Polska wezwała Libię do zapewnienia bezpieczeństwa dyplomatom
Polska placówka dyplomatyczna w Trypolisie w Libii jest bezpieczna; MSZ nie planuje jej ewakuacji po tym, jak w ataku na konsulat w Bengazi zginął amerykański ambasador i trzech pracowników ambasady USA - poinformował wiceszef MSZ Jerzy Pomianowski.
12.09.2012 | aktual.: 12.09.2012 17:16
Polski resort spraw zagranicznych stanowczo wezwał libijskie władze do zapewnienia właściwej ochrony zagranicznym placówkom dyplomatycznym w Libii i ich personelowi, a także do pojmania i surowego ukarania sprawców zamachu na amerykański konsulat w Bengazi.
- Nasza placówka w Trypolisie jest bezpieczna. Trypolis jest 1200 km od Bengazi, jest tam zupełnie inna sytuacja polityczna, panuje zupełnie inna atmosfera, a zatem na razie nie ma żadnych przesłanek, żeby myśleć o wycofaniu polskich dyplomatów - powiedział na konferencji prasowej Pomianowski.
Jak wyjaśnił, nasza ambasada funkcjonuje od miesięcy w ograniczonym składzie, a polscy dyplomaci są pod ochroną BOR. Poinformował, że wszystkie polskie placówki dyplomatyczne w regionie otrzymały polecenie bieżącego monitorowania sytuacji wokół nich. Dotyczy to przede wszystkim pobliskich zgromadzeń czy manifestacji.
Wiceszef MSZ podkreślił również, że w Bengazi nie ma żadnego polskiego dyplomaty. Dodał, że w mieście tym jest niewielka grupa Polaków, ale przebywają oni tam na stałe i doskonale znają miejscowe realia.
Pomianowski potępiając zamach stwierdził, że jest absolutnie niedopuszczalne, by ludzie, którzy wykonują na co dzień pracę na rzecz pojednania i współpracy między narodami, padali ofiarą przejawów nienawiści.
Wiceminister zaznaczył, że MSZ przyjęło informację o zabójstwie ambasadora USA w Libii Chrisa Stevensa i trzech innych dyplomatów "z głębokim żalem i potępieniem". Jak zaznaczył, Stevens był dyplomatą, który wniósł wybitny wkład we wspieranie libijskiej transformacji, po upadku reżimu Muammara Kadafiego.
MSZ złożyło w komunikacie wyrazy głębokiego współczucia i solidarności amerykańskim władzom i rodzinom tragicznie zmarłych. - Zawsze takie wydarzenia, a szczególnie tego typu wydarzenia, które mają miejsce po raz pierwszy w historii amerykańskiej dyplomacji od 1979 r., w sposób szczególny poruszają wszystkich dyplomatów na całym świecie, ale też wszystkich ludzi, wszystkich przyjaciół Ameryki - podkreślił wiceminister.
Powodem ataku na amerykański konsulat w Bengazi był film obrażający proroka Mahometa. Szczegóły śmierci ambasadora Chrisa Stevensa i pozostałych osób różnią się w zależności od źródła.
Według agencji Associated Press, która powołuje się na libijskie władze, ambasador zginął w nocy z wtorku na środę, gdy on i grupa pracowników ambasady przybyli do zaatakowanego konsulatu w celu ewakuowania personelu.
Agencja Reutera pisze, że ambasador i trójka członków personelu ambasady zginęli ostrzelani w samochodzie, którym opuszczali zaatakowany konsulat w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. Panarabska telewizja Al-Dżazira podała jednak, że ambasador USA poniósł śmierć z powodu zatrucia się dymem podczas wtorkowego ataku na konsulat.
Władze libijskie przeprosiły za ten atak i zapowiedziały ustalenie oraz ukaranie winnych.