Radny PiS Karol Wyszyński chciał "powiesić całe PO". Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa
Dostawić szubienice i powiesić całe PO - napisał na Twitterze radny PiS. Złożono zawiadomienie w sprawie, ale śledztwa nie będzie. Zdaniem prokuratury "to zwykłe manifestowanie poglądów politycznych", a nie "akt przemocy". - To złe świadectwo dla prokuratury i partii rządzącej - powiedział WP rzecznik Platformy Jan Grabiec.
15.01.2018 | aktual.: 28.03.2022 10:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O radnym z Nowogrodu w województwie podlaskim Karolu Wyszyńskim zrobiło się głośno po tym, jak na swoim twitterowym profilu zaproponował "powieszenie na szubienicach całej Platformy Obywatelskiej". Na słowach oburzenia się nie skończyła Łomżyńska Platforma Obywatelska złożyła zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej. Sprawa jednak prawdopodobnie skończy się szybciej niż się zaczęła.
Choć działacze PO podkreślali, że radny "publicznie nawołuje do popełnienia przestępstwa i stosuje groźby karalne", nie zgodziła się z nimi prokuratura. O jej decyzji na Twitterze poinformował Piotr Serdyński, sekretarz PO w Łomży.
Zamieścił zdjęcia dokumentu - odmowy wszczęcia śledztwa. Czytamy w nim, że "nie doszło do aktu przemocy", a wpis Wyszyńskiego "nie stanowi groźby w rozumieniu prawa karnego, lecz wyłącznie manifestację poglądów politycznych".
Wyszyński poparł narodowców
Przypomnijmy, że wpis Wyszyńskiego był odpowiedzią na post rzecznika PO Jana Grabca, który domagał się reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości i MSWiA ws. demonstracji "faszystów z ONR". Narodowcy zorganizowali demonstrację pod hasłem "Stop współczesnej Targowicy", w reakcji na poparcie przez sześciu europosłów PO rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywającej polski rząd do przestrzegania praworządności.
Co o opinii prokuratury myśli Grabiec? Jak powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, obawia się, że decyzja może mieć charakter polityczny. - Jednak rzadko się zdarza, by ktoś tak wprost wypowiadał groźby dotyczące użycia przemocy, pozbawienia kogoś życia, czyniąc to pod własnym nazwiskiem - mówił.
Rzecznik PO zwrócił uwagę, że autorem gróźb jest radny, „osoba, która z racji pełnionych funkcji społecznych ma większą wiedzę prawną i świadomość konsekwencji swoich czynów”. - To nie jest sytuacja, w której ktoś w porywie emocji powiedział coś, czego żałuje , ale mamy do czynienia z wyrażeniem postawy politycznej, która jest wezwaniem do nienawiści i zrobienia komuś krzywdy – tłumaczył.
- Moim zdaniem w tej sytuacji prokurator powinien taka sprawę zbadać i raczej oddać niezależnemu sądowi - podkreślił. Jak zaznaczył, nie chodzi o to, by wyznaczyć wysoką karę, ale przed sądem może padłyby przeprosiny, wytłumaczenie czy przyznanie, że się swoich słów żałuje.
Przyznał, że od sądu oczekiwał przyznania przed sąd, że takie zachowanie jest naganne – że nie można nikomu grozić śmiercią. – Okazuje się, że organy państwa, które są pod nadzorem Zbigniew Ziobro, pokazały, że takie zachowanie jest dopuszczalne, co nas bardzo dziwni - mówił.
Jego zdaniem gdyby groźby padły pod adresem partii rządzącej odpowiedź byłaby inna. - To złe świadectwo dla prokuratury i partii rządzącej. Uzasadnienie jest skandaliczne . Przemoc zaczyna się często od przemocy werbalnej i może przejść w przemoc fizyczną – stwierdził Grabiec.
Ma też radę dla nowego szefa rządu. - Jeśli premier Morawiecki chce rzeczywiście ogłaszać nowe otwarcie, to powinien porozmawiać ze swoim kolegą, podwładnym ministrem Ziobro i przekonać go do tego, by prokuratura poważnie traktowała napaść czy przemoc słowną, zwłaszcza w przypadkach tak drastycznych, i kierowała wnioski do sądu – powiedział.
Jego zdaniem „nic by tak nie ostudziło napięcia w Polsce, jak konsekwentna postawa ze strony partii rządzącej. Na razie rzecznik PO dostrzega niekonsekwencję. – Z jednej strony mamy deklarację, że przemocy jest za dużo, z drugiej – widzimy, że się na nią zezwala.
Grabiec ma nadzieję, że w sprawie zostanie złożone odwołanie. – Wiemy jednak, że prokuraturę nadzorują politycy. Zobaczymy, co zrobi sąd.
Do sprawy na Twitterze odniósł się też Marcin Kierwiński. - Taki sposób wyrażania poglądów politycznych znamy z historii ubiegłego wieku... - napisał.
Źródło: Twitter/WP