ŚwiatPoruszająca historia syryjskiego chłopca. Rodzice myśleli, że zginął

Poruszająca historia syryjskiego chłopca. Rodzice myśleli, że zginął

Jego rodzice myśleli, że zginął w czasie walk w Damaszku. Nie wiadomo, jak długo błąkał się po ulicach ogarniętego wojenną pożogą miasta. Teraz historia dwuletniego Syryjczyka znalazła szczęśliwy finał.

Poruszająca historia syryjskiego chłopca. Rodzice myśleli, że zginął
Źródło zdjęć: © AP | Petros Karadjias

29.10.2012 | aktual.: 29.10.2012 17:34

Losy chłopca opisuje agencja Associated Press. Bushr al-Tawashi zagubił się latem, gdy jego rodzice w pośpiechu próbowali wydostać się z ogarniętej walkami stolicy Syrii. Myśleli, że zaopiekował się nim któryś z członków licznej rodziny. Dopiero w obozie dla uchodźców zorientowali się, że dwulatek zaginął.

Powrót do Damaszku i poszukiwania malca nie były możliwe z powodu toczących się w mieście ciężkich starć. Rodzice wpadli w rozpacz, byli przekonani, że ich synek zginął. Na początku sierpnia uciekli na Cypr wraz z dwójką pozostałych dzieci, cztero- i sześciolatkiem - pisze AP.

Tymczasem chłopiec przeżył - nie wiadomo jak długo błąkał się po ulicach miasta, kiedy został znaleziony przez rebeliantów i oddany pod opiekę innej rodzinie. Ktoś z lokalnej społeczności w końcu go rozpoznał, szczęśliwa wiadomość dotarła na Cypr.

- Można sobie wyobrazić, jak się czuli, kiedy powiedziano im, ich syn żyje, po tym całym poczuciu winy związanym z przekonaniem, że zginął - cytuje agencja AP cypryjską prawniczkę, która pomaga syryjskim uchodźcom.

Ostatecznie, nie bez kłopotów, udało się zorganizować przyjazd chłopca na Cypr i połączenie z rodziną. - Nie mogę opisać tego, co czułem, gdy go zobaczyłem. Po prostu byłem uszczęśliwiony, że znów go widzę. W pierwszej chwili nie rozpoznał mnie, ale później objęliśmy się i zaczął wołać "ojcze, ojcze" - powiedział ojciec chłopca.

Rodzina nie ma zamiaru wracać do Syrii. Nie mają do czego - ich dom w stolicy został doszczętnie zniszczony. W trwającym przeszło półtora roku konflikcie zginęło już co najmniej 35 tys. ludzi, głównie cywilów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)