Przyjaciele pamiętają o Piotrze Skrzyneckim
Wieczornym koncertem w Teatrze im. Słowackiego uczczą, przypadającą w niedzielę 80. rocznicę urodzin Piotra Skrzyneckiego, jego przyjaciele.
11.09.2010 | aktual.: 11.09.2010 13:01
W hołdzie zmarłemu przed 13 laty współtwórcy i legendarnemu konferansjerowi krakowskiego kabaretu Piwnica pod Baranami, jego piwniczni przyjaciele zagrają i zaśpiewają w niedzielę doroczny "Koncert dla Piotra S.".
Piotr Skrzynecki urodził się 12 września 1930 r. w Warszawie. Zmarł w Krakowie 27 kwietnia 1997 r. Żegnały go tłumy. "Dla mnie Piotr zawsze był wyrzutem sumienia, że za prozaicznie i nie dość poetycko żyję na tej ziemi" - powiedział wówczas, w mowie pożegnalnej nad grobem Skrzyneckiego, nieżyjący już ks. prof. Józef Tischner.
W pamięć krakowskiej ulicy niezwykle charakterystyczna postać Skrzyneckiego wryła się tak mocno, jak niewiele innych.
"Lekko uśmiechnięty, wydawał się jakby trochę nieobecny, pogrążony w myślach - w jakiś przedziwny sposób jednocześnie należał do tej konkretnej rzeczywistości i był zarazem znakiem - zwiadowcą, partyzantem, posłem - jakiejś rzeczywistości innej, zagadkowej, nienazwanej, jakiegoś innego świata" - charakteryzował Skrzyneckiego na łamach prasy krakowski poeta Bronisław Maj.
Piotr Skrzynecki był synem przedwojennego pułkownika, dowódcy 7. Pułku Ułanów Lubelskich, który zmarł od ran, postrzelony przez Sowietów w 1939 r. Młody Piotr spędził wojnę u ciotki, która była nauczycielką w Makowie Podhalańskim. Po wojnie zamieszkał z matką w Łodzi. Skończył Państwową Szkołę Instruktorów Teatrów Ochotniczych. W 1951 r. przyjechał do Krakowa, gdzie organizował i prowadził amatorskie teatry i zespoły artystyczne, m.in. w Nowej Hucie. Pisał też recenzje z wystaw plastycznych dla "Echa Krakowa". Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale studiów tych nie ukończył.
W 1956 r. studenci krakowskiej ASP i UJ utworzyli kabaret Piwnica pod Baranami. Skrzynecki został jego kierownikiem artystycznym, konferansjerem, reżyserem; był współtwórcą wizerunku scenicznego wielu autorów i wykonawców. Występy Piwnicy zapowiadał podzwaniając ręcznym dzwonkiem.
"Nie wiem, skąd czerpał energię, by inspirować i przygotowywać te wszystkie odświętne zdarzenia. Przez wiele lat nie miał nawet własnego kąta. Gdy w roku 1960 złamał nogę, przygarnęła go Janina Garycka, podobnie jak on oddana Piwnicy" - wspomina w swej książce Joanna Olczak-Ronikier. "U niej, na Groblach 12, spędził przeszło ćwierć wieku, śpiąc w przechodnim pokoju, w niszy zasłoniętej kurtyną Dymnego. (...) Dopiero na parę lat przed śmiercią przeniósł się do służbowej kawalerki Domu Kultury przy ulicy Worcella" - opisuje autorka.
"Odkąd pamiętam, zawsze najchętniej żył nocą, a dzień pozwalały mu znieść tylko spore dawki alkoholu" - wspominała Olczak-Ronikier w "Tygodniku Powszechnym" i w albumie swojego autorstwa "Piwnica pod Baranami". Tłumaczył, że owej niechęci do dnia i zaufania do nocy nauczył się jako dziecko, podczas okupacji w Makowie Podhalańskim, ukrywany przez aryjską rodzinę ze strony ojca.
"Dla mnie kabaret to po prostu alibi, nie znoszę pracy, nie znoszę wysiłku, nie znoszę brać udziału w życiu społecznym, ale jak mnie zapytają: gdzie pan pracuje, mogę odpowiedzieć, że w Piwnicy pod Baranami. A poza tym lubię tę atmosferę, bo jest tu mniej nudno niż gdziekolwiek indziej" - mówił Skrzynecki przed laty.
W 1994 r. Piotr Skrzynecki za "wieloletnie hodowanie w Piwnicy pod Baranami szlachetnego szczepu sztuki, humoru i opinii, który rozplenił się w Krakowie i w Polsce", otrzymał honorowe obywatelstwo Krakowa. Na rok przed śmiercią otrzymał medal "Merenti" Stowarzyszenia Historyków Sztuki, przyznany mu przez szacownych krakowskich historyków jako "mistrzowi śmiechu, drwiny i mądrości, miłośnikowi Krakowa i ambasadorowi jego dziejów i kultury".
Skrzynecki jest pochowany na krakowskim Cmentarzu Rakowickim w Alei Zasłużonych. Na grobie leży jego ulubiony rekwizyt - dzwonek.