Polski koncern lekowy? To koniec kłopotów z pustymi półkami w aptekach
Gdy miliony Polaków odpoczywały podczas ostatnich wakacji, tysiące innych podróżowały po kraju w poszukiwaniu leków. Chorzy na cukrzycę, nadciśnienie, astmę…w całej Polsce brakowało nawet kilkuset leków. Kłopot udałoby się szybko rozwiązać – gdyby nie nasza zależność od…Chin.
- Problem staje się coraz poważniejszy nie tylko z punktu widzenia pacjentów, ale również z punktu widzenia aptek czy lekarzy, którzy muszą po raz kolejny przyjmować tych pacjentów i wystawiać kolejne recepty – alarmował w lipcu br. Marek Tomków, wiceprezes naczelnej Izby Aptekarskiej.
Tomków na antenie TVN24 oceniał, że 80 procent leków dostępnych na europejskim rynku, produkowanych jest na bazie substancji pochodzących z Chin.
- Ale Chiny zamykają swoje fabryki produkujące substancje czynne. Stąd problem braku leków. Nie dotyczy tylko Polski, ale całej Europy - podkreślił wiceprezes w rozmowie z TVN24.
Nowa ustawa i infolinia
Doraźnie problem próbowano rozwiązać poprzez infolinię NFZ, za pośrednictwem której można było dowiedzieć się, gdzie niedostępne teoretycznie leki można kupić.
Kolejnym z rozwiązań była pilna nowelizacja Prawa Farmaceutycznego z końca sierpnia br. Zapisano w niej, że za wywiezienie - red. leków z tzw. czarnej listy przewiduje się karę więzienia nawet do lat 10. Restrykcyjne prawo ma utrudnić działanie mafii lekowej, która wywozi farmaceutyki z Polski za granicę, gdzie można sprzedać je wielokrotnie drożej.
Musimy uniezależnić się od Chin
O dodatkowym zabezpieczeniu, szczególnie w kontekście chińskich fabryk produkujących leki dla Europy, wspomina natomiast, prof. Piotr Radziszewski, od 2015 roku zasiadający w działającej przy prezydencie Andrzeju Dudzie - Narodowej Radzie Rozwoju, gdzie wraz z innymi specjalistami analizuje sytuację służby zdrowia.
Od 20 lat współpracuje również z organizacjami zrzeszającymi pacjentów i jest głównym ekspertem Inicjatywy All.Can tworzącej standardy onkologiczne w Polsce. Teraz wybitny urolog proponuje stworzenie krajowego systemu "bezpieczeństwa lekowego".
– To daje nam większą gwarancję stałości dostarczania najpotrzebniejszych leków – ocenia prof. Radziszewski, który kandyduje z list PiS do Senatu z okręgu warszawskiego.
Czym miałby zajmować się tak zaprojektowany system, czyli de facto państwowy koncern lekowy?
- W Polsce większość preparatów, stosowanych w leczeniu chorób przewlekłych, nie jest już objętych zagranicznymi patentami. Można zatem stosować tzw. leki generyczne, czyli zawierające taką samą substancję czynną i działające identycznie jak pierwowzory i można je produkować w kraju, zapewniając tym samym pokrycie zapotrzebowania. Do tego właśnie potrzebny jest jednak silny i polski koncern – wyjaśnia prof. Radziszewski.