnia Celsjusza. Także kaszel, bóle mięśni i bóle głowy. Dzwoniłem do lekarza, jak skończyłem brać przepisany lek. Powiedziałem mu, że infekcja nie przechodzi. Nie mam absolutnie pretensji do lekarza. Wszystko faktycznie wskazywało na grypę - opowiada nam Matecki.
- Kwarantannę zrobiłem sobie sam, od razu po wizycie u lekarza. Przez kilka dni nie wychodziłem. W poniedziałek byłem na Komisji Rady Miasta w Szczecinie. Uznałem, że mogę pójść, bo nie miałem już wówczas kaszlu i podwyższonej gorączki. W posiedzeniu komisji uczestniczyło kilku radnych. Pełną wiedzę na temat osób, z którymi się spotykałem przekazałem Sanepidowi. Moja narzeczona czeka obecnie na wynik badania. Niestety, ale podejrzewam, że będzie to wynik pozytywny - kończy radny PiS Dariusz Matecki.
- Jak byłem w Urzędzie to nie miałem jeszcze żadnych objawów. Wszystko się zaczęło dopiero od poniedziałku 9 marca. I już wtedy nie wychodziłem z domu - dodaje radny PiS.
Polityk zaapelował też, by każdy, kto może, pozostał w domu, bo ryzyko jest bardzo duże, co odczuł na własnej skórze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl