Policja zabiła 7 narkogangsterów z Kolumbii
Policja wenezuelska przy wsparciu wojska zlikwidowała grupę kolumbijskich handlarzy narkotyków, którzy utworzyli przyczółek dla swego procederu na karaibskim wybrzeżu Wenezueli. Zginęło siedmiu kolumbijskich gangsterów.
Zastępca komendanta policji wenezuelskiej Raul Yepez powiedział, że gang zajął wioskę Guarataro na odludnym półwyspie Paria, naprzeciwko Trynidadu i Tobago, jako bazę przerzutową do przemytu kokainy i marijuny.
"Byli to członkowie nieregularnych oddziałów kolumbijskich chroniący szlaki przerzutowe do innych części świata, którymi przesyłano kilogramami narkotyki, przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych i Europy" - powiedział Yepez.
Władze wenezuelskie przyznają, że słabo zaludniony stan Sucre, położony na wschodzie tego kraju, stanowi teren działalności kolumbijskich handlarzy narkotyków, przerzucających z jego wybrzeży na wyspy karaibskie, a następnie dalej do Europy i USA kolumbijską kokainę, a ostatnio również w coraz większych ilościach heroinę.
Mieszkańcy Guarataro nazywali członków gangu "paracos", nawiązując do prawicowych kolumbijskich ugrupowań paramilitarnych. Yepez nie potrafił jednak powiedzieć, czy byli oni członkami jakiegoś zorganizowanego ugrupowania zbrojnego.
Handlem narkotykami zajmują się w Kolumbii zarówno działające od 40 lat lewicowe ugrupowania partyzanckie, jak i zwalczające je, prawicowe ugrupowania paramilitarne. Obie strony kwewnętrznego konfliktu czerpią z tego procederu środki na finansowanie swej działalności.
Oddziały wenezuelskie już wcześniej toczyły boje z nielegalnymi ugrupowaniami kolumbijskimi przenikającymi przez granicę między obydwoma krajami. W marcu tego roku wenezuelska gwardia narodowa przechwyciła w stanie Sucre 5 ton kokainy.
Jest to jednak tylko ułamek narkotykowych obrotów, bowiem wg ocen amerykańskich wenezuelskim korytarzem na wybrzeże karaibskie płynie z sąsiednich andyjskich republik strumień aż 100 ton kokainy rocznie.