PolskaPremier: tylko Chrystus był bez grzechu

Premier: tylko Chrystus był bez grzechu

Każdy dorosły człowiek, nawet zupełnie młody, bo przecież mają 18 lat nabywa się prawa wyborcze, wie już przynajmniej tyle, że grup idealnych nie ma i nie ma nigdy takiej sytuacji, żeby jakaś większa społeczność była zupełnie pozbawiona cech negatywnych, bo tylko Chrystus był bez grzechu - powiedział premier Jarosław Kaczyński w radiowych "Sygnałach Dnia".

Sygnały Dnia: Panie premierze, jak pan sobie radzi z łączeniem funkcji szefa rządu, z natury zabiegającego czy zmuszonego do zabiegania o dobro wspólne, i szefa partii, która chce ponownie wygrać wybory?

Jarosław Kaczyński: Panie redaktorze, no, to jest, można powiedzieć, w demokracji rzecz zwykła. We wszystkich demokracjach mamy systemy partyjne, nikt nie potrafił skonstruować innego systemu demokratycznego i wszędzie są wybory i wszędzie ktoś stoi na czele rządu. Czasem jest tak jak w Stanach Zjednoczonych, że tam nie ma premiera, jest tylko prezydent. No i musi łączyć to, co ogólnonarodowe, co jest dobrem wspólnym dla wszystkich, z tym, co jest partykularne, no bo partie z natury rzeczy są... choćby z nazwy to wynika, są partykularne.

Ale ja mam takie mocne przekonanie tym razem, że interes PiS-u jednak jest bardzo mocno powiązany z interesem ogólnym, bo PiS jest jedyną partią, która gwarantuje jedno – że tu nie wrócą do władzy postkomuniści, a sądzę, że dla wielkiej części Polaków jest oczywiste, że oni nie powinni do władzy powrócić i ze względów historycznych, no i ze względu na ich dorobek w ciągu ostatnich kilkunastu lat, naprawdę bardzo bogaty i nawet gdyby tych historycznych względów nie było, to też by zupełnie wystarczyło, żeby nie chcieć, żeby oni kiedykolwiek w Polsce do władzy wracali. A powtarzam – to, że oni nie wrócą, gwarantuje wyłącznie zwycięstwo PiS i to takie zdecydowane zwycięstwo PiS, bo niestety coraz częściej słychać o sojuszu PO-LiD i to jest rzeczywiście bardzo, bardzo niepokojące. Ale to powinno nas mobilizować do zabiegania o społeczne poparcie, o to, by ta kampania wyborcza była skuteczna i naprawdę w tym wypadku nie tyko dla PiS-u, ale także dla Polski.

Politycy PiS-u narzekają na to, iż atakowani są z każdej strony i to w sposób bezpardonowy. W jakiejś mierze zawdzięczają to pomysłowi pana premiera, bo to pan postanowił spolaryzować scenę polityczną mówiąc, że albo wybierzecie PiS, albo korupcję.

- I ja to podtrzymuję, bo my gwarantujemy, że LiD nie dojdzie do władzy i my jednocześnie gwarantujemy, że będziemy walczyć z korupcją niezależnie od tego, gdzie ona się pojawia, to znaczy także w naszych szeregach. I to już udowodniliśmy. Natomiast inni traktują każdy zarzut w stosunku do swoich szeregów jako zbrodnię, jako łamanie demokracji, jako coś, co jest w oczywisty sposób z założenia nieprawdziwe, nie mające podstaw. I to jest ta zasadnicza różnica. Ja mam nadzieję, że Polacy tę różnicę dostrzegą, bo każdy rozsądny człowiek, każdy dorosły człowiek, nawet zupełnie młody, bo przecież mają 18 lat nabywa się prawa wyborcze, wie już przynajmniej tyle, że grup idealnych nie ma i nie ma nigdy takiej sytuacji, żeby jakaś większa społeczność była zupełnie pozbawiona cech negatywnych. Mało, jest gwarancja, że tych idealnych nigdy nie będzie.

- No, nie będzie, bo tylko Chrystus był bez grzechu.

Panie premierze, dużo mówi się w kampanii o tym, że będzie ona ostra, ale chyba tak jeszcze nie jest, w każdym razie to, co widzimy to są różnego rodzaju transfery, jak w lidze piłkarskiej przed nowym sezonem. Zabolało pana odejście Radosława Sikorskiego do Platformy?

- No, nie powiedziałbym prawdy, gdyby stwierdził, że mnie zabolało. Ja sądzę, że pan Sikorski w tej formule naprawy Rzeczypospolitej, którą my chcemy przeprowadzić, się po prostu nie mieścił. Jego działanie jako ministra obrony było takie, że chciał ludzi, którzy mieli patenty szkół GRU czy KGB robić wysokimi dowódcami wojskowymi. I to była istota tego sporu. Na przykład dowódcami okręgów wojskowych. Krótko mówiąc, tutaj po prostu doszło do pewnego nieporozumienia jeszcze za rządów Kazimierza Marcinkiewicza i to nieporozumienie zostało naprawione. No i sądzę, że w tej chwili pan Sikorski jest tam, gdzie może tego rodzaju koncepcje są lepiej przyjmowane, bo my ich nie akceptujemy.

A inne transfery? Bogdan Borusewicz, który odwrócił się w tamtą, platformianą stronę?

- Hm, tutaj mi nieporównanie ciężej o tym mówić, bo ja zawsze bardzo szanowałem wielki dorobek życiowy, opozycyjny Bogdana Borusewicza, no, ale nie byłem w stanie zagwarantować Bogdanowi Borusewiczowi to, że będzie marszałkiem Senatu, nawet gdybyśmy zwyciężyli. Bo jest prawdą, a ja nie miałem zamiaru go okłamywać, że obiecaliśmy to stanowisko w nowej kadencji, licząc, że to będzie 2009 rok, Zbigniewowi Romaszewskiemu, który też jest bardzo zasłużonym działaczem opozycji, bardzo wybitnym politykiem, senatorem, jedynym, który jest senatorem od początku i uważaliśmy, że po prostu będzie też znakomity marszałkiem Senatu. I sądzę, że do tego rzecz się sprowadza. To, co jest moim wielkim zawodem, można powiedzieć: nawet pewnym wstrząsem to jest to, że Bogdan Borusewicz opowiada się za sojuszem PO-LiD. To jest już coś, co przekracza, że tak powiem, troszkę moją wyobraźnię.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)