"Prezydentura Kaczyńskiego może być bardziej ugodowa"
Zdaniem lewicowego publicysty Janusza Rolickiego, prezydentura Lecha Kaczyńskiego może być bardziej ugodowa, niż wynikałoby to z tonu jego kampanii wyborczej. Jeśli jednak Kaczyński będzie dążył do wprowadzenia systemu prezydencko-parlamentarnego, to mogą nas czekać "trudne momenty" - uważa Rolicki.
23.12.2005 | aktual.: 23.12.2005 13:17
Rolicki zaznaczył, że Polacy oczekują od prezydenta, iż będzie "zwornikiem, osobą, która tonizuje sytuację w kraju, leje oliwę na wzburzone fale, a nie prowadzi do konfliktów i awantur". Taka była - jego zdaniem - prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego, i to była jej główna zaleta.
Według Rolickiego, taka też powinna być prezydentura Kaczyńskiego. W opinii publicysty niebezpieczne byłyby próby znacznego zwiększenia uprawnień głowy państwa i rozliczeń historycznych.
O ile pan prezydent z tego zrezygnuje, stanie się prezydentem wszystkim Polaków, to oczywiście może być to prezydentura bardzo korzystna - podkreślił Rolicki.
Polska wymaga prezydentury rozważnej, mądrej, która nie będzie prowadziła do awantur, ciągłych rozliczeń. Od upadku realnego socjalizmu minęło już właściwie 17 lat i dobrze by już było na tym położyć krzyżyk i zacząć budować państwo na zasadzie porozumienia - dodał.
Rolicki zaznaczył, że dzięki wejściu Polski do UE i NATO nasz kraj ma przed sobą perspektywy ogromnego rozwoju, jakie jeszcze dotąd przed nami nie stały. Według niego, Kaczyński powinien być osobą pilnującą realizacji tych stojących przed Polską szans.
Publicysta oczekuje, że Kaczyński zerwie z "bizantynizmem" władzy, który wprowadził jego poprzednik. Kwaśniewski nie wykorzystał szansy. Jako człowiek lewicy wchodził do urzędu i mógł pokazać, co to znaczy lewicowość, że polega ona na skromności, na otoczeniu opieką ludzi słabych wyrównywaniu szans - mówił Rolicki.
Powiedział, że w tym względzie liczy właśnie na Kaczyńskiego. Pan Kaczyński, który jest zdecydowanym prawicowcem, ma jednocześnie poglądy socjalne. Może coś w tym kierunku zrobi - powiedział.
Jego zdaniem, po "szaleństwie wyborczym" widać w tym, co mówi Lech Kaczyński i co robi rząd Kazimierza Marcinkiewicza, że następuje próba stonowania nastroju.
Marcinkiewicz jako premier okazał się człowiekiem spolegliwym i rozsądnym, człowiekiem kompromisu. Dzięki temu odnieśliśmy niewątpliwy sukces w Brukseli, a mogło się zakończyć fatalnie dla nas. Spodobało mi się też, że rząd zwiększył o 3 mln zł środki przeznaczone dla bezdomnych, aby wspomagać ich w okresie mrozów - powiedział. Według niego, takie zachowanie rządu może być dobrą prognozą w stosunku do przyszłej prezydentury Kaczyńskiego.